Rosyjska Car-puszka pod lupą. Największa armata na świecie lekarstwem na braki w arsenale?

W ciągu ostatnich tygodni wielokrotnie docierały do nas doniesienia, wedle których Rosja zaczęła wytaczać ze swoich magazynów coraz starsze rodzaje uzbrojenia. Dodatkowo wiele z dokonywanych niedawno ataków rakietowych obejmowało wykorzystanie pocisków przeciwokrętowych, jako pocisków do niszczenia celów lądowych, co jednoznacznie wskazuje na potęgujące się braki w rosyjskim arsenale. Dlatego coraz częściej można trafić na żarty, wedle których następnym krokiem dla Rosji będzie sięgnięcie po Car-puszkę zwaną też Car-armatą. Tak określa się największą armatą na świecie, choć tylko jeśli pominiemy doświadczalny amerykański moździerz Little David, a pominąć powinniśmy, jeśli będziemy wchodzić w szczegóły klasyfikacji tego uzbrojenia.
Rosyjska Car-puszka pod lupą, Największa armata na świecie,Rosyjska Car-puszka, Car-puszka
Rosyjska Car-puszka pod lupą, Największa armata na świecie,Rosyjska Car-puszka, Car-puszka

Rosja ma mieć wszystko naj! Jak na najlepszy kraj przystało! – taką mentalnością Rosjanie najwyraźniej żyją od wieków

Nie słowa, a czyny – to powiedzenie, mające korzenie w Biblii, wydaje się idealnym podsumowaniem dążenia Rosji do bycia “naj-” we wszystkim, czego inni mogą pozazdrościć. Jednak zamiast dbać o swoje tereny, obywateli i rozwój infrastruktury, aby pokazać światu swoje dążenia do bycia “naj-“, państwo woli pójść w tę drugą stronę, krzycząc na lewo i prawo, że takie właśnie jest. 

Czytaj też: Czym są PPZR Piorun? W nasze rodzime zestawy rakiet przeciwlotniczych uwierzyło nawet USA

Patrząc w przeszłość można dojść do wniosku, że Rosjanie mają nieustającą wręcz manię wielkości, chcąc mieć w swoich rękach wszystko największe. Trwająca wojna w Ukrainie ukazała prawdę co do takiego myślenia, czego przejawem są już nawet kultowe buty Putina na koturnie. Przeszłość jest jednak najlepszym przykładem tego, że Rosja chce wszystkiego naj-, co potwierdza m.in. Car-puszka, będąca największą na świecie armatą pod względem kalibru. 

Czytaj też: Opisujemy rosyjskie okręty podwodne Kilo i pociski Kalibr. To one zagrażają Ukrainie

Obecnie (od 1860 roku) znajduje się ona w Moskwie w towarzystwie trzech żeliwnych kul i na żeliwnej, bogato zdobionej lawecie, które odlano kolejno w 1834 i 1835 roku, aby zrobić z tej broni, pamiętającej XVI wiek, ozdobę miasta. Gdyby tego było mało, ta armata znajduje się obok (a jakże!) największego dzwonu na świecie, czyli Car-kołokoła, które wydaje się najlepiej podsumowywać dążenia Rosji do bycia najpotężniejszym mocarstwem na Ziemi. Dlaczego? Bo choć rzeczywiście jest największy, to nigdy nie zadziałał (nie rozbrzmiał), a na dodatek jest niesprawny przez oderwany fragment, będący obecnie częścią wystawy. 

Car-puszka zwana też rosyjską strzelbą, czyli jak bycie naj- nie zawsze popłaca

Szereg wynalazków z przeszłości wskazuje bezpośrednio, że “większe niekoniecznie znaczy lepsze”, choć w dawnych czasach to przekonanie było dosyć powszechne i to zwłaszcza w sektorze militarnym. Wprawdzie trudno stwierdzić, czy pomysł na Car-puszkę obejmował plan wykorzystania jej w praktyce, czy być może od początku zakładał uczynienie z niej ozdoby i z czasem zabytku, ale pewne jest, że ta armata nigdy nie została wykorzystana w wojnie. Potwierdzono wprawdzie, że wystrzelono z niej przynajmniej raz, ale użytek bojowy był z niej zerowy. 

Jako przykład rosyjskiej sztuki odlewania artylerii, Car-puszka powstała w 1586 roku pod czujnym okiem Andrieja Czokhova, uznawanego za mistrza odlewania z brązu. Efektem jego prac jest 39,312 tonowa armata o długości 5,34 metra, której lufa ma średnicę wewnętrzną rzędu 890 mm i zewnętrzną na poziomie 1200 mm, a poza zdobieniami (m.in. wizerunkiem cara Fiodora Iwanowicza na koniu) uzupełniono ją również o osiem odlewanych wsporników służących do transportu. 

Czytaj też: Przeciwokrętowe pociski Harpoon dla Ukrainy. Opisujemy lek na przytłaczającą potęgę rosyjskiej marynarki

Obecna klasyfikacja sprawia, że ta armata zalicza się do moździerzy, ale dawniej określano ją po prostu armatą bombardierską przez 6-kalibrową długość lufy. W praktyce miały z niej strzelać nie pełnoprawne kule kamienne, a 800-kilogramowe kamienne śruty, ale jak wypadało to w praktyce? Tego nikt nie wie, a jeśli ktoś nawet widział Car-puszkę w akcji na własne oczy, to niestety nie zadbał o zapisanie własnych wrażeń. 

Z historii wiemy, że po stworzeniu tej największej na świecie armaty rozstawiono ją w kilku miejscach w pobliżu Moskwy. Przykładowo, zamontowano ją na specjalnym stelażu o stałym kącie nachylenia na Placu Czerwonym, aby chroniła wschodnie podejścia do Kremla. To bezpośrednio wskazuje, że początkowo miała praktyczne zastosowanie, co potwierdza fakt, że w 1706 roku przeniesiono ją do kremlowskiego Arsenału i zamontowano na drewnianym wózku z bronią.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jednak nie wiadome jest, dlaczego Car-puszka nie została użyta podczas inwazji Francji na Rosję, choć finalnie mogła trafić do Francji jako trofeum wojenne, bo taki właśnie plan miał Napoleon Bonaparte. Możemy jednak spodziewać się, że transport tej 40-tonowej broni był na tyle problematyczny w tamtych czasach, że po prostu z niego zrezygnowano.

Czytaj też: Śmigłowce szturmowe Mi-24 pod lupą. Opisujemy najnowszy sprzęt przekazany Ukrainie

Ostatnim ważnym momentem w historii Car-puszki, a być może i najważniejszym, jest to, że odrestaurowano ją w 1980 roku. Wiązało się to również z kompleksowymi badaniami przez specjalistów, którzy znaleźli w niej pozostałości prochu. To sugeruje, że rzeczywiście przynajmniej raz wystrzelono z tej armaty, ale znów tę teorię kontruje inna, wedle której ten kolos nigdy nie został użyty w praktyce, na co ma wskazywać stan samej lufy, który nie uległ zatarciu, a powinien, gdyby rzeczywiście wystrzelono z Car-puszki.