Elon Musk w tarapatach. Tym razem nie chodzi o Twittera, a o okrucieństwo wobec zwierząt

Testy przeprowadzane przez Neuralink Corp. mogą być przeprowadzane w pośpiechu i tym samym powodować niepotrzebne cierpienie i śmierć zwierząt. Wszczęte właśnie dochodzenie federalne zbada, czy firma Elona Muska odpowiednio podchodzi do testowania swoich wszczepów na zwierzętach.
Rozwój Neuralink jest skąpany w niepotrzebnej krwi
Rozwój Neuralink jest skąpany w niepotrzebnej krwi

Wedle najnowszych informacji testy implantu Neuralink zabijają więcej zwierząt niż powinny. Sprawą zajmują się już urzędnicy USA

Neuralink chce zmieniać świat i wprowadzić ludzi w świat znany z uniwersum Cyberpunka. Dokona tego za pośrednictwem swojego implantu mózgowego do leczenia wszelkich dolegliwości neurologicznych z paraliżem na czele. Zanim jednak nadejdzie dzień, w którym implant zostanie fizycznie wprowadzony do mózgu człowieka, firma musi przeprowadzić testy na zwierzętach, które udowodnią jego skuteczność działania i bezpieczeństwo. Jak wynika z najnowszych informacji w dążeniu do tego najwyraźniej będzie miała pod górkę.

Czytaj też: Ingenuity wniósł się wyżej niż kiedykolwiek przedtem. Marsjański helikopter podbija Czerwoną Planetę

Nowe kontrowersje wokół działalności Neuralink przewodzonej przez Elona Muska, której przyglądają się teraz urzędnicy, nagłośnił serwis Reuters, uzyskując komentarze od pracowników firmy oraz dostęp do wewnętrznej dokumentacji. Badający sprawę dziennikarze nie byli jednak w stanie ustalić pełnego zakresu trwającego dochodzenia federalnego ani tego, czy dotyczyło ono tych samych domniemanych problemów z testami na zwierzętach, które wskazali sami pracownicy. Sprawę określenia skali problemu utrudnia to, że Neuralink przeszedł z powodzeniem wszystkie inspekcje w swoich zakładach.

Czytaj też: To proste rozwiązanie sprawi, że silniki plazmowe będą jeszcze lepsze

Wedle zeznań ponad 20 anonimowych informatorów, którzy pracowali i w części nadal pracują w Neuralink, firma zbyt szybko realizuje często bezsensowne testy na żywych zwierzętach, doprowadzając do ich śmierci. Część testów jest bowiem niepotrzebnie powtarzana w celu walidacji wyników, choć nie ma to sensu, bo eksperymenty są skazane na porażkę z racji np. wadliwego implantu. Wady zaś wymikają z błędów pracowników ciągle przyciskanych do wyrabiania się w krótkich deadline’ach. Jest to o tyle niepokojące, że to wyniki testów na zwierzętach są jedynym, co może wskazać skuteczność i bezpieczeństwo implantu Neuralink, więc im lepsze wyniki chce notować firma, tym więcej testów musi przeprowadzać. Przez takie postępowanie może wpadać w błędne koło niepotrzebnego okrucieństwa wobec zwierząt.

Czytaj też: Nieograniczone źródło wody pitnej niemal na wyciągnięcie ręki. Gdzie tkwi haczyk?

Szacuje się, że od 2018 roku w następstwie eksperymentów Neuralink zabił około 1500 zwierząt, a w tym ponad 280 owiec, świń i małp.

Brak dokładnych danych wynika z faktu, że firma nie prowadzi dokładnego rejestru tegoż “zasobu”, ale informacje od pracowników wskazują jasno, że bez względu na to, jak wiele zwierząt zabito w ramach tych eksperymentów, ich liczba jest wyższa niż powinna i to z prozaicznego powodu. Głównym winowajcą ma być Elon Musk i jego nieustanne żądania co do przyspieszania badań, przez które jakiekolwiek próby zmiany tej sytuacji ze strony pracowników firmy są odgórnie zbywane. Oto więc widzimy kolejną potencjalną cegiełkę, budującą wizję Muska jako człowieka bezwzględnego i idącego po trupach do celu.