Podbić kosmos, zdekarbonizować transport i zrewolucjonizować drogi. Plan Muska jest prosty, ale wiele w nim zgrzytów
W 2021 roku mieliśmy okazje sprawdzić na własnej skórze to, jak wygląda Tesla Loop i rzeczywiście nie było w tym pomyśle nic aż tak rewolucyjnego. W obecnej formie (2,7-kilometrowego odcinka oddanego do użytku i wykorzystywanego w formie pokazu na targach CES) pomysł po prostu nie może się podobać i tym bardziej przekonać do siebie największych przeciwników. Wiele w tej kwestii ma sam sposób prezentacji, co jest zresztą dziwne, jak na firmę należącą do gościa, który niegdyś marketingowo owinął świat wokół palca.
Czytaj też: Elon Musk udaje, że ludzie wcale go nie wylali. Zadbał za to, żebyś już nie mógł głosować
Osoby chcące zaliczyć przejażdżkę Tesla Loop na targach CES wchodzą do samochodu kierowanego przez kierowcę, a nie system sztucznej inteligencji (jak to ma być ponoć w finalnej wersji) i z racji prędkości idącej w niespełna kilkadziesiąt kilometrów oraz okazjonalnych przestojów podczas jazdy, nie są w stanie odczuć prawdziwego potencjału takiego pomysłu. W ogólnym rozrachunku i mimo powracających wątpliwości na jego temat, osobiście nadal widzę w nim potencjał… ale w zupełnie innym, bardziej dopracowanym i sensownym wydaniu.
Czytaj też: Elon Musk tonie. Pora się zwijać z Twittera
Tesla Loop musi doczekać się rewolucji na każdym froncie, co tyczy się nawet samego podejścia do bezpieczeństwa i tego, jakie samochody mogłyby do tych tuneli wjeżdżać, jakie prędkości rozwijać i czy system autonomiczny byłby wymogiem. Koncepcja takiego “metra dla samochodów”, którą rozwija Boring Company, ma zresztą sens tylko wtedy, kiedy projektuje się miasto właśnie z myślą o połączeniu tradycyjnej infrastruktury drogowej z tą podziemną i zadba o to, aby nie doszło do korków i tym bardziej kolizji w tak ciasnych kompleksach. Innymi słowy, nie hejtować – obserwować. Może coś z tego będzie, a jeśli już o byciu mowa…
Elon Musk lata na potęgę
Czytaj też: Wolność słowa kończy się tam, gdzie zaczynają się niewygodni dla Elona Muska dziennikarze i konkurencja
Sposób bycia Elona Muska nie wypadł najlepiej w ubiegłym roku, jako że według najnowszej analizy tylko w 2022 roku odbył swoim prywatnym odrzutowcem o numerze N628TS 134 loty, trwające łącznie 351,48 godzin. Godzina lotu odrzutowca Gulfstream G650ER kosztuje około 7500 dolarów (tyczy się to samego paliwa), a ponad 350 godzin równało się z wyemitowaniem prawie 1900 ton CO2. Nie wypada to najlepiej na tle tego, jak Elon Musk kreuje siebie oraz Teslę jako istnych wybawców w świecie pogrążonym w spalinach, ale z drugiej strony – kto bogatemu właścicielowi kilku gigantycznych firm zabroni? Zwłaszcza że Musk czynnie te firmy prowadzi, choć niekoniecznie musi robić to w dobry sposób jako kategoryczny przeciwnik pracy z domu, która zapewne w jego wykonaniu mogłaby zastąpić wiele z tych lotów.