Windows 11 to jeden wielki baner reklamowy. Jest coraz gorzej

Windows 12 zmierza na rynek wielkimi krokami, ale zanim Microsoft udostępni szerokiemu gronu nową wersję swojego systemu operacyjnego, pozmienia jeszcze wiele rzeczy w tej aktualnej. Najwyraźniej nie tylko na lepsze, o czym świadczą najnowsze zmiany.
Windows 11 to jeden wielki baner reklamowy. Jest coraz gorzej

Microsoft zrobi z systemu Windows 11 jeszcze większy baner reklamowy

Wedle dawnego porzekadła, dopiero Windows 12 będzie tym “dobrym” Windowsem po początkowo i tak gorzko przyjętej “dziesiątce”. Oczywiście tradycyjnie będzie to nic innego, jak w dużej mierze przeniesienie najważniejszych i nowych funkcji z Windowsa 11 do nowej wersji systemu z poprawioną architekturą oraz okazalszą funkcjonalnością. Przez to finalnie Windows 12 będzie miał większość tego, co denerwuje nas w aktualnym wydaniu systemu Microsoftu, ale po prostu będziemy do tego na tyle przyzwyczajeni, że puścimy to mimo uszu i będziemy gotowi na kolejną falę nowości. Jedną z takich rzeczy będą wciskane nam przez Microsoft usługi.

Czytaj też: Windows 10 musi odejść. Microsoft odcina pępowinę, czas na zmianę systemu

Dostaliśmy potwierdzenie, że Microsoft w ostatnich wersjach testowych Windowsa 11 zaczął eksperymentować z dodawaniem reklam produktów firmy bezpośrednio na stronie głównej ustawień systemu operacyjnego. Mowa o zwyczajnym banerze, który sugeruje osobom bez pakietu Microsoft 365 jego wypróbowanie. Firma poszła też o krok dalej, informując jednoznacznie użytkownika o przestarzałych aplikacjach (np. Office 2016) czy aktualnym stanie OneDrive, zachęcając pośrednio do zainteresowania się nowoczesnymi płatnymi rozwiązaniami.

Oczywiście to żaden fenomen. W rzeczywistości Microsoft od dłuższego czasu eksperymentuje z zamieszczaniem reklam bezpośrednio w swoim systemie operacyjnym i sięga to czasów Windowsa 10. Dla kogoś obeznanego jest to jedynie kolejna “przeszkadzajka” podczas przegrzebywania ustawień, ale osoby kompletnie zielone mogą pomyśleć, że np. alternatywy dla pakietu Microsoft 365 zwyczajnie nie ma i tym samym ulegną prostej reklamie firmy i wykupią subskrypcję. Ba, sam znam wiele przypadków osób, które wracając do porzuconego przed laty gamingu od razu dawali się naciągnąć Microsoftowi na usługę Game Pass przez kafelek informacyjny przy konfigurowaniu Windowsa 11. 

Czytaj też: Sprawdziłem aplikację Łącze z telefonem. iPhone i Windows 11 to jakaś prowizorka

Tego typu reklamy są więc bardzo skuteczne. Wprawdzie z punktu widzenia niektórych może się to wydawać wręcz nierealne, bo jak to tak ktoś dałby złapać się na prostą formę reklamy, ale musimy pamiętać, że z Windowsa korzysta cała masa różnych grup użytkowników, wśród których niektórzy zapewne nie wiedzą nawet tego, czym są pliki i jak alokuje się je w pamięci. Nawet dla takich rodzynków Microsoft ma coś specjalnego, bo konkurencyjną dla dysku Google usługę OneDrive, która stała się już zresztą ważnym elementem ekosystemu firmy. 

Czytaj też: Masz używać konta Microsoftu i koniec. Inaczej Windows 11 zasypie cię reklamami

Innymi więc słowy, zrobienie z systemu Windows 11 jeszcze większego baneru reklamowego z całą pewnością opłaci się Microsoftowi, ale koszt tego poniesie każdy z nas w postaci coraz bardziej zagraconego interfejsu i niepotrzebnych pop-upów. Osobiście aż tak mi to nie przeszkadza, bo użytkownikiem jestem raczej świadomym, ale mam dziwne wrażenie, że Microsoft zaczyna przekraczać cienką granicę, reklamując swoje usługi w systemie, za który przecież już zapłaciliśmy.