Dla jednych ta broń jest koszmarem. Dla marynarki USA – dziecinną zabawą

Naddźwiękowe pociski typu sea-skimming są trudnymi do przechwycenia pogromcami nawodnych okrętów wojennych. Marynarka USA pochwaliła się jednak, że radzi sobie z nimi śpiewająco, udowadniając to wyjątkowym nagraniem z akcji.
Niszczyciele Arleigh Burke USA
Niszczyciele Arleigh Burke USA

Wyjątkowe nagranie pokazuje, jak marynarka USA radzi sobie z pociskami sea-skimming

Pociski typu sea-skimming są niebezpieczne przede wszystkim ze względu na to, że lecą bardzo blisko powierzchni morza. Oczywiście to nie tak, że lecą tuż nad falami, ale zwykle znajdują się poniżej 50 metrów nad taflą zbiornika wodnego, co znacząco utrudnia ich wykrycie nie tylko przez radary, ale też czujniki podczerwieni. Nie jest to oczywiście niemożliwe, ale sama wysokość lotu pocisku sprawia, że radary skierowane zwykle w powietrze nie są w stanie dostrzec ich po przekroczeniu określonej odległości i trudno się temu dziwić. Kulistość ziemi sprawia bowiem, że im niżej leci pocisk, tym później pojawia się na horyzoncie. Połączmy to z wysoką prędkością rozwijaną przez pocisk i voila – dostajemy niszczycielskie połączenie, przed którym okrętom trudno się bronić

Czytaj też: Morska tarcza USA okazała się skuteczna. System obrony rakietowej zneutralizował zagrożenie

Marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych nie bez powodu testuje swoje możliwości w zakresie obrony przed tego typu pociskami. Zagrożenie ze strony zwłaszcza Chin rośnie bowiem z roku na rok, a inne państwa również nie próżnują w rozwijaniu przeciwokrętowych możliwości, więc USA musi mieć na nie ciągle odpowiedź. Stąd właśnie powód zorganizowania ćwiczenia z udziałem pocisków przechwytujących SM-2 oraz pocisku GQM-163 Coyote w roli tego “złego”. Nie byłoby w tym teście nic fascynującego, gdyby nie udostępnione nagranie z momentu przechwycenia.

https://youtu.be/n6171Y8F15I

Czytaj też: Pociski Tomahawk marynarki USA stały się jeszcze bardziej śmiercionośne

Powyżej możecie obejrzeć, jak z wyrzutni na lądzie w pobliżu NASA Wallops Flight Facility w Wirginii wystartował pocisk GQM-163 Coyote, który symulował wrogi przeciwokrętowy pocisk manewrujący i został skierowany w stronę pary amerykańskich okrętów. Mowa o USS Philippine Sea i USS Mason, czyli przykładach (odpowiednio) typu Arleigh Burke oraz Ticonderoga, które w odpowiedzi wystrzeliły dwa pociski SM-2 w celu przechwycenia symulowanego zagrożenia. Test został zakończony sukcesem, a sam w sobie był częścią programu Surface Warfare Advanced Tactical Training (SWATT), który to ma na celu przygotowanie amerykańskiej marynarki do konfliktu na wysokim poziomie. 

Czytaj też: USA rozwija artylerię na niesamowitą skalę. Pociski staną się jeszcze bardziej śmiercionośne

Nagranie z udanego przechwycenia zademonstrowało zdolność okrętów wojennych wyposażonych w system Aegis do szybkiego angażowania naddźwiękowych pocisków manewrujących typu sea-skimming. Tego typu pociski są aktualnie jedną z najgroźniejszych broni, z jaką mogą się spotkać okręty Marynarki Wojennej podczas ewentualnego konfliktu zwłaszcza z krajami o bardziej rozwiniętych możliwościach przeciwokrętowych. Sam GQM-163 Coyote nie był jakimś tam pociskiem, a celem, który może latać z prędkością do Mach 2,8 na poziomie morza i Mach 3,8 na dużych wysokościach. W fazie terminalnego podejścia (tuż przed uderzeniem w cel) może lecieć z prędkością Mach 2,5 na wysokości ledwie 5 metrów, więc w tym ćwiczeniu nie dał forów obu okrętom.