Amerykanie straszyli tą bronią latami. Teraz wreszcie ją pokazali w pełnej krasie

Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych zaprezentowały właśnie w szczegółach swój wyjątkowy, niskokosztowy sposób neutralizacji okrętów. Quicksink aktualnie “dorasta”, choć prace nad nim trwają już od wielu lat.
...

We wrześniu 2021 roku poznaliśmy po raz pierwszy koncepcję Quicksink. Wtedy brzmiała jak sprytny patent na “tanią torpedę z powietrza””, ale dziś to już coś większego – dojrzalszy system, który w praktyce zamienia powszechne bomby w narzędzie do zatapiania okrętów i skaluje się od myśliwców po bombowce. Po głośnym SINKEX podczas RIMPAC 2024, gdzie B-2 Spirit użył Quicksink przeciw wycofanym jednostkom, przyszedł kolejny krok, kiedy to 3 września 2025 roku bombowiec B-2 zrzucił tego zmodyfikowanego JDAM-a i “zatopił” cel na Morzu Norweskim. Wsparcie zapewniały wtedy norweskie F-35A, a w roli “szpiega” wyszukującego cel poleciał P-8A Poseidon. To właśnie ten trójkąt, a więc skrytość nosiciela, masa w magazynie uzbrojenia i sieci sojusznicze do wskazywania celów, pokazuje, gdzie Quicksink ma realną wartość.

Su-27
Bomby JDAM pod MiG-29

Od JDAM do bombowej torpedy

Tradycyjnie do zwalczania okrętów używa się torped, czyli skutecznych, ale drogich, krótkodystansowych i zależnych od platform podwodnych. Quicksink idzie inną ścieżką. Bazą jest Joint Direct Attack Munition, czyli doskonale nam znany ogonowy zestaw nawigacyjny, który zamienia podstawową bombę w precyzyjną broń. JDAM prowadzi uzbrojenie GPS-em i nawigacją inercyjną nad rejon celu, a dalej pałeczkę przejmuje nowa głowica naprowadzająca w nosie. Jej zadanie jest konkretne – znaleźć sylwetkę kadłuba, rozpoznać geometrię i wycelować w detonację tuż przy lub pod linią wodną, żeby wstrząsnąć kilem i złożyć wewnętrzne struktury.

Czytaj też: Patrioty, Narew i Pioruny kontra drony. Polska pokazała siłę na wschodniej flance

W teście nad Morzem Norweskim po raz pierwszy zobaczyliśmy wyraźne zdjęcia 900-kilogramowej GBU-31 w konfiguracji Quicksink, a obok niej mniejsze GBU-38. Na części ogonów widniał napis „QUICK SINK ONLY”, co stanowi sygnał, że morska odmiana korzysta ze specyficznego interfejsu i logiki w ogonie, współpracujących z obrazującą głowicą IR w nosie. To ta głowica daje zdolność do atakowania poruszających się celów bez pilnowania laserem czy człowiekiem. Broń nadal potrzebuje wstępnego wskazania rejonu, ale po zrzucie potrafi dokończyć pracę samodzielnie.

Wersja morska dojrzewa technicznie

Pod skórą Quicksink wspiera się na modularnym podejściu AFRL do głowic terminalnych w otwartej architekturze. Bazą jest obrazowanie IR, ale plan na całą rodzinę zakłada warianty radarowe i inne kombinacje sensorów. To trzyma koszty w ryzach i pozwala skalować produkcję, kiedy zajdzie potrzeba. Zasięg? Zwykły JDAM szybuje mniej więcej 24 km, JDAM-ER ze skrzydłami wydłuża to do około 72 km i jest już bojowo sprawdzony, a w równolegle dojrzewa ciągle Powered JDAM z małym silnikiem, aby dorównać zasięgowi pocisków manewrujących. W tle z kolei trwają też próby ożenienia morskiej głowicy terminalnej Quicksink z tanimi pociskami o zasięgu 240-450 km, co wprawdzie nie zmieni samego efektu niszczenia okrętu przez bombę, ale znacznie rozszerzy dostępne opcje, aby ją tam dostarczyć.

Czytaj też: Latający radar NATO krąży nad Polską. Oto dlaczego Boeing E-3 Sentry jest oczami i uszami sojuszu

Warto przy tym pamiętać, że choć początkowo broń Quicksink została wyceniona na okolice 200000 dolarów, to jej cena ma spaść poniżej 50000 dolarów, kiedy tylko trafi do produkcji w dużych wolumenach. Nie jest to przesada, bo pamiętajmy, że standardowy zestaw JDAM do bomby kosztuje 20-30 tysięcy dolarów, więc są spore szanse, że Amerykanie rzeczywiście zbiją tę cenę tak bardzo. Jednak nawet przy wyższej cenie to ułamek kosztu współczesnych przeciwokrętowych pocisków manewrujących.

B-2 Spirit

B-2 Spirit – dlaczego akurat ten bombowiec?

Kiedy słyszymy o broni Quicksink, zwykle docierają do nas słuchy o jej połączeniu z konkretnym bombowcem, bo B-2 Spirit. Ten amerykański samolot bojowy mimo swojego charakteru stealth może polecieć na misję z uzbrojeniem o masie ponad 27 ton, co oznacza, że potrafi zabrać na pokład nawet 80 bomb o wadze 227 kg w ramach jednej misji. W praktyce więc ten bombowiec może zabrać dziesiątki “okrętobójczych JDAM-ów” i w unikalny sposób zagrozić całej, nawet najlepiej chronionej i bardzo rozproszonej po akwenie flocie, a to szczególnie po zneutralizowaniu pokładowych systemów obrony przeciwlotniczej u wroga.

QUICKSINK, nowa broń przeciwokrętowa dla myśliwców,
Quicksink we wcześniejszym teście

Jak to się ma do doktryny USA?

Quicksink nie po to, by wygrać konkurs np. z potężnym pociskiem przeciwokrętowym LRASM, ale by wypełnić lukę, dając taktycznym myśliwcom i bombowcom tani, skalowalny sposób łamania kadłubów na krótkich i średnich dystansach. W aktualnej postaci bomby bez napędu wciąż wymagają relatywnie bliskich zrzutów, więc nigdy nie będą mogły zostać użyte w ramach pierwszych ataków, bo do gry będą mogły wejść dopiero po zneutralizowaniu wrogich okrętów o wyspecjalizowanych systemach przeciwlotniczych. Odpowiedzialność za to spadnie właśnie na pociski pokroju LRASM.

Czytaj też: Nowy niszczyciel w powietrzu. Ta broń wygląda jak pocisk, ale lata jak samolot

A co z RIMPAC 2024?

Ćwiczenia SINKEX podczas RIMPAC 2024 były pierwszym głośnym popisem, kiedy B-2 użył Quicksink przeciw wycofanym jednostkom jak USS Dubuque (LPD 8) czy USS Tarawa (LHA 1). Z kolei test nad Morzem Norweskim nie był już podobną pokazówką, tylko ćwiczeniem realnego łańcucha sensor-strzelec w konfiguracji sojuszniczej i pierwszą tak czytelną prezentacją już najpewniej sfinalizowanej formy ogona, nowego nosa i standardowego korpusu bomby w roli wyspecjalizowanej.