7-tonowe naziemne roboty bojowe na poligonie. Mogą niszczyć nawet zaawansowane czołgi

Od dłuższego czasu rozwój bezzałogowych platform w amerykańskiej armii polega na testowaniu ich pod kątem przyszłej wojny w bardzo “naturalnym” środowisku, bo po prostu na poligonach i w rękach żołnierzy. W tych sytuacjach wykazują swój potencjał w określonych sytuacjach taktycznych, które replikują działania bojowe przeciwko siłom przeciwnika. Tak też podczas niedawnej Operational Soldier Evaluation w Fort Hood w Teksasie jednostki armii oceniały nowe 7-tonowe naziemne roboty bojowe na poligonie z przeciwpancernymi Javelinami i karabinami maszynowymi 12,7 mm. Mowa o RCV (Robotic Combat Vehicle), które według założeń mają rozszerzyć pole walki, znacznie poprawić przeżywalność i wprowadzić nowy zakres możliwości taktycznych.
7-tonowe naziemne roboty bojowe na poligonie. Mogą niszczyć nawet zaawansowane czołgi

Amerykańscy żołnierze sprawdzili 7-tonowe naziemne roboty bojowe na poligonie

Podczas niedawnej demonstracji/ćwiczeniach żołnierze przetestowali platformy bezzałogowe RCV w praktyce, aby ostatecznie posłużyć się zamontowanymi na nich przeciwpancernymi zestawami Javelin oraz karabinami maszynowymi kalibru 12,7 mm. Ten duet broni dzierży siedmiotonowa wersja RCV-Light, ale opracowano też wariant średni i ciężki (RCV-Medium oraz RCV-Heavy), które to dzierżą odpowiednio 30-mm armatę oraz 120-mm, niczym nowoczesne niszczyciele czołgów.

Czytaj też: Załoga francuskiej fregaty odczuła namiastkę wojny w teście Aster-15

Jedną z unikalnych cech platform zrobotyzowanych jest to, że po usunięciu człowieka, są one celowo zbudowane jako platformy zrobotyzowane, więc mogą być znacznie mniejsze, a nadal przenosić znaczny ładunek użyteczny i mieć znaczące cechy mobilności środkowej. Na przykład światła RCV są bardzo trudne do wykrycia, więc właśnie to daje ci przewagę operacyjną, że możesz je pchać do przodu– powiedział Kevin Mills, zastępca dyrektora wykonawczego w Army Ground Vehicle Systems Center podczas wywiadu dla Warrior Maven.

Czytaj też: Chińska potęga podwodna rośnie w siłę. Co tym razem to potwierdza?

Pewne jest, że obecnie amerykańska armia ma zamiar iść dalej w kierunku autonomiczności i zdalnie sterowanych platform bezzałogowych. Obecnie przygotowuje się do podjęcia przyszłych decyzji dotyczących potencjalnego pozyskania i wykorzystania systemów bezzałogowych w walce, przeprowadzając dodatkowe szkolenia żołnierzy i sesje ewaluacyjne w ciągu następnych trzech lat. Takie wnioski wysnuto w ostatnim czasie, kiedy to podczas testów w Teksasie sprawdzano zdolności łącznie 12 prototypowych RCV z sześcioma mobilnymi stacjami kontrolnymi.

Kiedy umieszczamy zrobotyzowany pojazd bojowy w formacji, wydaje nam się, że wiemy, jak się go wykorzysta. Ale nie mamy racji. Ostatecznie żołnierze pomogą ukształtować to, jak jest on używany. To właśnie na to naciska AFC (Army Futures Command), aby wprowadzić technologię w błoto i pozwolić żołnierzom napisać te wymagania, a nie wymyślać jakiś wykwintny cel progowy stanu końcowego, a następnie za 15 lat go osiągnąć. Dając nam, wiesz, szczerą informację zwrotną, oni (żołnierze) zdecydowanie nie powstrzymywali się ze zgłaszaniem, gdy rzeczy nie działały, lub co chcieliby zobaczyć, lub poprawić. Myślę, że to jest naprawdę cały sens robienia tego, jest uzyskanie tej informacji zwrotnej, która pozwala mi wrócić do moich inżynierów i powiedzieć, okay, to są rzeczy, które musimy naprawić.– powiedział Kevin Mills.

Czytaj też: Obrona przed hipersonicznymi pociskami idzie w dobrą stronę. Raytheon osiągnął kamień milowy rozwoju GPI

Walidowano możliwości tych platform co do rozpoznawania, unikania przeszkód oraz prowadzenia ognia z broni podczas ruchu. Same testy zostały uznane za sukces, ale specjaliści doszli do wniosku, że samo wprowadzenie na pole walki prawdziwie autonomicznych pojazdów jest jeszcze odległe o całe lata, aby upewnić się, że nie będą niebezpieczne dla “swoich” podczas działań wojskowych.