Jazda samochodem elektrycznym przyprawia o mdłości? To nie spalinowe serce, a problem do rozwiązania

Wyobraź sobie, że wsiadasz do samochodu elektrycznego, a po kilku minutach robi ci się niedobrze, choć do tej pory w spalinowym nigdy nie miałeś takiego problemu. Tego typu objawy znane np. z gogli wirtualnej rzeczywistości (VR) dręczą kierowców w codziennych warunkach, ale na szczęście winowajcę tych nieprzyjemności łatwo “oszukać”.
Jazda samochodem elektrycznym przyprawia o mdłości? To nie spalinowe serce, a problem do rozwiązania

Za chorobę lokomocyjną w samochodach odpowiada zniekształcony dialog między błędnikiem w uchu wewnętrznym a tym, co widzą oczy. W przypadku tych elektrycznych problem ten wzmaga jednak regeneracyjne hamowanie. To właśnie ono generuje nieregularne sygnały ruchu o niskiej częstotliwości, a te tylko pogarszają sytuację. Co jednak byłoby, gdyby ulgę przyniosło po prostu… naciśnięcie “play”?

Odkryli, jak pokonać chorobę lokomocyjną w elektrycznym samochodzie

Elektryczne auta przyspieszają płynnie, ale ich regeneracyjne hamowanie wywołuje mikrodrgania i nieregularne opóźnienia, które mają być trudne do zinterpretowania przez błędnik. Naukowcy z Chin (Uniwersytetu w Nagoi) wskazują, że właśnie te cechy jazdy EV zwiększają ryzyko wystąpienia mdłości. Skanowanie mózgu potwierdziło zresztą to, że system nerwowy nie radzi sobie z nieintuicyjnym ruchem, więc jak tu zawalczyć z “nowym wrogiem elektromobilności”?

Czytaj też: Więcej mocy i mniejsze spalanie w zasięgu przeciętnego motocyklisty. Suzuki szykuje przełom w klasie 250 cm³

Test MINI Cooper SE. Nieracjonalna miłość do elektrycznego gokarta

Wspomniani specjaliści odkryli, że dźwięk o częstotliwości 100 Hz, odtwarzany przez zaledwie minutę, znacząco redukuje objawy choroby lokomocyjnej. Przetestowali go na osobach korzystających z gogli VR, huśtających się na huśtawkach i właśnie podczas jazdy samochodem. Wyniki? We wszystkich przypadkach działał uspokajająco na układ przedsionkowy w uchu wewnętrznym. Potwierdziły to początkowo testy na myszy, które wykazały, że ekspozycja na dźwięk 100 Hz o głośności 80–85 dBZ (okolice 65-70 dBA) pobudza narządy otolitowe (odpowiedzialne za wykrywanie przyspieszeń i siły grawitacji), poprawiając równowagę nawet przez 2 godziny.

Czytaj też: Samochody elektryczne dla Polaków. Pokazali twarde dane programu NaszEAuto

W przypadku testów z udziałem ludzi już jednominutowe odsłuchanie 100-Hz “utworu” o głośności ok. 61–66 dBA (czyli na poziomie rozmowy) zmniejszało kołysanie ciała na huśtawce, obniżało aktywność układu współczulnego w testach symulacyjnych i redukowało wyniki kwestionariuszy mdłości podczas jazdy autem elektrycznym. Możecie zresztą sprawdzić to na sobie w prosty sposób, odtwarzając tę częstotliwość przez głośniki w aucie lub słuchawki na 60 sekund przed rozpoczęciem podróży. Dlatego też aktualnie naukowcy sięgnęli po wsparcie firmy Denso, aby zintegrować swoje odkrycie z systemami infotainment w autach lub aplikacjami mobilnymi. Równolegle w USA projekt PREACT bada inne metody przeciwdziałania mdłościom, a w tym m.in. pochylanie siedzeń i napinanie pasów. Połączenie tych technologii może przynieść kompleksowe rozwiązanie problemu.

Czytaj też: Co BYD ukrył w swoim nowym samochodzie dla Polaków? Te dane zaskakują nawet ekspertów

Nadal nie wiemy, czy dźwięk działa także podczas jazdy, a nie tylko przed nią, czy równie skutecznie pomaga przy czytaniu i oglądaniu filmów, a na dodatek czy może łagodzić chorobę morską lub nieprzyjemności podczas lotów. Badacze jednak nam na to odpowiedzą, bo już planują testy w czasie dłuższych podróży oraz na innych środkach transportu. Zanim więc sięgniesz po leki, imbir czy opaski uciskowe przed kolejną nieprzyjemną jazdą w samochodzie elektrycznym, może daj szanse krótkiemu seansowi z 100-Hz częstotliwością w głównej (i jedynej) roli?