Galaxy S24 FE każe na siebie długo czekać i to nie wróży mu dobrze

Oferta popularnej linii Galaxy Fan Edition z każdym rokiem się powiększa, choć w pewnym momencie myśleliśmy, że Samsung postanowił z nią skończyć. W październiku zeszłego roku zadebiutował fanowski S23, a skoro premiera flagowej serii Galaxy S24 już za nami, to czas na pierwsze wzmianki o Galaxy S24 FE.
Galaxy S24 FE każe na siebie długo czekać i to nie wróży mu dobrze

Galaxy S24 FE pojawia się w przeciekach. Będzie kolejny hit?

Trochę było zamieszania z tymi fanowskimi modelami od Samsunga. Pierwsza generacja odniosła ogromny sukces, bo Galaxy S20 FE okazał się tym, czego chcieli klienci – nieco okrojonym flagowcem w świetnej cenie. Potem dopiero zaczęły się schody, bo pandemia, przerwane łańcuchy dostaw i inne problemy sprawiły, że długo przekładany S21 FE pojawił się na miesiąc przed serią Galaxy S22. I chociaż ciężko powiedzieć, by był to zły smartfon, to taki niefortunny debiut sprawił, że jego sprzedaż była raczej na niskim poziomie. Dlatego szybko pojawiły się plotki o rezygnacji z kolejnych generacji.

Czytaj też: Samsung znów przyspieszy wakacyjne wydarzenie Unpacked. Kiedy zadebiutują nowe składaki i Galaxy Ring?

Chociaż S22 FE nigdy nie powstał, Samsung nie porzucił modeli Fan Edition, jedynie zrobił sobie od nich przerwę. Oficjalnie powodów nie podano, a nieoficjalnie wspominało się o problemach z łańcuchem dostaw i chęci skupienia siły na flagowcach. Tak czy inaczej, po przerwie południowokoreański gigant powrócił z Galaxy S23 FE, który swoją premierę – dość cichą – zaliczył w październiku. Wciąż blisko kolejnej generacji, ale był to całkiem sensowny model, który w dużej mierze pokonywał takiego Galaxy S23+, stawiając trochę pod znakiem zapytania sensowność dopłacania sporych pieniędzy do tego modelu.

Czytaj też: Budżetowy Galaxy A35 zbliża się do premiery. Zapowiada się świetnie

Tak czy inaczej, minęło kilka miesięcy, debiut Galaxy S24 też już za nami, dlatego możemy zacząć już patrzeć w kierunku kolejnego fanowskiego modelu. Dzięki najnowszym przeciekom poznaliśmy pierwsze szczegóły jego specyfikacji i niestety – nie obyło się bez pewnych rozczarowań. O ile w przypadku S23 FE Samsung wydał dwie wersje z różnymi układami – Snapdragon 8 Gen 1 i Exynos 2200 – w zależności od rynku, o tyle nadchodzący smartfon nie będzie miał już dwóch wersji. Wszyscy dostaną Exynosa. W sumie z punktu widzenia Europejczyków, którzy zawsze byli skazani na autorski chipset giganta, jest to pewna sprawiedliwość. Choć chyba wszyscy by woleli, by Samsung postawił raczej na procesor od Qualcomma. Tak pięknie jednak nie będzie. W dodatku dotyczy to nie tylko tegorocznego FE, bo taka zmiana ma objąć także kolejne generacje.

Samsung Galaxy S23 FE

Niezależnie od tego, czy doniesienia okażą się prawdziwe, chipset w galaxy S24 FE będzie sparowany z 12 GB pamięci RAM LPDDR5x oraz 128 GB (UFS 3.1) lub 256 GB (UFS 4.0) pamięci wbudowanej. Za zasilanie odpowie akumulator 4500 mAh i chociaż przeciek nie wspomina o obsługiwanym ładowaniu, raczej Samsung nas w niczym nie zaskoczy i smartfon będzie obsługiwał ładowanie 25 W po kablu i bezprzewodowe 15 W tak jak jego poprzednik.

Czytaj też: Honor chce być jak Samsung. Szykuje składaka z klapką i… inteligentny pierścień

Nie mamy jeszcze szczegółów odnośnie przekątnej ekranu, ale będzie to panel AMOLED. Prawdopodobnie 6,4-calowy, jak to miało miejsce w dwóch poprzednich generacjach FE. Jeśli tak, wyświetlacz będzie oferował rozdzielczość 1080 x 2340 pikseli i odświeżanie 120 Hz. Jak widać, za wcześnie również na informacje o aparatach, ale nie spodziewam się, by i w tej kwestii Samsung jakoś specjalnie szalał, skoro wprowadził pewne ulepszenia w ubiegłym roku. Raczej pozostanie przy tej samej konfiguracji składającej się z 50-megapikselowego aparatu głównego, zoomu z teleobiektywem 8 Mpix i ultraszerokokątnego 12 Mpix.

Czytaj też: Znamy wygląd Galaxy Z Fold 6. Samsung wprowadzi wyczekiwane zmiany?

Jeśli wierzyć plotkom, tym razem premiera fanowskiego modelu nastąpi w dużo dogodniejszym momencie, bo już w lecie. Tak wcześnie nie pojawił się żaden inny model FE i możliwe, że właśnie to pomoże w przyciągnięciu uwagi klientów, bo do debiutu kolejnej generacji Galaxy S będzie jeszcze dużo czasu.

[Aktualizacja] Jednak z wcześniejszej premiery nici?

Wcześniejszy debiut Galaxy S24 FE wydawał się naprawdę świetną wiadomością. Jeśli spojrzymy na terminy, w których Samsung wprowadzał poprzedników, trudno powiedzieć, by były one bardzo dogodne. Galaxy S21 FE pojawił się zaledwie miesiąc przed Galaxy S22, natomiast S23 FE wszedł na rynek w październiku zeszłego roku, znów dość blisko premiery kolejnej generacji flagowców, które już wtedy przyciągały ogrom uwagi za sprawą plotek o sztucznej inteligencji. Dlatego doniesienia wskazujące na letni debiut Galaxy S24 FE przyjęliśmy z entuzjazmem.

Czytaj też: Kolejny budżetowiec Samsunga zmierza do Polski. Galaxy M15 ujawnia swoją cenę

Najwyraźniej jednak ten entuzjazm powinniśmy pohamować, bo jak donosi GalaxyClub NL, na premierę w lecie nie ma co liczyć, bo smartfon nie będzie wtedy jeszcze gotowy. Projekt o kryptonimie R12 jest obecnie we wczesnej fazie rozwoju, przez co południowokoreański gigant będzie się raczej trzymał harmonogramu z zeszłego roku, czyli braku jednoczesnej premiery na wielu rynkach, co skutkowało tym, że w jednych regionach S23 FE był dostępny w październiku, a innych znacznie później. Z Galaxy S24 FE będzie tak samo – na niektórych rynkach pojawi się on w ostatnich tygodniach tego roku, podczas gdy szersza ekspansja nastąpi na początku 2025 roku.

Czytaj też: Te modele dostaną aktualizację One UI 6.1. Jednak sztuczna inteligencja trafi tylko do wybranych

Z jednej strony możemy mieć powtórkę z rozrywki z premiery Galaxy S21 FE, ale z drugiej może to wyglądać zgoła inaczej. W tym roku Samsung zaserwował nam istną smartfonową rewolucję i nie spodziewam się, by przyszłoroczna seria wprowadziła równie dużo nowości. Dlatego model fanowski może stanowić fajną alternatywę, o ile jego cena będzie znacznie różniła się od tego, co trzeba będzie zapłacić za podstawowego S25. Jeśli nie, to znów będziemy mogli mówić o sprzedażowej porażce.