Ten dzień przejdzie do historii. Chiny pokażą na nim swój przepis na wojskową dominację

Zdobyte przez ostatnie dni materiały (od zdjęć satelitarnych po przecieki z sieci) sugerują, że Chiny przygotowują prawdziwy technologiczny festiwal z okazji 80. rocznicy zwycięstwa nad Japonią. Obok podwodnych bezzałogowców i unikalnego czołgu nowej generacji pojawią się bowiem drony latające o wyjątkowym charakterze.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Tym razem dowiedzieliśmy się, że podczas parady wojskowej w Pekinie zaplanowanej na 3 września, zaprezentowany zostanie imponujący arsenał wojskowych bezzałogowców latających. Na placu defilady zobaczymy co najmniej pięć różnych modeli dronów określanych jako lojalni skrzydłowi. Mowa więc o tych maszynach, które mają pełnić rolę wsparcia dla załogowych samolotów, a w tym głównie myśliwców. Taka skala prezentacji nie miała miejsca od wielu lat, co samo w sobie mówi wiele o tempie modernizacji chińskiej armii.

Tyle dronów, że trudno się połapać. Chiny szykują latające wsparcie dla swoich myśliwców

Szczególną uwagę na zbliżającej się paradzie zgarną z całą pewnością bezzałogowce bojowe, które są przeznaczone do współdziałania z załogowymi myśliwcami. Jeden z nich zdradza wyraźne podobieństwo do modelu FH-97, który z kolei inspirował się amerykańskim XQ-58A Valkyrie. To ciekawy przykład, jak technologie krążą między globalnymi mocarstwami. Kolejne dwa projekty wyróżniają się bezogonową konstrukcją ze zmodyfikowanymi skrzydłami delta. Ich rozmiar wyraźnie przewyższa wspomniany wariant, co sugeruje większy zasięg i możliwości operacyjne. Ciekawe są też różnice w rozwiązaniach aerodynamicznych, bo podczas gdy jeden dron stosuje klasyczny układ z górnym wlotem powietrza, pozostałe prezentują bardziej zaawansowane projekty.

Czytaj też: Chiny mają nowy superczołg. Pancerna rewolucja nadjeżdża, ale czy nie jest licha?

Wiemy, że chińskie dowództwo planuje wykorzystać dwumiejscową wersję myśliwca stealth J-20S jako powietrzne centrum dowodzenia dla roju dronów. Oficjalne materiały szkoleniowe już teraz pokazują tę maszynę w tandemie z bezzałogowcami GJ-11 o obniżonej sygnaturze radarowej. Cały system ma być wspierany przez samoloty wczesnego ostrzegania KJ-500 oraz bombowce H-6, które mają być zdolne do jednoczesnego uwalniania całych grup autonomicznych maszyn podczas lotu.

Czytaj też: Ta hipersoniczna maszyna zaskoczy wszystkich. Chiny ożywiają futurystyczne nożycowe skrzydła

Taki model współpracy załogowo-bezzałogowej umożliwiałby koordynację skomplikowanych operacji, gdzie jeden pilot kierowałby całą flotyllą. Jest to już pewne, bo Chiny rozwijają różne platformy dla odmiennych zadań – od rozpoznania i walki radioelektronicznej po bezpośrednie starcia powietrzne i uderzenia w cele naziemne. Chociaż brzmi to futurystycznie, to musimy pamiętać, że realne wdrożenie tak skomplikowanych systemów zawsze napotyka nieprzewidziane trudności. Dlatego też warto zachować ostrożność w ocenie prezentowanych technologii. Zwłaszcza że historia chińskich parad uczy, że część eksponowanych systemów to często makiety lub prototypy dalekie od gotowości operacyjnej. Z drugiej jednak strony, nie jest to żadne nawijanie makaronu na uszy całemu państwu, bo wiele wcześniej zaprezentowanych sprzętów (jak choćby dron GJ-11) z czasem trafiło do rzeczywistej służby.

Czytaj też: 240 ton stali bez załogi płynie na misję. Defiant samodzielnie tankuje i naprawia swoje usterki

Nie da się ukryć, że Pekin wykorzystuje tę okazję do wysłania czytelnego sygnału na arenie międzynarodowej, a to szczególnie w kontekście napięć wokół Tajwanu i Morza Południowochińskiego. Inwestycje w bezzałogowe systemy bojowe osiągają skalę niespotykaną w innych armiach świata. Parada 3 września pokaże nie tylko to, że Chiny dogoniły technologicznie światowe potęgi, ale w niektórych niszach, takich jak podwodne drony czy systemy współpracy autonomicznych platform, mogą nawet próbować przejąć prowadzenie.