Iran i jego bronie. Sprawdziłem, czym chwaliło się państwo w ostatnich latach

Arsenał Iranu… czyli co tak naprawdę? Chociaż państwo zbroi się tak naprawdę od lat, to w ostatnich kilkunastu miesiącach zaczęło jeszcze szybciej rozwijać swoje pociski oraz drony. Dlatego zebrałem kilkadziesiąt publikacji z ostatniego czasu w niniejszym porównaniu.
Iran i jego bronie. Sprawdziłem, czym chwaliło się państwo w ostatnich latach

Potęga Iranu – wierzyć, czy nie wierzyć?

W połowie zeszłego roku Iran pochwalił się swoim “procesorem kwantowym” i od tego momentu patrzę na ogłoszenia tego państwa nie z jednym, a dwoma przymrużonymi oczami. Wtedy prozaiczne internetowe dochodzenie ujawniło, że ten “irański procesor kwantowy” jest w rzeczywistości płytką rozwojową ARM, którą każdy z nas może kupić na Amazonie. To odkrycie od razu postawiło możliwości technologiczne Iranu oraz jego dumne ogłoszenia pod jednym wielkim znakiem zapytania.

Czytaj też: Iran zaskoczył właśnie cały świat. Pociski wzniosły się w przestworza w wyjątkowy sposób

Obliczenia kwantowe mają ogromny potencjał do zrewolucjonizowania różnych gałęzi przemysłu i rozwiązywania złożonych problemów. Iran musi o tym wiedzieć, jak również o skutkach tego, jak wielkie poruszenie wywoła u potencjalnych wrogów takim ogłoszeniem. Finalnie jednak wyszło marnie, ale to wcale nie oznacza, że broń Iranu to byle zabawki z targu. Potwierdziła to już Rosja, kupując od tego państwa drony, które od razu trafiały na wojnę oraz liczne materiały, podkreślające ich skuteczność bojową.

Okręty i czołgi Iranu

W ostatnich latach Iran zapewnił sobie kilka minut w świetle reflektorów zarówno lotniskowcem, jak i czołgami. W przypadku tych drugich mowa o ulepszonej wersji poradzieckich czołgów T-72 do wersji T-72F oraz podstawowym czołgu trzeciej generacji Karrar, który stanowi dziwaczne połączenie. To może i wizualnie udaje T-90MS, to w praktyce jest szeroko zmodernizowanym T-72.

irański czołg Karrar, Karrar
Karrar

W przypadku potęgi morskiej Iran próbuje ulepszać wszystko, co tylko jest w stanie, wliczając w to ogólną operacyjność. Potwierdził to test dwóch pocisków balistycznych, które zostały wystrzelone bezpośrednio z kontenerów transportowych umieszczonych na pokładzie okrętu Shahid Mahdavi. Z pozoru tego typu wystrzelenie pocisków może nie wydawać się niczym znaczącym. W praktyce jednak tego typu możliwość ukrywania i wystrzeliwania pocisków z kontenerów transportowych to wstęp Iranu do uzyskania innowacyjnej wręcz strategii realizowania wojny w różnych okolicznościach.

Czytaj też: Co łączy satelity i pociski balistyczne? Odpowiada przykład rosnącego w siłę Iranu

Idąc dalej, wedle przedstawicieli irańskiej marynarki wojennej, jej najnowocześniejszy okręt wojenny, czyli Damavand-2 typu Moudge, który wejdzie na służbę w najbliższym czasie, będzie wyposażony w pociski hipersoniczne. Zależnie od źródeł, ten okręt ma być albo niszczycielem, albo fregatą, ale bez względu na to, jaka jest prawda, jego możliwości bojowe będą potężne z racji wykorzystywania właśnie tego rodzaju pocisków. 

Ciekawym przypadkiem jest też pierwszy irański lotniskowiec, a raczej przerobiony kontenerowiec Perarin o długości 240,2 metra i szerokości 32,2 metra, który został zbudowany w 2000 roku i pływał pod irańską banderą. Zdjęcia satelitarne sugerują, że statek został przetransportowany do suchego doku pod koniec maja 2022 roku. Na pierwszych etapach prac jego pokład został rozebrany, a kadłub pomalowany na szaro, podczas gdy obecnie najnowsze zdjęcia z 19 listopada ujawniły postępujące prace nad podstawą – pokładem lotniczym.

Tyle ich, że głowa mała, czyli wojskowe drony Iranu

Tak oto przechodzimy do najszerzej rozwijanego typu broni przez Iran, a więc pocisków i dronów. Wśród tych drugich znalazło się już wiele wariantów osławionego Shahed-136, który w najpowszechniejszej wersji rozpoczyna swoją misję od wzbicia się w przestworza z szyny za pomocą specjalnej rakiety wspomagającej, która oddziela się od drona po procedurze startowej. Wtedy do gry wkracza czterocylindrowy silnik MD-550, rozkręca tylne śmigło na tyle, aby rozpędzić tego ważącego 200 kilogramów i długiego na 2,5 metra bezzałogowca o rozpiętości skrzydeł rzędu 3,5 metra do prędkości przelotowej na poziomie 185 km/h.

Shahed-136

Pokładowy zapas paliwa pozwala dronowi pokonywać dystans aż 2500 km, a pokładowy system kieruje go na cel z wykorzystaniem nawigacji satelitarnej oraz inercyjnej, którego finalnie zwalcza 50-kilogramowa głowica. Jego wariant odrzutowy jest przy tym jeszcze potężniejszy.

Iran całkiem niedawno opracował też drona Sina, który został zaprojektowany do atakowania grup osób i nieopancerzonych pojazdów oddalonych o maksymalnie 5 kilometrów od miejsca startu. Dzięki systemowi napędowemu na prąd może pochwalić się niższą sygnaturą cieplną i akustyczną przy zachowaniu możliwości latania z przyzwoitym ładunkiem wybuchowym, bo takim o wadze od 300 do 1000 gramów. Kompaktowa konstrukcja tego drona umożliwia jego szybkie rozmieszczenie za pomocą wyrzutni tubowej z różnorodnych platform, czy to na lądzie, na morzu lub jednostkach mobilnych.

Irański dron Sina

W 2016 roku Iran zaprezentował światu drona Mohajer-6, a całe siedem lat czekaliśmy na jego następcę, czyli Mohajer-10. Jak na drona HALE przystało, ten bezzałogowiec może wznosić się na znaczny pułap, bo 7000 metrów i przelatywać dystanse do 2000 kilometrów z prędkością do 210 km/h. Dzięki wysokiej wytrzymałości w tej kwestii taki UAV może z jednej strony atakować odległe cele, a z drugiej spędzać w ich otoczeniu dłuższy czas w oczekiwaniu na idealną szansę do ataku. Jest to przydatne zwłaszcza podczas ataku na magazyny broni oraz lotniska, bo pozwala zidentyfikować np. to, gdzie dokładnie znajduje się najwięcej pocisków, czyli materiałów wybuchowych.

Mohajer-10

MERAJ-532 ośmiesza amerykańskie Switchblade. Dlaczego? Bo jest od nich znacznie potężniejszy. Ten nowy irański dron kamikadze po wystartowaniu z np. samochodu wykorzystuje spalinowy silnik do latania na dystanse rzędu aż 450 kilometrów. Czas jego lotu sięga trzech godzin, maksymalny pułap dobija do 3,65 km, a choć sama jego prędkość jest aktualnie tajemnicą (szacunki sugerują prędkość przelotową na poziomie 150 km/h), to wiemy, że sterowanie MERAJ-532 odbywa się za pomocą specjalistycznego tabletu. Wiemy też, że jego głowica bojowa waży aż 50 kilogramów, czyli prawie dziewięć razy więcej, niż głowica Switchblade 600.

Ciekawym bezzałogowcem Iranu z 2023 roku jest też Shahin-1 o nieznanym jeszcze dokładnie potencjale bojowym. Zważywszy na jego zdjęcia, zależnie od rodzaju głowicy bojowej taki dron mógłby zwalczać nie tylko cele nieopancerzone i lekko opancerzone, ale również nawet czołgi. Jego kluczowe cechy sprowadzają się do wszechstronności, zaawansowanej autonomii oraz łatwości co do wzbijania się w powietrze.

Shahin-1

Pociski Iranu sięgają już hipersonicznych niszczycieli

Iran inwestował w ostatnich latach nie tylko w drony, ale też w pociski, rozszerzając znacznie swój arsenał. Najważniejszym osiągnięciem miało być opracowanie hipersonicznego pocisku Fattah, który różni się od aktualnie wykorzystywanych przede wszystkim tym, że przez wysoką manewrowość oraz rozwijaną podczas lotu prędkość, jest niemożliwy do zestrzelenia. Iran twierdzi, że jego pocisk hipersoniczny rodzimej produkcji rozpędza się do prędkości Mach 15 (granica Mach 5 jest granicą prędkości hipersonicznej), może ominąć systemy przeciwlotnicze i ma zasięg rzędu 1400 km.

Fattah

Czytaj też: Coraz gorzej na Bliskim Wschodzie. Iran wykorzystał potężne pociski w rzeczywistym ataku

Odpowiednio w 2017 i 2020 roku Iran po raz pierwszy wspomniał o swoich dwóch nowych pociskach balistycznych – Khorramshahr i Haj Qasem. Jednak dopiero niedawno dodał je do rozległego arsenału swojego wojska. Pocisk Khorramshahr doczekał się testy i prezentacji w 2017 roku. Jego długość wynosi 13 metrów, średnica 1,5 metra, a masa startowa 19,5 tony. Może przenosić głowicę bojową o masie 1500-1800 kg i po wystrzeleniu z platform mobilnych lecieć z prędkością od 8 do 16 Mach na dystanse do 2000 kilometrów, wykorzystując paliwo ciekłe.

Wystrzeliwany z lądu pocisk balistyczny Iranu
Khorramshahr

Haj Qasem to z kolei pocisk uważany za nowoczesną iterację Fateh-110, a więc pocisku balistycznego krótkiego zasięgu na paliwo stałe, choć w praktyce to rzeczywiście wariant pocisku Khorramshahr. Wyróżnia się zasięgiem wynoszącym 1400 km i zdolnością do przenoszenia głowicy bojowej o masie 500 kg. Na dodatek może pochwalić się zwiększoną celnością, manewrowością i zdolnością penetracji bardziej umocnionych celów, a nawet możliwością pokonywania zaawansowanych systemów obrony przeciwlotniczej.

Iran skupił się też na rozwoju swojej rodziny pocisków Kheiber Shekan, a więc tych dalekiego zasięgu, które mogą uderzać w cele oddalone o nawet 1450 km, choć warto tutaj podkreślić, że państwo ma już dostęp do pocisków o zasięgu 2000 km. Wedle podanych (niezweryfikowanych) informacji Kheibar Shekan cechują się wysoką precyzją, są produkowane wyłącznie z wykorzystaniem krajowych zasobów i specjalistów oraz mogą pokonać systemy tarczy antyrakietowej.

Kheiber Shekan

Pod koniec zeszłego roku Iran pochwalił się opracowaniem Arman, czyli pocisku balistycznego wystrzeliwanego z powietrza, którym kraj znacznie zwiększy zdolności bojowe swoich sił powietrznych. Z aktualnych informacji wynika, że Arman jest adaptacją pocisku balistycznego krótkiego zasięgu Ababil (al-Fat’h), czyli pocisku jednostopniowego i napędzanego stałym paliwem. Niestety nie znamy związanych z nim szczegółów na temat potencjału bojowego i ogólnych możliwości.

Nie tak dawno irańska marynarka wojenna doczekała się pocisków manewrujących dalekiego zasięgu o nazwie Talaeiyeh, które to mogą uderzać w cele oddalone o ponad 1000 kilometrów. Nie są to więc byle pociski (przynajmniej na papierze i wedle zapewnień), co podkreśla ich poziom zaawansowania pod kątem dostosowywania obranych celów już bezpośrednio w trakcie misji. Ponoć zostały już dostarczone do bazy morskiej w Konarak, a więc strategicznego południowego portu w Iranie.