Lotnictwo USA nie widzi wyjścia. Drugiego takiego myśliwca, jak F-35 nie będzie

Rozwój wojskowych samolotów trwa i wygląda na to, że dzięki zaawansowanym technologiom, zwłaszcza myśliwce nowej generacji nie będą już tym samym, co uznajemy dziś za awiacyjne cuda. Tak przynajmniej wynika z planów i celów lotnictwa USA, dla którego nowoczesne technologie, to podstawa.
Lotnictwo USA nie widzi wyjścia. Drugiego takiego myśliwca, jak F-35 nie będzie

Następca F-35 zapewni pilotowi nieocenionych pomocników i wprowadzi myśliwce w nową erę

Przez wiele lat Pentagon aktywnie badał potencjał bezzałogowców latających różnej klasy i przeznaczenia, wśród których nie zabrakło tych o charakterystyce myśliwców. W szeregu testów bezzałogowce kierowane przez systemy oparte na sztucznej inteligencji wykazały imponującą sprawność w walce powietrznej w symulacjach z ich załogowymi odpowiednikami. Ewolucja tej technologii osiągnęła punkt, w którym Pentagon przygotowuje obecnie swój myśliwiec 6. generacji (NGAD) oraz bombowiec B-21 Raider do misji bezzałogowych. Doszło nawet do tego, że były sekretarz marynarki wojennej Ray Mabus spekulował wcześniej, że F-35 może być ostatnim “załogowym” myśliwcem, podkreślając wyrafinowanie i skuteczność technologii autonomicznej.

Czytaj też: Rosjanie planowali coś wielkiego. Marzenia o potędze dorównującej USA legły w gruzach

Nowy myśliwiec Chin szóstej generacji

Samodzielnie latające bezzałogowce z miesiąca na miesiąc stają się coraz lepsze, jako że ich “mózgi” sprowadzają się do zaawansowanych systemów sztucznej inteligencji, które są szkolone na ogromnych ilościach danych. Jednak nawet pomimo tego, nadal uważa się, że nie można oddać dronom pełnej kontroli nad sobą, bo to człowiek musi podejmować najważniejsze decyzje w kwestii podejmowania i realizowania misji (np. rozpoczęcia ataku poprzez wystrzelenie pocisku czy zrzucenie bomby). Eksperci z różnych dziedzin sugerują, że optymalnym podejściem jest połączenie mocnych stron szybkiej, analizującej dane sztucznej inteligencji z ludzką kontrolą.

Czytaj też: Armia USA miała w swoim arsenale pociski tak przerażające, że zostały zakazane

Powstaje więc proste pytanie – czy systemy bezzałogowe z systemami SI umożliwiającymi autonomiczne celowanie i manewrowanie oraz zaawansowaną analizę danych mogą przewyższać platformy załogowe? W niektórych aspektach odpowiedź wydaje się być jednoznacznie twierdząca. Nie oznacza to jednak, że ludzka świadomość i zdolności decyzyjne staną się przestarzałe lub w jakimś stopniu zastępowalne przez algorytmy oparte na sztucznej inteligencji. Z jednej strony w niektórych misjach emocje, intuicja i subiektywne wrażenia, to coś, co przeszkadza, ale z drugiej strony, to właśnie ta strona ludzkich pilotów sprawia, że obniża się ryzyko ofiar postronnych.

Amerykański myśliwiec NGAD

Czytaj też: Armia USA ulepszy sprzęt, który zmienił świat. Żołnierze będą jeszcze bardziej skuteczni

To wszystko sprawia, że amerykański myśliwiec nowej, czyli 6. już generacji, będzie wprawdzie ciągle latał z pilotem za sterami, ale zrobi ogromny użytek z technologii automatyzującej wiele aspektów lotu i realizowania misji. Nie tylko z poziomu własnej platformy, ale też z wykorzystaniem bezzałogowców, latających wokół myśliwca. Potwierdza to niedawny test, w którym to algorytm komputerowy oparty na sztucznej inteligencji o nazwie ARTUu działał na pokładzie samolotu szpiegowskiego U-2 Dragon Lady wraz z ludzkim pilotem. Był wtedy odpowiedzialny za koordynację szczegółów nawigacyjnych, informacji z czujników i misji zwiadowczych, potwierdzając potencjał łączenia człowieka z maszyną w przypadku myśliwców.

PS – po więcej materiałów najwyższej jakości zapraszamy na Focus Technologie. Subskrybuj nasz nowy kanał na YouTubie!