Amerykańscy marines zmienią się nie do poznania. Piechota morska dostała nową broń

Nieobowiązujący już od kilku lat traktat sprawił, że Korpus Piechoty Morskiej USA zaczął interesować się konkretnym rodzajem broni, która jeszcze przed kilkoma laty była zakazana, a teraz trafiła na służbę.
Amerykańscy marines zmienią się nie do poznania. Piechota morska dostała nową broń

Marines z pociskami Tomahawk, to jednoznaczne potwierdzenie, że USA nie ma zamiaru tolerować działań Rosji

Zgodnie z zapowiedzią, Korpus Piechoty Morskiej USA wykonał właśnie znaczący krok w kierunku rozszerzenia swoich możliwości operacyjnych, tworząc pierwszą jednostkę wyposażoną w pociski manewrujące Tomahawk. Jeden z batalionów piechoty morskiej, który stacjonuje w Karolinie Północnej, został właśnie przemianowany i otrzymał dostęp do wyrzutni High Mobility Artillery Rocket System, czyli HIMARS, które to są zdolne do wystrzeliwania pocisków Tomahawk. Takie posunięcie jest częścią inicjatywy Force Design 2030, mającej ma na celu przekształcenie amerykańskich marines w bardziej mobilne, ekspedycyjne i wielodomenowe siły, aby przeciwdziałać potencjalnym przeciwnikom w regionie Indo-Pacyfiku.

Czytaj też: Kolejna superbroń dla Ukrainy? Prezydent USA złożył ważną deklarację

Nie jest to byle ogłoszenie, bo samo włączenie pocisków manewrujących Tomahawk do arsenału Korpusu Piechoty Morskiej USA znacznie rozszerza jego możliwości precyzyjnego uderzenia dalekiego zasięgu. W nowoczesnych wersjach te pociski są wszechstronną bronią, która może uderzać w cele oddalone o ponad 1600 km zarówno głowicami konwencjonalnymi, jak i nuklearnymi. Latają na niskich wysokościach, dzięki czemu unikają znacznej części obrony antybalistycznej wroga, a dzięki zaawansowanemu naprowadzaniu, są w stanie uderzać w różne cele z dużą dokładnością.

Czytaj też: Przyjrzyjcie się dobrze, bo tak oto wygląda przyszłość lotnictwa USA

Na tej rewolucji amerykańscy marines jednak nie skończą, bo ich kolejnymi krokami jest integracja Tomahawków z innymi systemami rakietowymi dalekiego zasięgu, takimi jak Naval Strike Missile i Extended Range Cannon Artillery. Takie coś zapewni służbie warstwową i rozproszoną sieć rakietową, umożliwiając skuteczne atakowanie wrogich okrętów, obrony powietrznej, centrów dowodzenia i kontroli oraz całej masy innych krytycznych zasobów. Wzmocni to jednocześnie zdolność Korpusu Piechoty Morskiej do wspierania amerykańskiej marynarki wojennej oraz sił sojuszniczych w potencjalnych konfliktach, a szczególnie w obliczu przeciwników pokroju Chin.

Warto podkreślić, że to pierwsze rozmieszczenie przez Korpus Piechoty Morskiej lądowych pocisków Tomahawk jest znaczącym wydarzeniem. To bowiem następstwo upadku traktatu INF (Intermediate-Range Nuclear Forces) między USA i Rosją, które sięga jeszcze czasów istnienia ZSRR. Ten zmuszał do zniszczenia i zabraniał dalszego opracowywania pocisków balistycznych o zasięgu od 500 do 5500 km, czyli tych typu MRBM oraz IRBM.

Czytaj też: Łodzie podwodne, drony i sztuczna inteligencja. Tak wygląda przyszłość zbrojeń w USA

Tego typu uzbrojenie wróciło do użytku po prawie czterech dekadach zakazu, a to przez działania Rosji, która wedle Stanów Zjednoczonych zaczęła naruszać ustalenia traktatu w 2019 roku. Następstwa tego będzie widać zwłaszcza za kilka lat, bo amerykańscy marines mają w planach wprowadzić na służbę łącznie 16 wyrzutni HIMARS i 48 pocisków Tomahawk, choć na tym skutki porzucenia INF oczywiście się nie skończą. Aktualnie nie znamy szczegółów tego, jakie dokładnie wersje pocisków Tomahawk obejmie to zbrojenie, ale z całą pewnością nie będą to stare wersje, a te najnowsze, o których możecie przeczytać tutaj.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!