Ostatni Kilo-kolos dla Rosjan. Są niczym czarne dziury, a innych okrętów tego typu już nie będzie

Wyobraź sobie okręt podwodny tak cichy, że przeciwnicy dowiadują się o jej obecności dopiero wtedy, gdy jest już za późno. Taki właśnie sprzęt Rosjanie właśnie wprowadzili do swojej floty.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Przez lata analitycy morscy szeptali o rosyjskich okrętach, określając je mianem czarnych dziur zdolnych do przenikania w sporne wody bez ryzyka zdradzenia siebie oraz z uzbrojeniem mogącym wywołać kryzysy międzynarodowe. Gorzej już w tej kwestii i z tymi dokładnie maszynami nie będzie, bo oto na początku czerwca, wśród wzburzonych wód Bałtyku i doniesień o zmieniającym się układzie sił, odbyła się niepozorna ceremonia, kiedy to Rosja oficjalnie przyjęła do służby najnowszy i jednocześnie ostatni okręt podwodny Projektu 636.3 o nazwie Jakuck.

Rosja wzmacnia marynarkę. Ostatnia “czarna dziura” dołącza do Floty Pacyfiku

Projekt 636.3 wywodzi się z radzieckich projektów z lat 70., ale przez dekady był wielokrotnie modernizowany. Otrzymywał nowe sonary, ulepszenia gwarantujące jeszcze niższy poziom hałasu, cyfrowe systemy kierowania ogniem czy integrację z pociskami Kalibr i w efekcie nawet w dzisiejszych czasach jest okrętem pełnym potencjału. Sekret ich długowieczności wynika z faktu, że oferują funkcjonalność zbliżoną do jednostek nuklearnych, ale bez wysokich kosztów i ograniczeń dyplomatycznych. Dlaczego zresztą zainteresowały się nimi inne marynarki wojenne takich państw jak Wietnam, Algieria, Indie czy Chiny.

Czytaj też: No to się porobiło. Chiny mają latającą maszynę, która redefiniuje wojnę

Rosja ma jednak zamiar skończyć raz na zawsze przygodę ze zbrojeniem swojej marynarki w okręty Projektu 636.3. Niedawno, bo 11 czerwca 2025 roku w Stoczni Admiralicji w Petersburgu rosyjscy dowódcy marynarki wojennej dokonali oficjalnej komisyjnej ceremonii dla okrętu Jakuck, kończąc tym samym budowę floty dwunastu okrętów typu “Ulepszonych Kilo II“, które łączą silniki diesla i elektryczne w swoich maszynowniach. Zbudowany z myślą o większej skrytości i skuteczności, Jakuck łączy w sobie cichą pracę, długi zasięg i realną siłę ognia.

Chociaż okręty podwodne klasy Kilo 636.3 nie należą do największych czy najbardziej futurystycznych konstrukcji, wciąż stanowią interesujące połączenie prostoty i skuteczności. Ich długość to 74 metry przy szerokości niespełna 10 metrów, a masa przekracza 3 tysiące ton. Pod względem zasięgu wypadają przyzwoicie, bo mogą pokonać niemal 14 tysięcy kilometrów, ale po zejściu pod wodę osiągają już znacznie skromniejsze parametry – prędkość do 37 km/h i maksymalny zasięg zanurzeniowy ograniczony do około 740 kilometrów przy bardzo ekonomicznej prędkości rzędu 5,6 km/h. Ich głębokość operacyjna to z kolei około 300 metrów.

Czytaj też: Myśleli, że tych pocisków nie da się zestrzelić. Wtedy wydarzyło się to

Napęd tych jednostek został oparty na klasycznym układzie spalinowo-elektrycznym, co w dzisiejszych realiach, a zwłaszcza przy dominacji technologii jądrowych w marynarkach światowych potęg, może wydawać się archaiczne. USA całkowicie porzuciły ten rodzaj napędu jeszcze w XX wieku. Jednak taki wybór w przypadku rosyjskich konstruktorów miał swoją logikę – niższe koszty produkcji i serwisowania, a także prostsza logistyka, choć za cenę wyraźnych kompromisów, które rzutują zasięg podwodny, długość patroli (do 45 dni), czy ograniczone uzbrojenie (przy załodze zaledwie 52 osób). To wszystko stawia te okręty raczej w roli narzędzi do działań regionalnych niż globalnych.

Mimo to, okręty te uchodzą za jedne z najtrudniejszych do wykrycia jednostek tej klasy na świecie. Zyskały przydomek “czarna dziura” nie bez powodu, bo ich kadłuby zostały pokryte warstwami tłumiącymi fale dźwiękowe, które zwykle są odbijane przez sonar. W tym przypadku sygnał ginie, zamiast wracać. Dodatkowo projektanci zastosowali w nich rozwiązania minimalizujące hałas, bo m.in. specjalne osłony hydrodynamiczne i system izolacji napędu, który zamiast być zespolony z kadłubem, spoczywa na elastycznym fundamencie, eliminując drgania przenoszone na stalową konstrukcję. Efekt? Okręt, który nie tylko potrafi działać długo i dyskretnie, ale też sprawia ogromne trudności systemom wykrywania. Nie jest to cud techniki na miarę jednostek z napędem atomowym, ale w pewnych warunkach, a zwłaszcza w wodach przybrzeżnych, może być równie groźny. Zwłaszcza z racji możliwości przenoszenia do aż czterech zaawansowanych pocisków Kalibr.

Czytaj też: Chiny stoją przed decyzją, która raz na zawsze zmieni świat

Dołączając do pięciu innych jednostek tego typu już stacjonujących na rosyjskim Dalekim Wschodzie, nowy rosyjski okręt podwodny Jakuck znacząco wzmacnia podwodny potencjał Floty Pacyfiku. Dla rosyjskiej historii jest to ważny moment, bo stanowi zwieńczenie floty dwunastu cichych, precyzyjnych okrętów typu Kilo II, ale jaki będzie kolejny rozdział w tym segmencie? Tego nie wiemy.