Elektryczne rowery dręczy problem, o którym się nie mówi. Rewolucja zjadająca własny ogon

Dziś doskonale wiemy, że elektryczne rowery mogą być po prostu za mocne. Problem ten dręczy jednak nie tylko osoby poruszające się po miastach, bo elektronowa rewolucja nie pozostawia również bez zmian górskich rowerów i zebranej wokół nich społeczności.
Elektryczne rowery dręczy problem, o którym się nie mówi. Rewolucja zjadająca własny ogon

W ostatnich latach krajobraz kolarstwa górskiego przeszedł radykalną zmianę. Pojawienie się elektrycznych rowerów górskich (eMTB) wprowadziło nową dynamikę do sportu, łącząc tradycyjne pedałowanie z zaawansowanym wspomaganiem silnikowym. Ta fuzja otworzyła nowe możliwości, pozwalając rowerzystom pokonywać trudne tereny, które wcześniej były poza ich zasięgiem. Jednakże, wraz z tak nagłym i poniekąd niepohamowanym postępem technologicznym eMTB, coraz częściej pojawiają się pytania o konsekwencje tych zmian.

Wzrost mocy elektrycznych rowerów górskich. Ciągle innowacja czy już przesada?

Łatwość wjeżdżania pod strome zbocza i pokonywania długich dystansów z pewnością zwiększyła atrakcyjność kolarstwa górskiego. Tyle tylko, że wraz z większą mocą przychodzi też większa odpowiedzialność. Rozwój możliwości eMTB skłania do głębszej refleksji nad ich wpływem na szlaki, przepisy prawne i samą istotę tego sportu. Zwłaszcza dziś, kiedy na czele tej technologicznej rewolucji stoją silniki takie jak DJI Avinox czy Bosch Performance Line CX Gen 5. Dzieło firmy DJI zaskakuje najbardziej, bo to jednostka zdolna do generowania aż 1000 watów mocy i 120 Nm momentu obrotowego, co z jednej strony budzi uznanie, a z drugiej ewidentnie zaciera granicę między klasycznym rowerem a pojazdem silnikowym. Nic więc dziwnego, że rosnąca moc eMTB przyciąga uwagę organów regulacyjnych, bo przecież w Unii Europejskiej dopuszczalna moc silnika to 250 W, a maksymalna prędkość wspomagania to 25 km/h.

Czytaj też: Rowerowa rewolucja czy prestiżowy eksperyment? Bianchi E-Vertic FX otwiera nowy rozdział dla legendy

Taka moc drzemiąca w rowerach górskich to nie przelewki. Dziś na szlakach coraz częściej dochodzi do niegdyś niewyobrażalnych momentów, bo rowerzystów gnających na złamanie karku po niegdyś “spokojnych”, bo wymagających podjazdach. Kwestia bezpieczeństwa również staje się więc paląca, bo wyższe prędkości i przyspieszenie mogą prowadzić do kolizji na wspólnych trasach. Trasach, które zresztą mogą niszczyć się jeszcze szybciej przez obecność na nich cięższych rowerów, które “wgryzają” się w ziemię jeszcze mocniej. Większy moment obrotowy w eMTB może przyspieszyć zużycie tras, szczególnie na stromych i wrażliwych odcinkach.

Czytaj też: Bez brudu i bez problemu. Smarowanie łańcucha rowerowego nabiera nowego wymiaru

Zmiany dotyczą też społecznego wymiaru kolarstwa. Z jednej strony eMTB demokratyzują sport, bo przecież pozwalają osobom o różnym poziomie sprawności jeździć razem. Z drugiej jednak strony różnice w możliwościach rowerów mogą rozbijać grupy, bo osoby z mocnymi eMTB mogą nieświadomie oddzielać się od tych bez wspomagania i to akurat problem dręczący każdą grupę rowerzystów, w której spotykają się “nowocześni” i “tradycyjni” kolarze. Nie jest to jednak tak duży problem, jak fakt niszczenia ducha sportu opartego na wysiłku fizycznym. Tak jak nić uznania i porozumienia nawiązuje się od razu między kompletnie nieznajomymi dla siebie osobami, kiedy pieszo podbijają szczyt, tak rowerzyści w takich chwilach najpierw rzucą okiem na piasty kół i okolice korb, aby sprawdzić, czy aby na pewno nowoprzybyłego cechuje ten sam hart ducha.

Wyższa moc to również konieczność stosowania zaawansowanych hamulców

Czytaj też: DJI wkracza na rynek rowerów z przełomowym rozwiązaniem. Nie wszystkim się to spodoba

Powstawanie potężnych eMTB to wyzwanie. Zapewniają niesamowitą frajdę i dostępność, ale też wprowadzają nowe problemy – prawne, środowiskowe i społeczne. Kluczem będzie więc znalezienie równowagi między innowacją a odpowiedzialnością. W miarę jak technologia się rozwija, musimy równolegle rozwijać regulacje, zarządzanie szlakami i edukację użytkowników. Tylko wspólne podejście pozwoli zachować to, co najważniejsze w kolarstwie górskim – wolność, pasję i szacunek do natury.