Lotniskowce USA na celowniku Chin. Pentagon wie, co knuje potencjalny wróg

Lotniskowce to ogromne mobilne bazy wojskowe, które w przypadku USA są w stanie odmienić losy jakiejkolwiek wojny. Nic więc dziwnego, że Rosji i Chinom zależy na tym, żeby w razie konfliktu pozbawić Amerykanów tych niezastąpionych aktywów wojennych.
Lotniskowce USA na celowniku Chin. Pentagon wie, co knuje potencjalny wróg

Chiny stanowią coraz większe zagrożenie dla lotniskowców USA

Zacznijmy od tego, jak wiele straciłyby Stany Zjednoczone, gdyby wrogowi udało się zatopić np. najbardziej zaawansowanego aktualnie lotniskowca USS Gerald R. Ford (CVN-78), a więc pierwszego lotniskowca typu Ford, który już aktywnie służy. Ten kolos mierzy prawie 333 metrów długości i wypiera około 100000 ton, które w ruch wprawia nie jeden, a dwa reaktory jądrowe A1B o mocy 400000 koni mechanicznych. Jest wyposażony w nowoczesne systemy, takie jak elektromagnetyczne katapulty do startu samolotów, systemy przechwytywania lądujących maszyn, elektroniczny system radarowy AN/SPY-3 oraz AN/SPY-4 oraz uzbrojenie obronne składające się z pocisków ESSM, SeaRAM i działek Phalanx CIWS.

Czytaj też: Marynarka USA stała się właśnie potężniejsza. Niepozorne okręty sięgnęły po nowe pociski

Najważniejsze jest jednak to, że na pokładzie tego lotniskowca stacjonuje od 75 do 90 samolotów i śmigłowców, a w tym najnowocześniejsze myśliwce F-35C Lightning II oraz F/A-18E/F Super Hornet, samoloty wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye, samoloty walki elektronicznej EA-18G Growler, śmigłowce MH-60R/S Seahawk/Knighthawk czy drony. Oznacza to, że jeden taki lotniskowiec z tymi samolotami jest w stanie rzucić na kolana całe siły powietrzne praktycznie każdego kraju na świecie… i to z dala od granic USA.

Czytaj też: Wojna na orbicie. Wyśmiewaliśmy Rosję, a siły kosmiczne USA teraz pokazały TO

Nic więc dziwnego, że Chiny rozwijają ciągle swoich “niszczycieli lotniskowców”. Wiedzą, że jeśli zadrą z USA, to przy ich wybrzeżu pojawi się np. grubo ponad 100000 ton demokracji, jak to miało miejsce po wybuchu wojny w Izraelu i wtedy nie będzie już odwrotu. Stąd właśnie chińskie dążenie do poprawienia precyzji swoich przeciwokrętowych pocisków manewrujących, a w szczególności pocisku DF-26, który to może pokonać ponad 3200 kilometrów, aby trafić w obrane cele na morzu. O tych pracach wiemy nie prosto z Chin, a z raportu Pentagonu dotyczącego tego państwa, w którym to stwierdzono, że Chiny opracowują nowe technologie i metody w celu zwiększenia swoich możliwości celowania poza horyzontem.

Lotniskowiec USS Gerald Ford USA

Czytaj też: Jastrząb z USA zaczął strzec Ukrainy. Obejrzyj nowy sprzęt w rękach ukraińskiego wojska

Mowa więc o sposobach nakierowywania pocisków na cele, co może zaangażować nie tylko bardziej zaawansowane głowice, ale zdjęcia satelitarne, bezzałogowce latające i sztuczną inteligencję. Oczywiście to też nie tak, że jeśli już chiński pocisk zostanie wystrzelony, to na pewno zniszczy okręt, którego obrał za cel. W kontrze na niego amerykańska grupa uderzeniowa, która zawsze towarzyszy lotniskowcowi, może wykorzystać szereg środków zaradczych, aby taki pocisk zniszczyć. Raport podkreśla jednak, że choć USA są w tej kwestii potężne, to zagrożenia ze strony Chin nie można nie brać na poważnie i dlatego właśnie Stany Zjednoczone powinny nadal inwestować w systemy obrony i odstraszania.