Miał być hicior, jest niewypał. Chińska odpowiedź na ChatGPT nie powala

ChatGPT znalazłem już nawet za dżemem po otwarciu lodówki, jak również w pralce pod stosem skarpetek. Ogólnoświatowe nakręcenie tematem sięga zenitu, więc nie dziwią przypadki stawania do otwartego pojedynku z mitycznym amerykańskim wcieleniem mistrzostwa sztucznej inteligencji. Taką próbę ma sobą za Baidu, czyli chiński odpowiednik Google. Niestety tam gdzie oczekiwania sięgają zenitu, tam zderzenie z rzeczywistością może przypominać w skutkach upadek z bardzo wysokiego budynku.
Miał być hicior, jest niewypał. Chińska odpowiedź na ChatGPT nie powala

Peleton wyścigu na inteligencję (tym razem sztuczną) dramatycznie się w ostatnim czasie zwiększa. Wszyscy chcą być jak OpenAI, który od kilku miesięcy nie schodzi z ust internetu (jeśli internet takie ma), za sprawą kolejnych wcieleń rozwiązania pod nazwą ChatGPT. Okazuje się, że gorączka dotarła również do Azji, a tamtejsi technologiczni giganci nie zamierzają spokojnie patrzeć na rozwój sytuacji po drugiej stronie globu.

Wszyscy chcą być jak ChatGPT, ale nie wszyscy potrafią

Baidu, ByteDance, Tencent Alibaba, JD.com – każda z tych firm zapowiedziała coś, co ma stawić czoła wymysłom amerykańskich mózgów od SI, ale po prezentacji Baidu nie jestem pewien, czy to takie proste. Chatbot o nazwie ERNIE (Enhanced Representation through Knowledge Integration), którego prezentacja odbyła się wczoraj w Pekinie, ewidentnie nie podbił serc i rozumów. Zamiast pokazu możliwości na żywo ludzie Baidu w zasadzie odtworzyli nagrane wcześniej demo technologiczne.

Nieco matematyki, streszczenie fabuły popularnej w Chinach powieści science fiction “Problem trzech ciał” oraz ciut treści audio wygenerowanych przez chatbota ERNIE i to wszystko. Nic dziwnego, że akcje Baidu na hongkońskiej giełdzie tuż po prezentacji rozwiązania rozpoczęły swobodne opadanie ku podłożu, w pewnym momencie notując nurkowanie o solidne 10%. Otrzeźwiający plaskacz w postaci upływającego czasu pozwolił na szczęście powrócić notowaniom do poziomu zbliżonego do tego sprzed prezentacji.

ERNIE od Baidu na razie bardziej wygląda, niż działa

Baidu to pierwsza chińska firma technologiczna, która odważyła się wystawić do starcia z chatbotem OpenAI swoje autorskie rozwiązanie. Oczywiście specyfika chińskiego rynku sprawia, że ERNIE będzie raczej adresowany na rynek wewnętrzny (paradoksalnie może się to okazać nieco łatwiejsze). Na obecnym etapie wygórowane oczekiwania zderzyły się jednak z mizerną rzeczywistością. 

O ile przedstawiciele Baidu zapewniają, że ERNIE nie będzie narzędziem walki z USA, nie da się ukryć, że presja na uniezależnienie się od zachodnich technologii rośnie. Potwierdzają to słowa samego prezydenta Państwa Środka, Xi Jinpinga. Siłą rzeczy ograniczenie dostępu do zasobów naukowych i technologicznych przez USA przyczyni się do włączenia obu dziedzin do wojny handlowej toczącej się między obydwoma krajami.

Czytaj też: ChatGPT-4 gubi się w zeznaniach. Prześwietlamy nowe narzędzie OpenAI oczami zwykłego użytkownika

Co prawda ChatGPT, jak większość zachodnich usług, jest w Chinach oficjalnie zablokowany, ale coraz większa liczba tamtejszych użytkowników próbuje obchodzić obostrzenia (chociażby z użyciem technologii VPN) i korzystać z SI do pomocy przy pisaniu esejów lub zdawania egzaminów. To tylko pokazuje oddolne parcie na technologię, która jednak bez dostępu do zasobów w postaci nowoczesnych chipów może mieć pod górkę ze swobodnym rozwojem.

Tymczasem po drugiej stronie globu wcale nie jest łatwiej. Wystarczy wspomnieć chatbota Bard, mającego stanowić natychmiastową odpowiedź na ChatGPT od OpenAI. Inicjatywa pośpiesznie zaprezentowana przez Google wyłożyła się już na samym wstępie, a całe wydarzenie spowodowało gwałtowny spadek cen akcji Google na giełdzie. Z wartości giganta wyparowało wtedy kosmiczne 100 mld dolarów. Ogromne pieniądze, ale na takie ryzyko stać tylko największych.