Brakuje środków i pomysłów na to, jak wykorzystać największy bezzałogowy okręt marynarki wojennej USA
USNS Apalochicola to nie tylko pierwszy EPF wyposażony w zautomatyzowane systemy nawigacyjne i operacyjne, ale także najpewniej największy na świecie statek autonomiczny, który nie potrzebuje żadnego człowieka na pokładzie, aby wykonywać zlecone zadania. Problem w tym, że jak na razie ani Marynarka Wojenna, ani MSC nie mają planów wykorzystania jego zdolności do operowania autonomicznego. MSC zamierza wysłać okręt na zachodni Pacyfik, gdzie będzie służył jako okręt logistyczny Siódmej Floty USA.
Czytaj też: Wojskowe roje dronów z siecią 5G. “Znaczący wpływ na pola bitew”
To jest samo w sobie dziwne, zważywszy na ogromny potencjał takich platform i dążenie Marynarki Wojennej do rozszerzenia ich liczby do 150 egzemplarzy do 2035 roku. Nie mówimy tutaj bowiem o statku małego tonażu, a tym zaliczającym się do kategorii wielkich bezzałogowych platform morskich, który równie dobrze mógłby pełnić funkcje stricte bojowe po wyposażeniu go w systemy uzbrojenia. Okazuje się, że w praktyce służbie brakuje funduszy operacyjnych, które pozwoliłyby na wykorzystanie autonomicznych systemów Apalachicoli. Kierownictwo jednak wie o tym problemie i jest w trakcie finalizowania wniosku budżetowego na 2024 rok, który te fundusze zapewni.
Czytaj też: Chiński myśliwiec szóstej generacji. Co wie już o nim USA?
Dla przypomnienia, Apalachicola został zwodowany w listopadzie ubiegłego roku. Ten konkretny egzemplarz to już trzynasty statek typu Spearhead, który jest zdolny do załadunku i rozładunku ładunków wojskowych w portach o płytkim zanurzeniu. Zawdzięcza to konstrukcji katamaranu, choć należy pamiętać, że to jednocześnie kolos o długości nieco ponad 100 metrów.
Czytaj też: 7-tonowe naziemne roboty bojowe na poligonie. Mogą niszczyć nawet zaawansowane czołgi
Do tej pory statek pomocniczy Apalachicola zaliczał serię prób autonomicznych w różnych warunkach i porach dnia. Te potwierdziły zdolności statku w myśl automatycznego trybu i potwierdziły, że może stać się platformą całkowicie bezzałogową. Testy obejmowały próby o coraz większej złożoności i dystansie, z czego jedna przeprowadzona na przełomie lipca i sierpnia miała miejsce na obszarach o dużym natężeniu ruchu, które stanowiły wyzwanie dla autonomicznych systemów nawigacyjnych okrętu.