Chiny zdradziły przepis potęgi. Chrząszcz + nanotechnologia = czysta rewolucja
Zespół naukowców z Instytutu Fizyki Technicznej w Szanghaju (Chińska Akademia Nauk) i Uniwersytetu Tongji opracował tranzystor podczerwieni inspirowany układem detekcji ognia u chrząszcza. Do jego wyprodukowania wykorzystali na ditellurek palladu (PdSe₂), który skutecznie pochłania promieniowanie w zakresie średniej podczerwieni, oraz pentacen, będący organicznym półprzewodnikiem. Następnie sprawdzili go w praktyce i udowodnili, że podczas testów laboratoryjnych w symulowanych warunkach pożaru o temperaturze sięgającej 927°C, nowy sensor rejestrował ruch płomieni z dokładnością sięgającą 95%, a to oznacza, że działał niezawodnie nawet w ekstremalnym środowisku.
Czytaj też: Nikt nie wierzył, że to możliwe. Chiny testują sprzęt na granicy ludzkich możliwości

Druga generacja sensora, która tym razem została oparta o czarny fosfor i selenek indu, osiągnęła czas reakcji rzędu 0,5 mikrosekundy i była w stanie zapisać nawet 17 niezależnych punktów danych z jednego wykrycia źródła cieplnego. W praktyce oznacza to, że sensor nie tylko wykrywa sygnał, ale natychmiast go przetwarza i zapamiętuje, a to wszystko mieści się w jednym, niewielkim urządzeniu. Dzięki temu można tworzyć systemy, które są idealne do zastosowania w dronach, noktowizji czy inteligentnych instalacjach przemysłowych, a do tego naturalnie w sprzęcie wojskowym.
W zastosowaniach militarnych tego typu sensor budzi duże obietnice przez możliwość wykorzystania go w systemach obrony przeciwrakietowej. Superszybka detekcja sygnałów cieplnych (nawet przez dym, kurz czy w ciemności) mogłaby usprawnić działanie systemów takich jak chiński HQ‑17AE lub trafić do przyszłych dronów, satelitów i wyrzutni naziemnych. Tutaj właśnie pojawia się porównanie do amerykańskiego projektu Złotej Kopuły, czyli gigantycznego programu ochrony przed rakietami balistycznymi, opierającego się na satelitach IR. Chińscy eksperci twierdzą, że ich rozwiązanie, inspirowane chrząszczem, może być nie tylko szybsze w działaniu i tańsze, a do tego nawet bardziej wszechstronne.

Czytaj też: Chiny znów zaskoczyły wojskowych ekspertów. Tych widoków przy granicy z Rosją nie da się zapomnieć
Golden Dome to kosztowny i bardzo skomplikowany program, którego celem jest stworzenie sieci setek satelitów i systemów przechwytujących różnej maści. Koszty? Około 175 miliardów dolarów, a według niektórych szacunków nawet bilion dolarów w ciągu 20 lat. Jednak projekt już teraz mierzy się z przeszkodami w postaci produkcji pocisków oraz opóźnień logistycznych, braku pełnej integracji elementów naziemnych i kosmicznych czy nawet sprzeciwie Rosji i Chin, które to ostrzegają przed nowym wyścigiem zbrojeń w kosmosie. Innymi słow, kolorowo z Golden Dome nie jest, ale spodziewaliśmy się tego już od jego pierwszych zapowiedzi.
Czytaj też: Chiny zaskoczyły wojskowych. SH-16 to pierwsza taka artyleria na świecie
Tymczasem chińskie sensory są niewielkie, lekkie i potencjalnie możliwe do masowej produkcji. Umieszczone na dronach lub małych satelitach mogą stworzyć rozproszoną sieć detekcyjną i to wszystko bez potrzeby budowania orbitalnych superstruktur. Oczywiście technologia ta nie musi ograniczać się do wojska, bo może zapewnić również systemy wczesnego ostrzegania dla straży pożarnej, zaawansowaną noktowizję w policji i ratownictwie czy nawet monitoring przemysłowy w gorących, niebezpiecznych środowiskach. Połączenie detekcji, pamięci i przetwarzania w jednym układzie przypomina rozwój neuromorficznych chipów i systemów IoT działających na obrzeżach sieci. Tak przynajmniej wynika z najnowszych informacji na temat chińskiej technologii, która udowadnia, że natura wciąż inspiruje technologie, które mogą zmienić oblicze przyszłych wojen.