Test Skoda Enyaq Coupe RS – tłusta zielona strzała

Skoda Enyaq Coupe RS to sportowy SUV coupe, który możemy z powodzeniem nazwać elektrycznym odpowiednikiem aut takich jak BMW X6, Mercedes AMG GLE Coupe, czy Audi RS Q8. Dużo mocy, duża bryła, dużo zielonego lakieru i duży… strach przed zimą?
Test Skoda Enyaq Coupe RS – tłusta zielona strzała

Skoda Enyaq Coupe RS wygląda zjawiskowo!

Zdjęcia – Arkadiusz Dziermański, CHIP.PL

Patrząc na Skodę Enyaq Coupe RS można odnieść te same wrażenie, co w przypadku Volkswagena ID.5. Auto wygląda jak nieumiejętnie przeskalowane. To trochę tak, jakbyście wzięli zdjęcie samochodu z nadwoziem typu sedan zrobione z boku, wrzucili je do Painta i je zmniejszyli bez zachowania proporcji. W efekcie powstał zbity, masywny żółw na 20-calowych felgach, który sprawia wrażenie, jakby powinien być dłuższy o dobre dwa metry. Dokładnie taki jest Enyaq Coupe RS.

Wszystko to oczywiście powoduje, że auto wygląda bardzo agresywnie, a dodając do tego zielony lakier Zieleń Mamba widoczny z kilometra i podświetlany przedni grill, zwyczajnie nie chcecie jechać przed czymś takim na drodze szybkiego ruchu.

Wydłużenie Enyaqa Coupe RS o dwa metry niestety nie wchodzi w grę, ale już o metr… W końcu auto ma 4649 mm długości, więc na upartego dałoby się to zrobić. To nie jest przesadnie długi samochód, ale za to bardzo szeroki – 2147 mm z ogromnymi lusterkami. Aż prosi się o możliwość odpięcia ich, bo przy tych wymiarach i kształcie idealnie sprawdziłyby się jako łopata do śniegu. Swoją drogą, to prawdopodobnie identyczne lusterka do tych z Volkswagena ID.4. Wymiary zewnętrzne zamyka 1616 cm wysokości.

Czytaj też: Test Renault Clio E-Tech Espirit Alpine. Hybrydowe Clio lepsze niż w LPG?

Im dalej do przodu, tym Skoda Enyaq Coupe RS ma więcej miejsca

Wnętrze auta układa się w literę V. Przestrzeń pomiędzy przednimi drzewami ma szerokość 1506 mm. Pomiędzy tylnymi drzwiami jest to 1488 mm, a na środku bagażnika już tylko 1001 mm. W efekcie im bardziej do przodu, tym miejsca mamy więcej, a im bardziej do tyłu… wiadomo.

Skoda Enyaq Coupe RS robi wrażenie nie tylko z zewnątrz, ale też w środku. Wzrok od razu przyciąga ogromny ekran główny i zielone akcenty, charakterystyczne dla wersji RS. Na zdjęciach widzicie podstawowe materiały z tapicerką z mikrofibry i skórzanymi elementami. Za dodatkowe 3 600 zł możemy mieć skórę, ale to już tylko kwestia gustu, bo wszystko jest tutaj wykonane wzorowo. Całe wnętrze, nie tylko wizualnie, robi bardzo pozytywne wrażenie, a jego idealnym uzupełnieniem jest ogromny panoramiczny dach. Przeszklenie tych rozmiarów znajdziecie w niewielu autach i pierwszym, swoją drogą słusznym skojarzeniem, jest Ford Mustang Mach-E.

Choć to elektryk, Enyaq Coupe RS ma wizualnie klasyczny tunel środkowy. Wizualnie, bo pod nim znajduje się sporych rozmiarów półka. A po tym jak już przestanie nas przyciągać wielki ekran, tapicerka i ładnie wkomponowane oświetlenie zauważymy, że Skoda nie zapomniała o umieszczeniu na środku kilku fizycznych przycisków.

Sportowe fotele, również będące standardem dla wersji RS, to połączenie sportu i komfortu. Są sztywne, efektowne i bardzo dobrze trzymają w trakcie jazdy, ale jednocześnie nie męczą, są bardzo wygodne i jazda w dłuższe trasy nie stanowi najmniejszego problemu.

Z tyłu mamy miejsca pod dostatkiem, ale widać, że kanapa jest zaprojektowana pod kątem dwóch pasażerów. Do dyspozycji mamy wysuwany podłokietnik z wysuwanymi uchwytami na napoje. Za nim znajduje się przebicie do bagażnika, na wypadek przewożenie dłuższych przedmiotów. Podłoga jest płaska, a niewielki, widoczny na zdjęciach półko-schowek organizer(?) jest demontowany. Więc jeśli pojawi się potrzeba umieszczenia z tyłu trzeciego pasażera, to jest to spore ułatwienie. Miejsca na pewno nie zabraknie, jedyny co, to oparcie na środku kanapy jest bardzo twarde i niezbyt wygodne.

Bagażnik katalogowo jest bardzo duży i ma pojemność 570l i nawet 1610l po złożeniu tylnej kanapy. Jego ustawność może być nieco dyskusyjna. Jest długi, szeroki, ale bardzo płytki. Zmieścimy tu sporo rzeczy, ale czeka nas mały tetris. Na plus dodajmy ładnie wkomponowane, wysuwane uchwyty umieszczone po bokach oraz dodatkowy schowek pod podłogą, a także idealnie mieszczące się w zagłębieniu na boku kable do ładowania. Zastanawia mnie tylko, czy osoby niższe, w okolicach 160 cm wzrostu, sięgną do przycisku zamykania bagażnika. Niestety nie zrobiliśmy temu zdjęcia, ale klapa jest ogromna i podnosi się bardzo wysoko. Niewykluczone, że niższe osoby będą musiały zamykać go pilotem. Dodajmy tutaj, że wariant RS nie ma wycieraczki tylnej szyby. Choć przy jej nachyleniu widoczność przez nią i tak do najlepszych nie należy.

Czytaj też: Test Honda ZR-V – to nie jest podniesiony Civic!

Skoda Enyaq Coupe RS pokazuje, że w grupie Volkswagena da się zrobić dobre multimedia

Główny ekran w Skodzie Enyaq Coupe RS ma przekątną aż 13 cali, więc to w zasadzie wyświetlacz laptopowy. Robi wrażenie, bo jest duży, bardzo jasny i prezentuje bardzo ładne grafiki, ale nie ma zbyt wysokiej rozdzielczości. Czy to problem? Nie, bo wyświetlane treści są ostre, nie mają poszarpanych krawędzi, ale są przez to duże. Interfejs Android Auto (działa bezprzewodowo) jest ogromny i trochę szkoda, bo przy wyższej rozdzielczości można by tu zmieścić np. większy fragment mapy. Ale tak, zwyczajnie się tu trochę czepiamy.

Interfejs jest w wielu miejscach bliźniaczy do innych aut grupy Volkswagena, ale w przeciwieństwie do modeli ID Volkswagena czy nowszych Cupry, działa wyraźnie lepiej. Może nie tak płynnie jak w BMW czy Mercedesie, ale ta różnica jest wyraźnie odczuwalna. Nie ma tu sytuacji, kiedy uruchamiamy auto i czekamy 2-3 minuty aż cokolwiek będzie można zrobić na ekranie. Cały interfejs ma przyjemne dla oka grafiki i jest prosty w obsłudze.

Wielkie brawa dla Skody za to, że nie stawia w pełni na obsługę dotykową. Mamy kilka fizycznych przycisków pod ekranem i ok, temperaturą sterujemy na ekranie, ale przyciski do tego służące zawsze są widoczne na dolnej belce. Głośność też regulujemy dotykowo, ale musimy pochwalić to, jak zostało to rozwiązane. Do tego celu służy dotykowa belka pod ekranem. Na całej jego szerokości mamy pole czułe na dotyk i głośniej/ciszej możemy zrobić przesuwając palcem lewo-prawo, albo dotykając dowolne miejsce bliżej lewej lub prawej krawędzi i działa to zaskakująco wzorowo.

Ekran kierowcy jest malutki i podzielony na trzy części – asystent jazdy, prędkość i zasięg oraz statystyki podróży. Możemy wyświetlać albo wszystkie trzy naraz, albo dwie z nich. Beż żadnych komplikacji, prosto i wygodnie. Do tego mamy duży, wyraźny i bardzo przydatny head-up. Jeśli korzystamy z fabrycznej nawigacji to są na nim wyświetlane wskazówki w formie rozszerzonej rzeczywistości, ale pojawiają się na nim również proste wskazówki z nawigacji Android Auto czy Apple CarPlay.

Testowany egzemplarz był wyposażone w nagłośnienie marki Canton i co ciekawe, według aktualnego cennika nie jest ono dostępne nawet w opcji wariantu RS. Niemniej nie można go nie pochwalić, bo dźwięk jest świetnej jakości. Z dużą ilością dynamicznego basu i bardzo przyjemnie czuć, jak brzmienia nas dosłownie otacza. Choć nie mamy tu obsługi Dolby Atmos. Dźwiękiem można się nacieszyć w trakcie jazdy, bo wnętrze Enyaqa Coupe RS jest genialnie wyciszone. Nawet przy prędkościach autostradowych jest tu wyraźnie ciszej niż w większości aut.

W standardowym wyposażeniu mamy tylko kamerę cofania, a dobierając jeden z dodatkowych pakietów Maxx dostajemy system kamer 360 stopni. Oferują one wysoką jakość obrazu, ale są umieszczone nisko i ich rozdzielczość trochę nie do końca jest dopasowana do ekranu. Dostajemy bardzo rozciągnięty obraz, który dosyć mocno zakłamuje rzeczywiste proporcje i korzystanie z kamer wymaga nieco przyzwyczajenia. Niemniej kamery zawsze lepiej mieć, niż ich nie mieć.

Czytaj też: Test Suzuki Vitara – z zewnątrz liceum, ale w środku…

Skoda Enyaq Coupe RS ma solidny zapas mocy

Skoda Enyaq Coupe RS ofeuje silnik o mocy 340 KM i momentem obrotowym na solidnym poziomie 460 nm, a do tego napęd na cztery koła. Katalogowo auto rozpędza się do 100 km/h w ciągu 5,5 sekundy, ale… to zależy. Jest to możliwe w przypadku akumulatora naładowanego do wymaganego poziomu i zachowaniu wymaganej temperatury. Co w praktyce nie zawsze jest proste do wykonania, więc optymistycznie musimy dodać do tego dodatkową sekundę.

Jednak nawet jeśli ją dodamy, Enyaq nie wzbudza rozczarowania, wręcz przeciwnie. Prowadząc ją, nie będziecie odczuwać jej pokaźnych rozmiarów, czy potężnej masy. Auto sprawia wrażenie lekkiego i chętnego do dynamicznej jazdy, o ile skonfigurujecie je w odpowiedni sposób.

Pierwszą rzeczą, którą należy się zająć, jest dobór odpowiedniego trybu jazdy. Mamy tutaj standardowe tryby takie jak Eco, Sport, czy Comfort, a do tego tryb Traction i tryb indywidualny w którym sami możecie ustawić to, z jaką charakterystyką ma działać zawieszenie, układ kierowniczy, czy przyspieszenie.

Jedynymi trybami, które nadają Skodzie Enyaq poczucie ociężałości, są Tryby Eco i Traction. Eco jak to Eco, ma za zadanie zaoszczędzić jak najwięcej prądu, więc w trym trybie Enyaq będzie przyspieszał z ociąganiem i namiętnie rekuperował przy każdym zdjęciu nogi z pedału przyspieszenia. Brzmi nieciekawie, ale spieszę pocieszyć wszelkich antyfanów trybów oszczędnych – Enyaq został wyposażony w łopatki przy kierownicy, które z oczywistych względów nie służą do zmiany biegów, a regulacji stopnia rekuperacji energii. Stopnie mamy trzy, więc zarówno tryb Eco, jak i każdy inny da się ustawić tak, aby auto odzyskiwało energię z hamowania, nie dobijając jednocześnie kierowcy poczuciem stawania w miejscu przy zdjęciu nogi z pedału przyspieszenia.

Tryb Traction, przeznaczony do jazdy po śliskiej nawierzchni, będzie zarządzał rozkładem momentu obrotowego na koła tak, aby auto było przyczepne nawet na mokrej, czy ośnieżonej drodze, jednak ceną bezpieczeństwa będzie towarzyszące jeździe wrażenie oporu, jakby Enyaqa coś próbowało ciągnąć do tyłu. Nie zrozumcie mnie źle, nie jest to wada, bo auto staje bardzo stabilne, a uczucie lekkości na zaśnieżonych leśnych drogach niekoniecznie napawałoby radością jakiegokolwiek rozsądnego kierowcę.

Jadę po nierównościach uprzyjemnia opcjonalne, regulowane zawieszenie. Zakres regulacji jest bardzo szeroki. W najtwardszym trybie da się poczuć każdy, najmniejszy ubytek na drodze. W najbardziej miękkim jadąc po ekstremalnie dziurawej nawierzchni poczujecie się jak w łódce. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Chociaż test przypadł na paskudną pogodę, a tym samym na trudne warunki na drodze, ciężko byłoby się czepiać Enyaqa, nawet gdybym miała na to ochotę. Jasne, decydując się na jego zakup, trzeba brać pod uwagę jego pokaźne rozmiary i widoczność, która na pewno nie rzuca na kolana, ale z drugiej strony jest to auto cholernie wygodne, łatwe w prowadzeniu i dynamiczne, no a do tego wygląda kozacko, więc czego chcieć więcej? Jeśli myślicie o wszelkich udogodnieniach typu aktywny tempomat, system monitorowania martwego pola, czy system kamer 360°, mogą być Wasze za odpowiednią opłatą i zaznaczam – jeśli jakiś bajerancki system wspomagający kierowcę jest do tego auta wrzucany, jest to system skonfigurowany porządnie, nie na pół gwizdka, więc tak, Enyaq Coupe RS jest autem, które zadowoli nawet wybrednego i niezbyt wprawionego kierowcę.

Czytaj też: Wideorecenzja Mercedes EQA 300 – najtańszy elektryczny Mercedes

O Skodzie, co zimy się bała…

Przełom listopada i grudnia to idealny moment na testowanie aut elektrycznych i oczywiście, że to sarkazm. W trakcie testów temperatura wynosiła o -5 do 0 stopni Celsjusza i to bardzo mocno odbijało się na zasięgu auta, które przez większość okresu wypożyczenia spędzało czas na powietrzu. W efekcie tuż po starcie zużycie energii przez dłuższą chwilę potrafiło utrzymywać się na poziomie kosmicznych 50+ kWh. W testach letnich ekodriverzy potrafili wykręcać wyniki w okolicach 14-16 kWH w mieście i mamy wrażenie, że jak najniższe zużycie jest przesadnie fetyszyzowane. Wiadomo przecież, że wielki SUV o mocy 340 KM nie będzie miał zużycia na poziomie miejskiego Volkswagena ID.3.

Wracając do zużycia, startując z parkingu na zimowym powietrzu, zejście poniżej 22 kWh w mieście jest w przypadku Enyaqa RS Coupe abstrakcją. Oczywiście da się, ale dopiero po tym jak auto porządnie się rozgrzeje, czyli po jakiś 20-30 km. Czyli kiedy na ogół już dawno dojechaliśmy na miejsce. W ramach testu wrzuciliśmy samochód do garażu podziemnego i rano dało się już zejść nieco poniżej 20 kWh. Podobne rezultaty mieliśmy świeżo po ładowaniu, również na parkingu podziemnym. Dlatego też jeśli nie masz garażu to obowiązkowo do wyposażenia musisz dorzucić pompę ciepła za dodatkowe 5 500 zł.

A zużycie w różnych scenariuszach wygląda następująco:

Skoda Enyaq Coupe RS (77 kWh netto)
TrasaZużycieZasięg
Miasto19,3-24,3 kWh398 – 316  km
Trasa do 90 km/h20,8 kWh370 km
Trasa do 120 km/h24,7 kWh311 km
Trasa do 140 km/h31,6 kWh243 km

Czy zużycie jest duże? Tak. Czy latem byłoby mniejsze? Tak. Czy biorąc pod uwagę wymiary i moc auta zużycie jest duże? Nie.

Maksymalna dostępna moc ładowania to 175 kW i to oczywiście zależy od wielu czynników kompletnie niezwiązanych z autem. W najlepszym wypadku udało nam się dobić do ok 90 kW na ładowarce o teoretycznej mocy 140 kW. W przypadku ładowania prądem zmiennym (AC) mamy do dyspozycji przyzwoitą moc 11 kW. Dysponując wallboxem w garażu o takiej mocy, auto naładuje się do pełna w ciągu 7 godzin.

Czytaj też: Test Skoda Kodiaq – SUV dla dużej rodziny

Ile kosztuje Skoda Enyaq Coupe RS? Chyba nikt się nie spodziewał, że będzie tanio?

Aktualna bazowa cena Skody Enyaq Coupe RS to 282 500 zł. Dużo, ale gdyby to nie była Skoda, to możliwe, że nawet okolice 350 tys. zł nie kłułyby nas w oczy. Do ceny już na starcie obowiązkowo dodajemy pompę ciepła za 5 500 zł.

W standardzie dostajemy szereg asystantów – pasa ruchu, kontroli odstępu, skrętu czy monitorowania martwego pola. Dalej mamy reflektory Full LED Matrix, oświetlenie ambientne, podgrzewaną kierownicę, komplet gniazd USB (dwa z przodu i dwa z tyłu), 20-calowe felgi, rolety przeciwsłoneczne z tyłu, sportowe fotele z elektryczną regulacją fotela kierowcy, kamerę cofania, trójsfrefową automatyczną klimatyzację, dźwiękochłonne szyby boczne, panoramiczny dach i… w zasadzie to nic więcej nam tutaj do szczęścia nie potrzeba. Auto już w standardzie jest wyposażone pod korek.

Do tego możemy dodać zielony lakier za 2 500 zł, head-up, podgrzewanie przedniej szyby i przednich foteli oraz adapdatyjne zawieszenie w pakiecie Maxx, wraz z elektryczną regulacją obu przednich foteli i masażem fotela kierowcy za 8 600 zł, opcjonalny hak holowniczy za 3 600 zł oraz jeden z kilku pakietów serwisowych. Przy maksymalnym możliwym wyposażeniu trudno jest przekroczyć 330 tys. zł, co jest bardzo dobrą cenę w stosunku do tego, co za nią dostajemy.

Jeśli chcesz robić wrażenie w aucie elektrycznym to Skoda Enyaq Coupe RS będzie bardzo dobrym wyborem

Jeśli chcesz mieć efektownego SUV-a Coupe, ale chcesz auto elektryczne to Skoda Enyaq Coupe RS będzie odpowiednim wyborem. Auto szybkie, duże, świetnie wyposażone, bardzo wygodne i dobrze wycenione w stosunku do możliwości. Wady? Bez garażu lepiej do Enyaqa nie startować, bo zużycie energii zimą, szczególnie po zimnym starcie jest ogromne. Poza tym nie ma tu kompletnie nic, co dyskwaliifikowałoby to aut.

W sieci nie raz można trafić na opinie mówiące, że to prawdopodobnie najlepsza Skoda i zdecydowanie jest w nich sporo prawdy.