Stinger przeszedł metamorfozę jakiej nikt się nie spodziewał. Oto broń nowej generacji

Stinger odradza się jako Red Wasp. Z pozoru nic się w nim nie zmieniło. Stary pocisk, ten sam kształt i to samo dziedzictwo zimnej wojny. Jednak w jego środku kryje się coś zupełnie nowego, bo technologia, która może całkowicie zredefiniować powietrzne zagrożenia wystrzeliwane z ziemi.
Stinger przeszedł metamorfozę jakiej nikt się nie spodziewał. Oto broń nowej generacji

Na odludnych pustyniach południowego zachodu USA odradza się broń, która przez dekady uchodziła za przestarzałą. Teraz, pod kryptonimem Red Wasp, powraca z napędem, którego jeszcze niedawno nie dało się zmieścić w tak kompaktowej konstrukcji. To, co kiedyś chroniło przed śmigłowcami, dziś mierzy w drony i zwiadowców przyszłości. Jak więc stało się to możliwe, że 40-letni Stinger znów budzi respekt jako odpowiedź na ewoluującą rzeczywistość, w której rosnąca obecność dronów i systemów zwiadowczych wymusza szybkie, elastyczne i opłacalne rozwiązania?

Stary pocisk, nowe możliwości. Zimnowojenni strażnicy powracają jako Red Wasp

Dowiedzieliśmy się właśnie, że doskonale nam znany pocisk FIM-92 Stinger, a więc podstawowy element amerykańskiej obrony przeciwlotniczej od 1981 roku, przechodzi gruntowną modernizację. Dotychczas był to ot ręcznie odpalany pocisk krótkiego zasięgu z ambicjami trafienia na pokład przeróżnych pojazdów, który był skuteczny głównie przeciwko śmigłowcom i nisko lecącym samolotom. Jednak teraz, dzięki inicjatywie Red Wasp prowadzonej przez DEVCOM AvMC (U.S. Army Combat Capabilities Development Command Aviation & Missile Center), Stinger zyska silnik ramjet na stale paliwo (SFRJ), który znacznie zwiększy jego zasięg oraz skuteczność, a to zwłaszcza przeciwko współczesnym zagrożeniom, takim jak drony i samoloty zwiadowcze.

Czytaj też: Rosja ma nową broń. Dlaczego R-37M spędza sen z powiek wojskowym?

Technologia SFRJ działa na zasadzie początkowego przyspieszenia pocisku za pomocą konwencjonalnego napędu rakietowego. Kluczowy moment następuje w chwili, gdy ten etap się kończy, bo wtedy właśnie powietrze dostaje się do komory spalania, gdzie miesza się z paliwem stałym. Dzięki temu rozwiązaniu pocisk nie potrzebuje utleniaczy w roli wcześniej zatankowanych dodatków do paliwa, co z kolei poprawia jego zasięg i efektywność. Chociaż początkowo pomysł zastosowania tej technologii w tak kompaktowej konstrukcji jak Stinger spotkał się ze sceptycyzmem, to Amerykanie udowodnili jego wykonalność i potencjał już w ciągu 18 miesięcy podczas udanego testu w locie.

Czytaj też: Japończycy pokazali nowy samolot wojskowy. Dlaczego TX to rewolucja?

Modernizacja Stingera w ramach Red Wasp ma bardzo duże znaczenie strategiczne. W obliczu coraz częstszych zagrożeń ze strony dronów wyposażonych w zaawansowane systemy zwiadowcze, potrzeba broni przeciwlotniczych zdolnych do neutralizacji tych zagrożeń z większej odległości staje się istotna. Unowocześniony Stinger ma z kolei zapewnić żołnierzom właśnie możliwość eliminowania dronów jeszcze zanim te zagrożą bezpieczeństwu misji. Nie jest to jednak kwestia kolejnych tygodni, a nawet miesięcy.

Kolejny sukces tureckiej zbrojeniówki. BAHA robi furorę na świecie

Czytaj też: Chiny sprawdzają Z-21. Ta maszyna dorówna amerykańskiemu królowi przestworzy

Wiemy, że w najbliższych latach planowane są kolejne testy w locie, które mają zbadać różne konfiguracje silników i składy paliwa. Musimy też pamiętać, że choć program obecnie koncentruje się na napędzie, to jego celem jest też współpraca z przemysłem w kierunku stworzenia kompletnego systemu przechwytywania powietrznego. Finalnie technologia Red Wasp może w przyszłości zostać zintegrowana z nowymi koncepcjami pocisków, bo nie tylko wojskowymi, ale i cywilnymi.