Test Pulsar X2 Wireless. Porównuje myszki i pokazuje, że diabeł tkwi w szczegółach

Jakiś czas temu miałem przyjemność przetestować Endgame Gear XM2we, więc chwytając za Pulsar X2 Wireless, od razu poczułem małe déjà vu. Uczucie minęło jednak szybko, a korzystając z okazji, że akurat miałem dostęp do obu modeli, postanowiłem przetestować X2 Wireless w nieco niestandardowej formie. 
Test Pulsar X2 Wireless. Porównuje myszki i pokazuje, że diabeł tkwi w szczegółach

Test Pulsar X2 Wireless drobne szczegóły, a tak wielka różnica

Porównywanie ze sobą podobnych myszek ma tą zaletę, że pozwala jednoznacznie wskazać to, dlaczego jeden z modeli jest droższy od drugiego. Posłużyłem się porównaniem X2 Wireless do XM2we nie bez powodu, bo w gruncie rzeczy te dwa modele są do siebie bardzo podobne, jeśli idzie o docelowego odbiorcę. Wszystko przez swój “dynamiczny charakter”, prostotę, tryb przewodowy i bezprzewodowy, a przede wszystkim jednoznacznie przeznaczenie dla graczy. Jednak to, co z pozoru wydaje się tak podobne, wcale takie nie jest. 

Czytaj też: Test klawiatury Dark Project One KD87A. Śliczna i do tego tania

Zacznijmy od tego, że obie myszki są do siebie bardzo podobne. Nie tylko “na pierwszy rzut oka”, ale też po zajrzeniu do pudełka i w kilka szczegółów specyfikacji, ale diabeł tkwi tak naprawdę w szczegółach. Pozornie może się wydawać, że różnica kilku milimetrów wielkości oraz gramów wagi to coś, co nie robi wielkiej różnicy, ale jeśli dorzucicie do tego również ogólną bryłę, to odkryjecie, że nawet wyprofilowanie oraz kształt głównych przycisków ma bezpośrednie przełożenie na feeling z użytkowania myszki. 

W X2 Wireless skrzydełka są bowiem wyżłobione w dolinki, co obniża nasze palce i “naprowadza” je bezpośrednio na przełączniki, a w XM2we są one całkowicie zaokrąglone. Efekt? Wyczuwalnie wyższa kontrola nad myszką w przypadku propozycji Pulsara. Łatwo wyczuć też to, która mysz jest lżejsza i tym samym lepiej sunie po podkładce, na co wpływa również odmienne podejście co do ślizgaczy, które w X2 Wireless są znacznie mniejsze, co obniża ogólne tarcie podczas ruchu z racji mniejszej powierzchni, którą mysz styka się z podkładką. 

Firmie udało się zaoszczędzić na wadze myszki przez wycięcie szerokich luk na dolnym panelu, co przerobiono jednocześnie na element designerski, jako że laminat wykończono na kolor odpowiadający obudowie myszki i zawarto na nim kilka informacji o modelu. Jednak podobnie jak Engdame Gear, Pulsar umieścił na spodzie zarówno przełącznik wyłącz/włącz, jak i przycisk do zmiany czułości zależnie od poziomów ustawionych w oprogramowaniu, które jest znacznie bardziej rozbudowane od tego, co ma do zaoferowania XM2we

Zamiast spartańskiego wręcz zestawu funkcji, Pulsar postarał się nie tylko o tradycyjną podstawę (kreator makr, możliwość podmiany funkcji klawiszy, dostosowywanie poziomu częstotliwości odświeżania oraz czułości wedle czterech poziomów CPI), ale też bardziej imponujące dodatki pokroju możliwości ustawienia czasu, po upłynięciu którego mysz przechodzi do trybu uśpienia czy nawet efektu diody (włącznie z kolorem), która aktywuje się po zmianie poziomu CPI. Domyślnie jest ona wyłączona. 

Czytaj też: Test Endgame Gear XM2we. Świetna mysz dla graczy, bez zbędnych bajerów

Producent wprowadził też do oprogramowania ustawienie Ripple, Angle-Snappingu, LOD, Motion-Sync i Debounce Time, które pozwalają na (kolejno) wygładzenie ruchu myszką przy wysokich poziomach czułości, niwelację odchyłów przy ruchach poziomych i pionowych, dostosowanie wysokości nad podkładką, przy której sensor przestanie odczytywać powierzchnię, aktywację czegoś w rodzaju G-Sync/FreeSync dla myszki i wreszcie zawalczeniu z wieloklikiem, kiedy przełączniki zaczną odmawiać posłuszeństwa. Jeśli zacznie dręczyć was to ostatnie, polecam również zmniejszyć częstotliwość odświeżania, bo taki trick jest w stanie uchronić waszą mysz przed trafieniem do kosza. 

Pulsar X2 Wireless na co dzień

Przechodząc do szczegółów i codziennych sytuacji, Pulsar X2 Wireless nadal wygrywa (moim zdaniem) nad XM2we w większości momentów. Tryb przewodowy i bezprzewodowy obu myszek działa wprawdzie bez zarzutu (bezprzewodowy wpływa jednak na ogólną precyzję), ale to wbudowany w propozycję Pulsara akumulator wytrzymał mi mniej więcej o jeden dzień dłużej (choć trudno bezpośrednio to wykazać, bo mowa tutaj o ponad 50 godzinach użytkowania). Tryb przewodowy, którego X2 Wireless również wspiera, jest z kolei obarczony nieco większym tarciem ze strony leciutkiego przewodu w materiale, bo w przeciwieństwie do XM2we, nie jest ustawiony “pod kątem” przy wejściu do myszki.

Przy przełącznikach modele różnią się już całkowicie, bo Pulsar postawił na główne przełączniki Kailh GM 8.0 pod głównymi przyciskami oraz enkoder TTC Gold dla rolki, podczas gdy Endgame Gear na kolejno optyczne przełączniki Kailh GO (80 mln aktywacji) oraz enkoder TTC Silver. W tym pojedynku wygrywa bez zastanowienia X2 Wireless, jeśli idzie o sam feeling (optyczne przełączniki mogą posłużyć dłużej i opóźnić znacznie moment wystąpienia wielokliku), ale zwracając już uwagę na rolkę i przyciski boczne, zwycięstwo należy się XM2we z racji obecności przełączników Kailh GM 2.0, które nierzadko znajdują się pod głównymi przyciskami innych myszek. 

Przechodząc już do najważniejszego, czyli samej precyzji, na papierze Pulsar X2 Wireless po prostu musi wyjść z tego pojedynku z przysłowiową tarczą. Nie tylko dlatego, że dzierży flagowy sensor optyczny PixArt PAW3395, ale też wspomnianą funkcję Motion-Sync, która kosztem input-laga zwiększonego o 1 ms dba o to, aby zgrać ze sobą sygnał wysyłany przez mysz z tym, którego odbiera komputer. Czy to rzeczywiście działa? Porównanie obejrzyjcie poniżej i co tu dużo mówić – to robi wrażenie. 

Czytaj też: Weekend z Motorolą Razr 40 Ultra. Jestem oczarowany

Jeśli z kolei idzie o ogólną precyzję, to ta wypada świetnie zarówno przy korzystaniu z przewodu, jak i odbiornika radiowego. Warto jednak podkreślić, że to w trybie przewodowym myszka spisuje się najlepiej, choć tyczy się to samego feelingu, a nie nieodczuwalnego zupełnie angle-snappingu, wysokiej odporności na interpolację oraz jittering czy rzeczywiście niskiego LOD. To coś, czym cechuje się Pulsar X2 Wireless w obu trybach pracy, więc innymi słowy, nie musicie martwić się o różnice między pracą przewodową a bezprzewodową.

Test Pulsar X2 Wireless – podsumowanie

W Polsce dzieło firmy Pulsar kupimy za 459 zł, a Endgame Gear za 399 złotych, a choć obaj producenci są oczywiście inni, to mimo wielu podobieństw (tryby bezprzewodowe, brak podświetlenia, podobna bryła i funkcje), między obiema myszkami jest wręcz ogromna przepaść. To jednak nie tak, że spośród tych dwóch modeli można wyłonić zwycięzcę, bo tak się składa, że każdy z nich ma coś unikalnego do zaoferowania. Już sam kształt powinien odpowiedzieć wam na pytanie, który model powinniście wybrać, a opisane przeze mnie wyżej różnice oraz lektura testu XM2we zdecydowanie pomóc w podjęciu tej decyzji. Podobnie jednak jak XM2we, myszki Pulsar X2 Wireless zwyczajnie nie mogę nie polecić. Zwłaszcza że nie zauważyłem żadnej wady, która deklasowałaby ten model.