Gotowy na rewolucję? Ten mały gadżet może zmienić twoje rowerowe marzenie

Gdy codzienna trasa staje się ciężarem, czasem wystarczyłoby lekkie wsparcie, aby zrobić sobie dzień i nie musieć odpoczywać po dotarciu na miejsce. Jeśli więc zdarzyło ci się kiedyś marzyć o elektrycznym wspomaganiu, ale nie chciałeś przesiąść się na nowy rower, to oto właśnie firma Kamingo ma coś dla ciebie.
Gotowy na rewolucję? Ten mały gadżet może zmienić twoje rowerowe marzenie

Zrób sobie e-bike ze zwykłego roweru. Z takim sprzętem to szybkie i proste

Kamingo to niewielki, modułowy system ważący zaledwie 2,3 kg, czyli mniej więcej tyle, ile waży laptop, a składa się z trzech elementów, bo silnika, akumulatora oraz sterownika. Podczas gdy około 900-gramowy silnik montujemy mniej więcej pod siodełkiem, 1,4-kg akumulator wsuwamy w koszyk na bidon, a kontroler ląduje w bezpiecznym miejscu na kierownicy bez konieczności pociągania przewodów z racji wsparcia łączności Bluetooth. Innymi słowy, koniec z koniecznością wymiany obręczy na tę ze wspomaganiem, jak to ma miejsce m.in. w systemie Swytch.

Czytaj też: Chcą nam zabrać rowerową wolność! Padły ostre słowa

O ile pierwsza instalacja trwa maksymalnie 3 minuty, to codzienne przywracanie systemu do gotowości ma zajmować ledwie 10 sekund. Podczas jazdy silnik rozwija moc nominalną na poziomie 250 watów, ale okazjonalnie rozkręca się do 750 watów, zapewniając tym samym nawet 40-Nm moment obrotowy. Pozwala to na rozwijanie prędkości do 25 km/h w przypadku wersji europejskich, ale tam, gdzie przepisy są luźniejsze, Kamingo zapewnia wspomaganie aż do 32 km/h, co świadczy o jego mocy. Jeśli z kolei idzie o zasięg, to ten na jednym, 3-godzinnym ładowaniu ma wynosić do ponad 90 km zależnie od stylu jazdy. Jednak czy takie coś ma w ogóle sens?

Czytaj też: M40 zadebiutował. Niemiecki gigant chce zrewolucjonizować elektryczne rowery górskie

Kamingo nie działa tak, jak tradycyjne wspomaganie e-bike, które sprowadza się do silnika w piaście lub między korbami. Jest to system oparty na tarciu, co oznacza tyle, że styka się bezpośrednio z oponą roweru i… wprawia ją w ruch, obracając swoją “rolkę”. Tego typu mechanizm sprawdza się najlepiej w przypadku miejskich opon, ale i tak powoduje znacznie przyspieszone zużycie bieżnika i w porównaniu do tradycyjnych systemów wspomagania, jest po prostu mniej efektywny. Firma zdaje sobie jednak z tego sprawę i dlatego wprowadziła do Kamingo adaptacyjny docisk do koła oraz opcję całkowitej dezaktywacji wspomagania tuż obok wspomagania pedałowania i jazdy z użyciem wyłącznie silnika.

Czytaj też: Koniec z ładowaniem roweru. Shimano ma dla nas coś specjalnego

Ciekawie będzie obserwować, jak Kamingo poradzi sobie na Kickstarterze, gdzie zadebiutuje w cenie od 349 dolarów, podczas gdy ta standardowa ma wynosić 589 dolarów. Twórca określa go mianem wspomagania nowej generacji i choć rzeczywiście nie można odmówić mu niskiej wagi, modularności i szybkiego sposobu montażu, to żadna technologia nie rozwiąże największych ograniczeń takiego wspomagania.