Helikoptery na Morzu Czerwonym. Zrobili z nich maszynki do niszczenia dronów i wszystko nagrali

Sytuacja na Morzu Czerwonym ciągle pozostaje bez zmian. Kraje pokroju Francji, Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych ciągle utrzymują w konkretnym rejonie swoje okręty, aby chronić cywilne statki i uniemożliwić dalszą ekspansję operacyjną rebeliantów Huti. W ostatnim czasie to jednak nie okręty, a obecne na nich helikoptery zdołały przebić się przez medialny szum.
Zdjęcie poglądowe
Zdjęcie poglądowe

Helikoptery patrolowe stały się pogromcami dronów na Morzu Czerwonym

Wyobraź sobie scenę nad wzburzonymi wodami Morza Czerwonego, w której to francuski helikopter Puma AS.565SA Panther, surowo ciosana i zabójcza bestia powietrzna, patroluje niebo z niszczycielskimi zamiarami. To właśnie miało miejsce 20 marca, kiedy to ten “strażnik oceanu” operujący z pokładu francuskiej fregaty Alsace, przekształcił się w skutecznego łowcę dronów podczas nagle zaistniałej misji przechwycenia wrogiego drona powietrznego.

Czytaj też: Dron Shadow S3 rzuca głęboki cień na konkurencję. Miniaturowy helikopter o ogromnym potencjale

Zagrożeniem okazał się dron kamikadze Sammad-2 jemeńskich rebeliantów Huti, co można rozpoznać po jego charakterystycznym ogonie w kształcie litery V. Ten dron to najpewniej wersja irańskiego bezzałogowca latającego KAS-04 Sayad, który lata z prędkością do 245 km/h i może pokonać dystanse do nawet 1600 km, trafiając finalnie w cel swoją 18-kilogramową głowicą bojową. Nic jednak nie było w stanie ochronić go przed załogą francuskiego helikoptera Puma AS.565SA Panther.

Puma AS.565SA Panther

Najpierw specjalnie przeszkolona do takich incydentów załoga dostrzegła i zaczęła śledzić drona Sammad-2 swoimi podczerwonymi czujnikami optycznymi, a następnie otworzyła do niego ogień. Widać to zresztą na powyższym nagraniu, które pod sam koniec przedstawia dwie wystrzelone salwy z (najpewniej) montowanego na drzwiach karabinu maszynowego AANF1 kalibru 7,62-mm. Samego momentu trafienia wprawdzie nie obejrzymy, ale ponoć pociski zdołały dosięgnąć drona i dezaktywować jego silnik. Chociaż wygląda to na proste przechwycenie, to w praktyce udane zestrzelenie drona karabinem maszynowym można uznać za ogromny sukces.

Czytaj też: Oto przyszłość wojskowych helikopterów USA. Sikorsky pokazał Raider X

Czytaj też: Nie wojskowy helikopter, a cudo awiacji. Poznajcie sekret jednej z najbardziej zaawansowanych maszyn

Nie była to jednak ostatnia sytuacja, w której helikoptery na Morzu Czerwonym okazały się nieocenione. Podczas gdy fregata Alsace była w stanie zestrzelić następnego dnia trzy balistyczne pociski przeciwokrętowe swoimi pociskami Aster-30, inny śmigłowiec (Sea Lyx Mk88A) zdołał zniszczyć nawodnego drona kamikadze, który płynął prosto na holowany statek cywilny. Załoga wykorzystała do tego najpewniej zamontowany na drzwiach śmigłowca w 2009 roku karabin maszynowy Herstal M3M, czyli specjalną szybkostrzelną wersję z możliwością oddania nawet 1100 strzałów na minutę. Te dwa incydenty wskazują więc jasno, że w erze wszechobecnych i tanich dronów bojowych, skuteczne i tanie środki ochrony przeciwlotniczej stają się coraz bardziej wymagane. Wiele nadziei co do tego pokłada się w broni laserowej, w kwestii której USA podjęło niedawno arcyważną decyzję.