Test Apple iPhone 15 Plus. W tej cenie kupisz flagowego Androida, ale czy w ogóle go chcesz?

Ani specyfikacja, ani cena nie zachęcają do zakupu iPhone’a 15 Plus jeśli spojrzymy na rynkową konkurencję. Ale ani specyfikacja, ani cena nie są tym, co decyduje o zakupie smartfonu Apple. Są inne kwestie, które powodują, że iPhone 15 Plus jest lepszy niż… lepsza konkurencja?
Test Apple iPhone 15 Plus. W tej cenie kupisz flagowego Androida, ale czy w ogóle go chcesz?

Specyfikacja iPhone 15 Plus

  • obudowa o wymiarach 160,9 x 77,8 x 7,8 mm, masa 201 gramów, wodoodporna zgodnie z normą IP68,
  • ekran Super Retina XDR OLED, przekątna 6,7 cala, rozdzielczośc 1290 x 2796 pikseli, HDR10, Dolby Vision,
  • procesor Apple A16 Bionic, 6-rdzeniowy,
  • 6 GB pamięci RAM, 128, 256 lub 512 GB pamięci wbudowanej, brak gniazda karty pamięci,
  • aparat 48 Mpix z obiektywem szerokokąnym (f/1.6, 26mm, 1/1.56″, OIS), aparat 12 Mpix z obiektywem ultraszerokokątnym (f/2.4, 13mm, pole widzenia 120 stopni); przedni aparat 12 Mpix (f/1.9, 23mm); filmy 4K@60fps, 1080p@240 fps,
  • łączność 5G, Bluetooth 5.3, NFC, Face ID, USB-C,
  • akumulator 4383 mAh, ładowanie przewodowe 20 W, bezprzewodowe 15 W,
  • cena: 5 299 zł (128 GB), 5 899 zł (256 GB), 7 099 zł (512 GB).

W zestawie znajdziemy wyłącznie kabel USB-C w bardzo solidnym oplocie.

iPhone 15 Plus to piękny smartfon, ale ten rozmiar nie jest dla każdego

O słuszności wzornictwa smartfonów Apple idealnie świadczy fakt, że konkurencja z Androidem zaczyna wyglądać tak samo. Wcale się temu nie dziwię, bo płaskie krawędzi obudowy wyglądają dobrze, sprawiają wrażenie bardziej solidnych, ale też dzięki nim urządzenie pewniej leży w dłoni.

Szkoda tylko, że konkurencja z Androidem podobne wzornictwo stosuje częściej w niższej półce. Wśród flagowców mamy tylko serie Samsunga – Galaxy S23 i S24, jest Asus Zenfone 10 i Xiaomi 14. Przydałoby się tego więcej i jest to element, który warto od Apple’a kopiować.

Podobnie jak wykonanie obudowy. Aluminiowa ramka, szklany tył, wszystko w macie – to robi wrażenie nie tylko wizualne, ale taki sprzęt zwyczajnie bardzo dobrze trzyma się w rękach. No i całość jest wodoodporna, zgodnie z normą IP68. Podobnie jak w ubiegłorocznym modelu.

Sam smartfon jest zwyczajnie ładny. Nie wiem, jak Apple to robi, ale trudno jest zrobić mu złe zdjęcie. Jak nie wcelujecie aparatem, póki zdjęcie będzie ostre, iPhone 15 Plus będzie na nim dobrze wyglądać.

Na mój gust zarówno iPhone 15 Plus, jak i 15 Pro Max są za duże. Interfejs iPhone’ów jest przystosowany do obsługi gestami i dobrze robi się to jedną ręką, ale są elementy wymagające sięgnięcia lewego górnego rogu ekranu i przy przekątnej 6,7 cala nie jest to proste. A nie każdy jest 2-metrowym koszykarzem z ogromną dłonią. Dobrze, że mamy wybór i są dostępne modele dla osób, które zwyczajnie lubią duże ekrany, ale ja jestem fanem tych mniejszych.

Czytaj też: Recenzja OnePlus 12 po prawie miesiącu. Naprawdę im się udało!

Przymykając oko na 60 Hz, iPhone 15 Plus ma bardzo dobry ekran. Tylko nieco schowany

iPhone 15 Plus ma lepszy ekran od poprzednika. O Dynamic Island zaraz sobie porozmawiamy, natomiast obok nieco wyższej rozdzielczości dostajemy znacznie jaśniejszy panel, który w piku ma osiągać wartość nawet 2000 nitów, przy deklarowanych 1200 przed rokiem.

Na pierwszy rzut oka… no szału to to nie robi, szczególnie jak mamy aktywną automatyczną regulację jasności i jesteśmy w ciemniejszym otoczeniu. Ale wystarczy wyjść na zewnątrz lub ręcznie podbić jasność i wtedy od razu zrozumiecie, z czym to się je. Bardzo ładne kolory w parze z wysoką jasnością robią wrażenie i taką jakość obrazu mamy nawet w słonecznym otoczeniu. Pomiary co prawda pokazują, że z deklarowanych 2000 nitów zostaje nam nieco ponad 1600, ale to i tak jest jeden z najlepszych wyników na rynku. Posiłkując się pomiarami serwisu GSMArena, jaśniejszy ekran znajdziemy tylko w wyższych modelach smartfonów Apple’a, bez podjazdu konkurencji z Androidem.

Pomimo tego, że wyświetlacz iPhone’a 15 Plus jest bardzo dobry, ma dwie spore bolączki. Pierwszą jest brak ekranu Always On, co przy panelu OLED nie jest trudne do wprowadzenia i odbieram to wyłącznie w kategorii – chcesz mieć funkcję? Było kupić droższy model. O ile jednak brak ekranu Always On można przeboleć, tak brak przynajmniej 90 Hz odświeżania obrazu boli. Przy przesiadce ze starszego modelu tego nie zauważycie, ale zamieniając 90 lub 120 Hz ekran smartfonu z Androidem na iPhone’a 15 Plus, przez pierwsze dni, a nawet tygodnie będziecie mieć wrażenie, że telefon dziwnie się zacina. Nie, on działa płynnie, tylko ekran reaguje wolniej.

Natomiast o samym działaniu smartfonu w zasadzie nie widzę sensu się rozpisywać. Apple przyzwyczaił nas do wzorowej płynności interfejsu i bezproblemowego działania w praktyczny wszystkich zastosowaniach i nie inaczej wygląda to w iPhonie 15 Plus.

Czytaj też: Test Lenovo LOQ 15IAX9I, czyli jak radzi sobie karta graficzna Arc 530M Intela

Dynamic Island i przełącznik na boku obudowy. Czy to jest potrzebne?

Dynamic Island to coś, do czego zdążyłem się przyzwyczaić i powiem nawet, że bardzo mi się to rozwiązanie podoba. Bez niego iPhone’y musiałyby mieć jakąś formę wcięcia lub innego maskowania kamery wideorozmów i czujnika Face ID. Innego, czyli…? Można zakryć to pikselami, jak w choćby Galaxy Z Fold5, ale jest to rozwiązanie nieidealne. O ile w Samsungu nie rzuca się to w oczy, bo oczko kamery jest małe i ginie w wielkim ekranie, tak tutaj maskowanie byłoby widoczne.

Funkcjonalność Dynamic Island jest stale powiększana, natomiast dla mnie jest to coś w rodzaju pływających powiadomień oraz skrót do Tidala działającego w tle. Poza tym, nawet gdyby to miało znikomą funkcjonalność, to wzornicza stagnacja na rynku jest tak duża, że Dynamic Island jest zwyczajnie czymś nowym.

Przełącznik na boku obudowy służy do wyciszania dźwięków lub aktywacji wibracji. Nikt mnie nie przekona, że można to zrobić w prostszy sposób i chwalę to rozwiązanie zarówno w OnePlusie, jak i iPhonie 15 Plus.

Czytaj też: PURON PR12 PRO – odkurzacz, który mówi do Ciebie nawet po śląsku

Bezproblemowość – to jedna z głównych zalet iPhone’a 15 Plus

Może i w cenie iPhone’a 15 Plus kupimy flagowego Androida, ale niewykluczone, że będziemy mieć z nim więcej problemów. Smartfon Apple wymaga na starcie nieco więcej miłości, bo warto przebić się przez wszystkie poziomy Ustawień, żeby dopasować jego działanie do swoich potrzeb. Zrobiłem to na raz na samym starcie i w zasadzie nigdy więcej nie musiałem tam zaglądać. A to dopiero początek.

Powiadomienia? Po zainstalowaniu każdej nowej aplikacji smartfon pyta nas, czy chcemy dostawać powiadomienia z danego programu, czy nie. Klikamy raz i więcej nas to nie interesuje. Takich przykładów jest znacznie więcej, ale to właśnie one są o wiele ważniejsze, niż możliwość własnego ułożenia ikon na pulpicie.

Ani razu, a spędziłem z iPhonem 15 Plus ponad miesiąc, nie miałem żadnego problemu z szeroko pojętą komunikacją. Ma bardzo dobry zasięg sieci komórkowej i Wi-Fi, w tym również wzorowo spisywał się za granicą. Wzorowo łączy się z innymi urządzeniami. Na dobrą sprawę parowanie z zegarkami Huawei było sprawniejsze, niż na smartfonach z Androidem. Nie jestem fanem rozpoznawania twarzy, ale bez tego nie mogłem aktywować płatności i Face ID działa perfekcyjnie. W kwestii czysto komunikacyjnej, o iPhonie 15 Plus nie można powiedzieć złego słowa.

Czytaj też: Samsung Galaxy S24 Ultra – najlepszy z Samsungów

Dla tej baterii iPhone 15 Plus jest warty swojej ceny

Na co dzień jestem użytkownikiem smartfonów z Androidem. Te, w których akumulator uznaję za dobry, wieczorem mają na ogół ok 30% zapasu energii. Muszę je ładować co wieczór. Mój prywatny smartfon, ze względu na zdjęte wszystkie możliwe warianty oszczędzania energii, potrafię ładować 2-3 razy dziennie i przy bardzo intensywnym użytkowaniu tak ma spora część innych modeli. iPhone 15 Plus to jakiś kosmos!

Idealny przykład, dzień w Barcelonie. Smartfon odłączony rano od ładowarki i przede mną cały, intensywny dzień. Za granicą urządzenie potrafi skakać pomiędzy sieciami i zużywać nieco więcej energii. W ciągu dnia odbieram sporo rozmów, robię zdjęcia, co chwilę zerkam na mapę, nie ma mnie w kraju, więc komunikatory się grzeją. Po południu lotnisko, więc w czasie przejazdów i stania w kolejkach przeglądam Internet, w samolocie słucham muzyki, ląduje w Polsce po 22 mając ponad 50% poziomu naładowania akumulatora.

Powrót do prywatnego smartfonu będzie bolesny, bo takich przykładów jest więcej. Mogę wyjść rano z domu mając 30% naładowania i to mi spokojnie wystarczy do 16. Wychodzę na godzinę z 12% energii? Nie ma problemu, wystarczy.

Powyższe, w połączeniu z faktem, że w końcu można ładować przez USB-C powodują, że można przymknąć oko na wolne ładowanie z mocą 20 W. W ciągu 15 minut iPhone 15 Plus ładuje się do nieco ponad 30%, do 50% w pół godziny, a do pełna w 1,5 godziny.

Czytaj też: Miesiąc z iPhone’em 15 Pro Max. Gdybym mógł wydać takie pieniądze na smartfon, wydałbym je na…

Aparat – przeciętny, ale przy takiej jakości wideo aż sam chciałbym coś nagrać

Główną nowością w aparacie iPhone’a 15 Plus jest nowy aparat główny. Wyższa rozdzielczość – 48 Mpix zamiast 12 Mpix oraz większa matryca – 1/1.56″ zamiast 1/1.7″, w połączeniu ze stale rozwijającym się oprogramowaniem przekłada się na lepszą jakość zdjęć. Wyższą rozdzielczość możemy wykorzystać na trzy sposoby. Wykonując zdjęcia w maksymalnej rozdzielczości, zamieniając ją na zdjęcie lepszej jakości dzięki łączeniu pikseli w obrazek o rozdzielczości 12 Mpix lub przełożyć ją na 2-krotny zoom. Daje nam to ekwiwalent ogniskowej 52 mm. Może niekoniecznie klasycznie portretowy, ale wystarczający, żeby przy wsparciu oprogramowania uzyskać ładnie rozmyte tło z wyeksponowanym głównym obiektem. W tym pomoże nam też wzorowo działające rozpoznawanie twarzy oraz dedykowany tryb portretowy.

Jakośc zdjęć z iPhone’a 15 Plus jest przyzwoita. Nie rzuca na kolana, to nie jest czołówka mobilnej fotografii, ale do dzielenia się nimi w mediach społecznościowych w zupełności wystarczy. Mamy mocno widoczny efekt HDR, choć nie jest on przesadzony. Kolory są nasycone, ale nie przesycone. W dobrych warunkach zdjęcia są ostre i szczegółówe, a i w nocy byłem pozytywnie zaskoczony, bo spodziewałem się kompletniej tregedii. O ile nie mamy skrajnie trudnych warunków, efekty są całkiem niezłe. Aparat ultraszerokokątny to zupełnie inne podejście niż w smartfonach z Androidem. Tam algorytmy starają się za wszelką cenę nadrobić brak jakości, w efekcie dostajemy rozmytą papkę bez szczegółów. iPhone 15 Plus dąży w kierunku wyostrzenia czego się da i zdecydowanie bardziej to do mnie przemawia. Choć jasno trzeba przyznać, że jakość tych zdjęć szału nie robi, ale nadrabiają ładnymi kolorami i efektownością bardzo szerokiego kadru.

Nagrania wideo to coś, z czego słyną smartfony Apple’a i w zasadzie nie ma co się dziwić, że są tak chętnie wybierane przez twórców. Bardzo dobra stabilizacja obrazu, efektowny obrazek, rozmycie tła, nasycenie kolorów… Do mediów społecznościowych, a nawet na mniej wymagające potrzeby YouTube’a to może być wystarczająca kamera.

Czytaj też: Test Samsung Galaxy S24+. Czy to początek rewolucji AI w smartfonach?

W tej cenie zakup iPhone’a 15 Plus wydaje się nielogiczny. Wiele osób i tak go kupi, a ja stanę obok nich

iPhone 15 Plus kosztuje 5 299 zł wersji 128 GB i 5 899 zł w wersji 256 GB. Dużo, a w tej cenie możecie mieć choćby nowego OnePlusa 12. Pytanie tylko, czy go chcecie? A jak nie OnePlusa 12 to choćby Samsunga Galaxy S24, albo coś innego z 2023 roku.

Poza wspomnianym Samsungiem iPhone 15 Plus, jak i cała seria, wygląda subiektywnie lepiej. iPhone 15 Plus działa lepiej, stabilniej, nie ma kaprysów z sygnalizacją powiadomień i ma genialną baterię. Dla niej jestem w stanie poświęcić szybsze ekrany i lepsze aparaty z flagowego Androida. Tym bardziej, że prywatnie zdjęć smartfonem nie robię, ale to już oczywiście jest kwestia gustu.

Patrząc wyłącznie pod kątem specyfikacji, trudno jest obronić zakup iPhone’a 15 Plus w jego cenie, ale poza specyfikacją kupujemy też wrażenia z użytkowania, a wiele osób również szeroko rozumiany prestiż. To nie są rzeczy, które można wycenić.