Budżetowy Tomahawk to nie żart. Nowy pocisk manewrujący niczym zbrojeniowy Ragnarök

Co się stanie, gdy śmiercionośna precyzja spotka się z przystępną ceną? Amerykański przemysł zbrojeniowy właśnie testuje granice tego, co możliwe, wprowadzając na rynek systemy, które jeszcze niedawno wydawały się niemożliwe do wyprodukowania. Ten ruch może stanowić kolejną cegiełkę do zapoczątkowania fundamentalnej zmiany w strategii wojskowej, gdzie ekonomia zaczyna odgrywać tak samo ważną rolę jak technologia.
...

Firma Kratos Defense & Security Solutions przedstawiła pocisk manewrujący Ragnarök LCCM (Low-Cost Cruise Missile) kosztujący 150 tysięcy dolarów, a więc zaledwie ułamek kosztów tradycyjnych systemów. Chociaż brzmi to niemal zbyt dobrze, by mogło być prawdą, to producent zapewnia, że nie jest to kolejny prototyp, o którym świat zaraz zapomni, a gotowy do produkcji produkt.

Na wojnie nie zawsze wyższa jakość jest lepsza od większej liczby

Na współczesnym polu walki nie liczy się wyłącznie zasięg, rozmiar głowicy i prędkość. Coraz częściej praktyczność i skuteczność broni określa też jej… cena. Jeśli jeden pocisk kosztujący niewiele skłania drugą stronę do wystrzelenia trzech przechwytujących, które są zwykle znacznie droższe, to przewagę w długotrwałej wojnie daje nie ten pojedynczy superpocisk, a masa tanich, wystarczająco dobrych środków rażenia. W ostatnim czasie to właśnie w tym kierunku skręca (nie tylko) amerykański przemysł zbrojeniowy, proponując broń, której siła polega na dostępności, a nie wyłącznie na doskonałości.

Czytaj też: USA szykują pocisk o absurdalnym zasięgu. Uznali, że jeden napęd to za mało, więc dorzucili drugi

Drugim, mniej widowiskowym bohaterem tej opowieści jest logistyka. Pociski, które można magazynować w standardowych zasobnikach, wozić na paletach, integrować z wieloma nosicielami i produkować w długich seriach, zmieniają nie tylko tabelki w budżecie. One zmieniają tempo operacji, sposób planowania misji i odporność całej kampanii na niepowodzenia. Gdy cena jednostkowa spada, dowódcy mogą myśleć o nasyceniu, rezerwowych trajektoriach i kolejnych falach uderzenia, a nie o żmudnym liczeniu każdego odpalenia.

Ragnarök to dowód na to, że tani pocisk nie musi być “słaby”

Ragnarök wykorzystuje nowoczesne materiały, a w tym kompozyt węglowy do budowy kadłuba i stateczników, co znacząco redukuje masę przy zachowaniu odpowiednio wysokiej wytrzymałości. Jego innowacyjny mechanizm składania skrzydeł umożliwia z kolei kompaktowe przechowywanie w standardowych 14-calowych systemach magazynowych, co ułatwia integrację z istniejącymi platformami – od myśliwców po drony bojowe, oferując opcje montażu wewnętrznego, zewnętrznego oraz paletowego.

Czytaj też: Pokazali nowy czołg i zaskoczyli świat. Sekret Cheonma-3 to klucz do wygranej

Same techniczne parametry Ragnaröka, będące wynikiem wspomnianej konstrukcji, robią wrażenie, choć nie są naturalnie rekordowe czy powalające. System osiąga zasięg 925 kilometrów przy prędkości Mach 0,7 (około 835 km/h), co pozwala mu dotrzeć do odległych celów w czasie poniżej godziny. Sama możliwość operowania na wysokościach przekraczających 10000 metrów utrudnia jego wykrycie przez systemy obrony przeciwlotniczej, a jako że pocisk przenosi 36-kilogramowy ładunek bojowy, to nadaje się do niszczenia kluczowej infrastruktury lub sprzętu wojskowego.

Wszystko to w cenie bardzo niskiej, bo gdy słynny Tomahawk kosztuje około 1,5 miliona dolarów za sztukę, Ragnarök przy masowej produkcji ma osiągnąć cenę zaledwie 150 tysięcy dolarów. Taka około 10-krotna różnica otwiera zupełnie nowe możliwości taktyczne, bo oto zamiast oszczędnego wykorzystywania drogiego uzbrojenia, możliwe stają się ataki saturacyjne, które mogą przytłoczyć nawet najskuteczniejsze systemy obronne.

Pocisk Tomahawk Block-V

Czytaj też: Szwedzi budują myśliwiec przyszłości. Piloci zbędni, lotniska w sumie też

W przeciwieństwie do wielu projektów obronnych, które latami tkwią w fazie prototypów, Ragnarök podobno zakończył już wstępny rozwój i jest gotowy do seryjnej produkcji. Dlatego też Kratos prowadzi aktywnie rozmowy z partnerami dotyczące implementacji systemu w różnych misjach i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to filozofia “wystarczająco tanie, by je stracić, ale wystarczająco zdolne, by miały znaczenie” może zrewolucjonizować myślenie o współczesnej wojnie powietrznej. Jednak ten prawdziwy test przyjdzie dopiero wtedy, gdy system trafi do regularnego użytku i zweryfikują go realne warunki bojowe.