Atomówki nie będą straszne USA. Nowe pociski ochronią Amerykanów przed nuklearną zagładą

Stany Zjednoczone dążą ciągle do wojskowej supremacji, co obejmuje zarówno zdolności ataku, jak i obrony przed największym zagrożeniem. NGI (Next-Generation Interceptor) jest częścią tego drugiego i wygląda na to, że dążenie do jego wdrożenia na terytorium USA przechodzi bez przeszkód.
Atomówki nie będą straszne USA. Nowe pociski ochronią Amerykanów przed nuklearną zagładą

Pociski NGI staną się podstawą USA do zwalczania wrogich pocisków balistycznych

Są pewne systemy wojskowe, bez których nie można zbudować wielkiej potęgi i jej utrzymać. Mowa nie o własnym zapleczu atomowym, czy okrętach podwodnych, a czymś, co stoi na straży całego kraju przed największym zagrożeniem – nuklearną zagładą. Kompleksowy system antybalistyczny, który jest w stanie wykryć, namierzyć, śledzić i wreszcie zwalczyć wrogie pociski własnymi specjalnymi pociskami przechwytującymi właśnie to gwarantuje. Chociaż USA mają naturalnie już dostęp do takiego systemu, w którym wykorzystują specyficzne pociski (GBI – Ground Based Interceptor), to dążenie do ich zastąpienia jeszcze efektywniejszymi pociskami (NGI) trwa w ramach systemu MDA Ground-Based Midcourse Defense (GMD) i najwyraźniej idzie po myśli głównych zainteresowanych.

Czytaj też: Mocarny materiał wytrzyma każdą siłę. USA mają teraz potężnego asa w rękawie

Rosyjski pocisk balistyczny Iskander, SS-26 Stone,Iskander

W ogólnym rozrachunku NGI to przyszłość systemu naziemnej obrony przeciwrakietowej kraju, który ma chronić Stany Zjednoczone przed zagrożeniami ze strony międzykontynentalnych pocisków balistycznych. Wcześniej USA eksperymentowały z rozwojem nowej głowicy dla GBI (RKV Redesigner Kill Vehicle), ale program ich rozwoju został anulowany 21 sierpnia 2019 roku. Prace nad NGI rozpoczęto przed kilkoma laty, zaangażowały się w niego trzy różne firmy (Boeing, Lockheed Martin, Northrop Grumman), ale to Norhrop Grumman 29 lipca 2022 roku podpisał umowę o wartości 3,29 miliardów dolarów na realizację całego przedsięwzięcia wymiany starych pocisków przechwytujących na te nowe. Efekty tego już zresztą widać.

Czytaj też: CHIMERA zaryczała i nie wzięła jeńców. Na poligonie USA zrobiło się gorąco

Dowiedzieliśmy się właśnie, że 26 stycznia Next Generation Interceptor przeszedł wstępny przegląd projektu wraz z amerykańską Agencją Obrony Przeciwrakietowej (MDA), kiedy to pocisk przechwytujący spełnił wszystkie wymagania misji. To o tyle wielkie osiągnięcie, że wstępny przegląd projektu to krytyczny proces oceny w cyklu rozwoju systemów rakietowych, który ocenia wstępny projekt całego systemu. Na tym kroku zyskuje się pewność, że system spełnia wymagane specyfikacje i jest na dobrej drodze do spełnienia zamierzonych wymagań operacyjnych.

Czytaj też: M1A2 Abrams może się schować. Armia USA i jej nowy lekki czołg M10 Booker to operacyjna rewolucja

Northrop Grumman skonstruował już i przetestował zasadnicze części NGI przed wyznaczonym odgórnie terminem, co sugeruje przyspieszenie prac i zwiększa szanse na to, że pierwszy pocisk tego typu trafi na służbę do 2027 roku. Wtedy potęga USA wzrośnie jeszcze bardziej, bo aktualnie na terenie Stanów Zjednoczonych znajdują się 44 naziemne rakiety przechwytujące (GBI) przechowywane w silosach zlokalizowanych w Fort Greely na Alasce i Vandenberg Space Force Base w Kalifornii. Chociaż te 21-tonowe kolosy są potężne, to jednocześnie są zbyt przestarzałe, aby skutecznie zwalczać nowoczesne zagrożenia z wabikami lub wieloma głowicami.