Oficjalnie ruszyła aukcja 5G. Kiedy dostaniemy szybszy Internet w telefonie?

W myśl zasady co się odwlecze, to nie uciecze, z 3-letnim poślizgiem oficjalnie ruszyła aukcja 5G. Poznaliśmy wymagania, terminy i… kolejne wątpliwości wokół całego procesu.
Oficjalnie ruszyła aukcja 5G. Kiedy dostaniemy szybszy Internet w telefonie?

Ale jak, dopiero? Dlaczego aukcja 5G rusza dopiero dzisiaj?

Postaram się nie pastwić (przynajmniej nie za mocno) nad kosmicznym opóźnieniem startu aukcji częstotliwości sieci 5G. Ostatnio sporo się mówiło o tym wydarzeniu, więc dlaczego aukcja ruszyła dopiero dzisiaj? To, co działo się w ostatnich tygodniach, było częścią konsultacyjną, co jest częścią procedury aukcyjnej. Zamknięcie konsultacji i opublikowanie stanowisk oznaczało, że aukcja formalnie wystartowała.

Jak dalej wygląda kalendarium aukcji? Do 8 sierpnia uczestnicy będą mogli składać oferty wstępne. Kolejnych 21 dni potrwa ocena formalna, a w ciągu następnych 39 dni szkolenie z systemu akcyjnego oraz aukcje próbne. Właściwa licytacja powinna w takim wypadku wystartować w październiku, a jak przekonuje prezes UKE Jacek Oko, jeszcze w tym roku częstotliwości mają zostać rozdysponowane do użytku operatorów. Czyli rozstrzygnięcia aukcji zbiegną się w czasie z wyborami, więc może być gorąco.

Czytaj też: Konsultacje w sprawie aukcji 5G. Potrzeba aż 114 tys. nowych nadajników?

UKE idzie na rękę operatorom w wymaganiach aukcji 5G

Operatorzy zgodnie zgłaszali zastrzeżenia do wymagań ilościowych oraz pokryciowych stawiane przed uczestnikami aukcji. UKE poszedł im na rękę, szczególnie w tej drugiej kwestii.

Wymagania ilościowe zakładają budowę (lub stosowną modernizację):

  • co najmniej 3800 stacji bazowych w ciągu 48 miesięcy,
  • co najmniej 400 stacji bazowych w gminach od 10 do 20 tys. mieszkańców,
  • co najmniej 700 stacji bazowych w gminach od 20 do 50 tys. mieszkańców,
  • co najmniej 300 stacji bazowych w gminach od 50 do 80 tys. mieszkańców.

Z kolei wymagania jakościowe to:

  • w ciągu 12 miesięcy – pokrycie 85% obszaru rezerwacji, wymagana przepustowość 30 Mb/s,
  • w ciągu 36 miesięcy – pokrycie 90% obszaru rezerwacji, wymagana przepustowość 50 Mb/s,
  • w ciągu 60 mieisęcy – pokrycie 90% obszaru rezerwacji, wymagana przepustowość 95 Mb/s, maksymalne opóźnienie 10 ms.

Kluczowe są tu dwie kwestie. Z obowiązku pokryciowego został zabrany cały teren przygraniczny na wschodzie kraju. Operatorzy nie będą musieli tam zapewniać zasięgu sieci o odpowiednich parametrach, co nie znaczy, że tego nie zrobią. Co więcej, mogą to zrobić nawet i dzisiaj. Drugą bardzo ważną kwestią jest zmniejszenie wymaganej przepustowości sieci do 95, zamiast 100 Mb/s. Dzięki temu operatorzy będą mogli starać się o dofinansowanie w ramach szeregu programów unijnych, w których często graniczną prędkością inwestycji jest 100 Mb/s. To ma być furtka do dodatkowych finansów na rozbudowę i modernizacji sieci, o co operatorzy postulowali.

Jest tu jeszcze trzecie ułatwienie, czyli metodologia pomiarowa, która oceni, czy sieć spełnia wymagania jakościowe. Prędkość sieci będzie mogła zostać spełniona w dowolny sposób, przy wykorzystaniu wszystkich dostępnych technologii. Co rodzi pytania pod kątem prawnym, czy wymagania aukcji dotyczącej konkretnej technologii mogą obejmować częstotliwości pozyskane w ramach innych procedur aukcyjnych, czy przetargowych. Prezes UKE dodał też, że m.in. zrezygnowano z tzw. drive testów (np. w samochodach pomiarowych) na rzecz pomiarów czysto statycznych.

Czytaj też: Ludzie protestują przeciwko budowie nadajników. Dlaczego robią to źle?

Jakie będą wpływy z aukcji? Minister Janusz Cieszyński mówi o dwóch prawdach

W ramach aukcji operatorzy będą mogli wylicytować bloki o szerokości 100 MHz w minimalnej cenie 450 mln zł za każdy. UKE uważa, że cena jest uczciwa, tym bardziej że bloki zostały ostatecznie rozszerzone z 80 MHz i faktycznie, to nie jest wygórowana kwota. W ministra cyfryzacji wstąpił duch prezesa Glapińskiego i stwierdził, że to w zasadzie nie są żadne pieniądze.

Robimy aukcję w celu udostępnienia operatorom i abonentom dostępu do szybkiego Internetu. Nie robimy tego, żeby zarobić. Pomimo szerszego pasma nie podnieśliśmy ceny. Jednorazowe strzały nie muszą ratować budżetu państwa. 9 mld zł poprzedniej aukcji (red. aukcji LTE) to było 3% budżetu (…) Mamy zupełnie inne cele i perspektywy. Zobowiązania pokryciowe sprawiają, że to jest pasmo w zamian za konkretne deklaracje i zobowiązania oraz tego, z jakiej z jakości usług będą korzystać Polacy – mówi minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.

Ile będzie kosztować rozbudowa sieci w celu spełnienia wymagań? W zasadzie nie wiadomo. Ani UKE, ani Ministerstwo Cyfryzacji nie podają szacunkowych kwot. Choć minister Cieszyński uważa, że operatorzy i tak będą narzekać na wydatki.

Są dwie prawdy – jedną się prezentuje zawsze przy programach dotyczących komunikacji – drogo, nie damy rady to niemożliwe. Wiemy, że operatorzy inwestują dużo każdego roku. Możemy się spodziewać głosów z rynku, że skala inwestycji w związku z aukcją będzie nie do udźwignięcia, trzeba obniżyć ceny pasma i podnieść ceny abonamentów. Operatorzy są na pewno przygotowani mądrze i mają możliwości zrealizowania inwestycji – komentuje minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.

Minister obecnego rządu mówiący o dwóch prawdach to… nie powiem, ciekawe słowa, ale trudno jest się w tym przypadku z nimi nie zgodzić. Operatorzy są trochę ofiarami własnego sukcesu. Bo z jednej strony faktycznie mówią, że drogo i ciężko, ale z drugiej chwalą się stale rosnącymi zyskami z coraz większych baz klientów i to pomimo tego, że wpływy z usług telekomunikacyjnych są w Polsce bardzo niskie na tle Europy.

Czytaj też: East-West Gate – odwiedziłem największy terminal kolejowy w Europie sterowany przez 5G

Czy aukcja będzie w ogóle legalna? Nieporządek prawny budzi wątpliwości

Przez długi czas słyszeliśmy, że zorganizowanie aukcji częstotliwości sieci 5G jest niemożliwe do czasu przyjęcia przez rząd nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Tymczasem nowelizacji KSC nie ma, a aukcja jest. Nowelizacji była potrzebna do umocowania prawnego oceny dostawców i możliwości określenia ich jako dostawców wysokiego ryzyka. Mówiąc wprost chodzi o możliwość zablokowania możliwości korzystania ze sprzętu chińskich firm przy budowie sieci 5G. Zapisy z tym związane pojawiły się w wymaganiach aukcyjnych, ale są wątpliwości co do tego, czy mają one umocowanie prawne. Zdaniem UKE – tak i chodzi o konkretny punkt Prawa Telekomunikacyjnego:

Z drugiej strony, gdyby UKE chciał czekać na nowelizację Ustawy o KSC to by się… nie doczekał. Minister Cieszyński próbował kluczyć wokół temu argumentując, że posiedzenia Sejmu są rzadko, a pomiędzy nimi nie ma posiedzeń komisji. Z nieoficjalnych informacji wiadomo jednak, że szanse na uchwalenie nowelizacji w tej kadencji są praktycznie zerowe. A prace nad ustawą trwają już dobre trzy lata.

Czytaj też: Ustawa o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa jest jak niekończąca się opowieść. O co tu chodzi?

To nie koniec wątpliwości, bo zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Cyfryzacji z dnia 28 stycznia 2021 roku:

Także oficjalnie aukcja się już skończyła, częstotliwości rozdano, a rozporządzenia do dzisiaj nikt nie zmienił. Ale posłużmy się tutaj dzisiejszą wypowiedzią ministra cyfryzacji.

Po to jest sądownictwo, żeby każdy mógł sobie skarżyć i ma do tego prawo. Poprzednie postępowania też były wielokrotnie kwestionowane w sadzie. Na koniec okazywało się, że wszystko jest zgodne z prawem. To, że ktoś zapomniał parafki to nie powód, żeby oddalać w czasie tak ważne decyzje – mówił minister cyfryzacji Janusz Cieszyński.

Czyli nie ma co kruszyć kopii o jakieś tam rozporządzenie.

Żarty żartami, ale dzisiaj to właśnie rządzący mogą być największymi i jedynymi hamulcowymi aukcji. UKE jest zdeterminowany, żeby ją przeprowadzić i to widać w rozmowach z przedstawicielami Urzędu. Operatorom też powinno zależeć. W zasadzie nie ma jeszcze deklaracji co do tego, kto wystartuje w aukcji, ale tutaj zasadne jest pytanie – czy któremuś operatorowi opłaca się z niej zrezygnować? To raczej pytanie retoryczne. Na przeciąganiu aukcji może zależeć Plusowi, bo po niej prawdopodobnie straci obecną przewagę nad resztą rynku, ale UKE zadbał o to, aby w procedurze nie wystartowały żadne firmy krzak. Jak NetNet w aukcji LTE, którego jedynym zadaniem było ciągłe podbijanie stawki. Dlatego też jeśli coś może zaszkodzić aukcji, to ospałość legislacyjna rządu, albo jakieś niespodziewane, przedziwne decyzje, w końcu raz aukcja już została w taki sposób odwołana. Oby tym razem wszystko udało się doprowadzić do końca, bo w przeciwnym wypadku chyba faktycznie prościej będzie porzucić to całe 5G i poczekać na 6G.