Dwie próby bombardowania zakończone porażką. Cały świat śmieje się z tych pilotów

Rosja walczy na własnym terytorium i najwyraźniej niespecjalnie jej się to udaje. Dwa przeloty Su-34 z misją zbombardowania jednego budynku wykazały bowiem, że rosyjscy piloci niespecjalnie radzą sobie z trafieniem w jeden wielki cel nawet w sprzyjających warunkach.
Dwie próby bombardowania zakończone porażką. Cały świat śmieje się z tych pilotów

Jeden gorszy od drugiego. Dwie rosyjskie próby bombardowania zakończone ogromną porażką

Zanim przejdziemy do samego nagrania, warto podkreślić aktualną sytuację w rejonie, w którym miał miejsce sam atak. Od kilku dni obszar ten jest popularny nie bez powodu, bo tak się składa, że to właśnie tam operują aktualnie “ci dobrzy Rosjanie”, którzy nie zgadzają się z polityką Kremla i chcą dla Rosji lepszej przyszłości względem tego, co czeka kraj pod rządami Putina i jemu podobnych. Innymi słowy, to siły partyzanckie, które w trzecim tygodniu maja bieżącego roku przejęły punkt kontroli granicznej w należącym do Rosji regionie Biełgorod, który dzieli z Ukrainą prawie 550 kilometrową granicę.

Czytaj też: Zatopiony okręt podwodny Rosji nadal przeraża swoją historią. Ta katastrofa wstrząsnęła światem

Władze Ukrainy podkreślają, że nie mają związku z tym atakiem i aktualnie ciągle zajmowanymi przez partyzantów ziemiami, ale z całą pewnością udzielają im wsparcia. Z kolei rosyjski gubernator regionalny powiedział, że rosyjskie wojsko podejmuje niezbędne środki w celu wyeliminowania wroga i część z nich obejmowała interesujące nas bombardowanie z początku tego tygodnia. W jego ramach Rosjanie podjęli próbę zaatakowania punktu kontrolnego, którego zajęli proukraińscy rebelianci. Tyle tylko, że mimo zaangażowania w misję aż dwóch Su-34 i przeprowadzenia bombardowania z niskiego pułapu lotu i przy niskiej prędkości lotu, żadna z wypuszczonych bomb nawet nie zbliżyła się do celu, co wygląda wręcz komicznie.

Czytaj też: USA mają superbroń, o której Rosja może tylko marzyć. Pocisk Kindżał jest na jej tle jedynie zabawką

Lecąca nisko i stosunkowo powoli para rosyjskich samolotów myśliwsko-bombowych Su-34 nie zrzuciła nawet jednej bomby bezpośrednio na budynek, trafiając tylko i wyłącznie w okoliczne pola. Finalnie odleciała w towarzystwie wystrzelonych flar, które miały za zadanie ochronić zwłaszcza drugiego Su-34 przed potencjalnym pociskiem przeciwlotniczym z głowicą o naprowadzaniu termicznym. Jeśli interesują was te dokładnie samoloty, więcej na ich temat przeczytacie w oddzielnym artykule, w którym przedstawiałem historię i możliwości Su-34, wspominając jednocześnie o jednej części ich uzbrojenia – bombach z serii FAB-500.

Czytaj też: Rosja chce zmodernizować bojowe pojazdy sprzed dekad

O tych bombach wspominam nie bez powodu, bo w tym ataku wykorzystano FAB-500Sh, a więc zaprojektowane przez Sowietów 500-kilogramowe bomby ogólnego przeznaczenia, zrzucane z powietrza z głowicą bojową o dużej sile rażenia. Są one specjalnie przystosowane do zrzucania na bardzo niskim pułapie, bo od około 30 do 150 metrów w zależności od wariantu. Stąd brak jakiejkolwiek formy naprowadzania na cel, co oznacza, że to od pilota zależy ich skuteczność. Jak widać powyżej, ta para rosyjskich pilotów albo nie miała szczęścia, albo była to ich pierwsza tego typu misja z całkowicie niekierowanymi bombami.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!