Elektryczny Nissan Ariya w teście ostatecznym. Żadne spalinowe auto tego nie dokonało

Producenci nie ustają w wysiłkach, aby przekonać nas, że elektryczne samochody mogą zastąpić nam te spalinowe. Z tym jest… różnie, ale Nissan ma zapewne nadzieję przekonać wszystkich niedowiarków, organizując pierwszą taką w historii podróż, która postawi elektryczny samochód Ariya przed ogromnym wyzwaniem. Wyzwaniem, którego do tej pory nie podjął żaden model z silnikiem spalinowym.
Ostateczny test elektrycznego samochodu Nissan Ariya
Ostateczny test elektrycznego samochodu Nissan Ariya

Elektryczny samochód Nissan Ariya jako pierwszy pokona trasę z Arktyki na Antarktydę

14 państw, trzy kontynenty i dobre 27000 kilometrów do przejechania. Tak w skrócie można opisać wielką wyprawę Pole to Pole, którą zorganizował Nissan, zapraszając do projektu Chrisa i Julię Ramsey, a więc duet znany z innych podobnych długodystansowych podróży, ale nigdy aż tak wyjątkowych. Tym razem para przejedzie we specjalnie zmodyfikowanym elektrycznym SUV-em Nissana (Ariya) ciekawą trasę, którą rozpocznie na biegunie północnym i zakończy na tym południowym, obejmując w trakcie wiele krajów i stanów obu Ameryk.

Czytaj też: Auto elektryczne, zima i trasa przez pół Polski. Co mogło pójść nie tak?

Wprawdzie przetestowany niedawno przez nas Nissan Ariya ruszy w wyjątkową podróż w “delikatnie zmodyfikowanej wersji”, ale proces przystosowywania samochodu do niej nie wpłynął na układ napędowy. Ten jest więc fabryczny i najpewniej sprowadza się do topowego wariantu, a więc tego z napędem e-4ORCE na wszystkie koła o mocy 290 kilowatów i momencie obrotowym rzędu 600 nanometrów oraz 87-kWh akumulatora, zapewniającemu zasięg do 475 km.

Jako że podróż zacznie się na jednym biegunie i skończy na drugim, jest to równoznaczne z wymogiem przejechania wszerz całej kuli ziemskiej i sprawdzeniu Nissana Ariya w praktycznie wszystkich warunkach pogodowych. Nissan będzie informował o postępach podróży na dedykowanej temu stronie Pole to Pole. Jako że wyprawa ruszy w marcu i potrwa około 10 miesięcy, jej finalny wynik oraz zbiorek wniosków poznamy zapewne dopiero na początku 2024 roku.

Czytaj też: Autonomiczne taksówki narobiły bałaganu. Władze miasta chcą wstrzymania testów

Tak oto Nissan chce nas przekonać, że elektryczne samochody, a zwłaszcza modele tejże firmy, mogą zastąpić nam te spalinowe. Tyle tylko, że obecnie nawet najnowsze modele BEV (Battery Electric Vehicle) mają swoje problemy. Zwłaszcza zimą, która dla właścicieli “elektryków” pozbawionych możliwości ładowania samochodu w miejscu zamieszkania (i nie tylko) może okazać się utrapieniem. Nic więc dziwnego, że podczas tej podróży Ariya będzie jechała z przyczepą wyposażoną zarówno w małą turbinę wiatrową, jak i panele słoneczne.

Czytaj też: Gdyby A7 i Cybertruck mieli dziecko. Audi Activesphere to niezwykłe auto przyszłości

Przy niskich temperaturach spadek zasięgu nawet o połowę nie powinien nikogo zdziwić, a problem ze śniegiem i lodem gromadzącym się odpowiednio na masce oraz nadkolach to coś, czego w spalinowych modelach nie uświadczymy. Największym obecnie problemem jest jednak i tak dostępność infrastruktury ładowania, bo przez jej aktualnie marny stan w Polsce, właścicieli elektrycznych samochodów ratuje tylko to, że jest ich stosunkowo niewielu.