Recenzja The Precinct – Beat Cop spotkał GTA i spłodzili dobrą grę

The Precinct to gra, która może cierpieć przez ogrom porównań. Faktycznie tytuł można, a nawet trzeba porównać do wielu gier, z kultowym GTA na czele. Pomimo tego, że łączy w sobie wiele elementów, które przywodzą na myśl inne gry, The Precinct jest dobry i mimo wszystko oryginalny.
Recenzja The Precinct – Beat Cop spotkał GTA i spłodzili dobrą grę

The Precinct to Beat Cop w klimatach GTA

Kojarzycie Beat Cop? To świetna, multiplatformowa gra, którą nazwałbym strategią czasu rzeczywistego z elementami RPG. Gramy w niej policjantem, którego zadaniem jest patrolowanie ulic, wykonywanie policyjnych obowiązków, pomiędzy którymi rozwiązujemy śledztwo. Beat Cop jest bardzo prosty graficznie, cała rozgrywka toczy się na bardzo małym terenie, a mimo jest to tytuł bardzo rozbudowany.

The Precinct to trochę tak, jakbyśmy Beat Cop wrzucili w trzy wymiary, dodali do tego widok z góry będący połączeniem GTA 2 z rzutem izometrycznym i opcją obracania kamery, a całość opakowali w klimat żywcem wyjęty z GTA 4. Nie powiecie mi, że to nie brzmi dobrze?

Zaczynając od podstaw, gra ma fabułę. A to odkrycie! W The Precinct wcielamy się w młodego policjanta, który dopiero dołącza do załogi posterunku. Wiemy jak się nazywamy, a także to, że nasz ojciec był wysoko postawionym policjantem, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Tak zaczynamy nasz pierwszy dzień na służbie.

Czytaj też: Recenzja Doom: The Dark Ages. Niczym Wiedźmin 3 dla swojej serii

Piesze patrole to jeden z elementów The Precinct

Rozgrywka w The Precinct jest podzielona na dni. Każdy dzień rozpoczyna się od odprawy, w trakcie której wybieramy to, co będziemy robić danego dnia. Może to być m.in. patrol pieszy, pilnowanie prawidłowo zaparkowanych aut, patrol autem lub zabawa w typową drogówkę i jazda po mieście z radarem. Każdy z typów patroli odbywa się na danym obszarze miasta, które zupełnie przypadkiem jak w GTA, z czasem zostaje odblokowane. Na starcie gry mosty są zablokowane. Z czasem też możemy zacząć tworzyć własne formy patroli i sami wybierać, co danego dnia zrobimy i w jaką część miasta się udamy. Różne są też długości zmiany, które trwają od 6 do 12 godzin wirtualnego czasu gry.

Patrole to tylko część gry. W tle cały czas toczą się śledztwa, do których musimy zbierać dowody i tu zaczyna się element strategiczny. W trakcie dnia pracy musimy wyrobić określoną normę, przykładowo wystawić odpowiednią liczbę mandatów, co zabiera czas. Jednocześnie musimy znaleźć czas na to, żeby pchnąć do przodu śledztwa. Spotkać się z informatorem czy wziąć udział w nielegalnych wyścigach ulicznych. Do tego miasto cały czas żyje i możemy dostać wezwanie do przestępstwa w okolicy. Od nas zależy, czy przyjmiemy zgłoszenie i poświęcimy czas, ale jednocześnie możemy liczyć na więcej punktów doświadczenia.

Punkty, jak w grze RPG, dają nam kolejne poziomy oraz punkty umiejętności do wydania. Podnoszące zdrowie, kondycję, dające możliwość korzystania z lepszych broni czy lepszych aut patrolowych. Dodatkowo każdy z duetów, bo patrole odbywamy wraz z naszym partnerem, jest porównywany do innych na koniec dnia. A przecież nikt nie chce być najgorszy na komendzie.

Czytaj też: Recenzja The Siege and the Sandfox – przygody głęboko pod ziemią

The Precinct wymaga dużo uwagi i znajomości… przepisów

Esencją The Precinct jest łapanie przestępców, ale to tylko początek zabawy. Każdego zatrzymanego musimy odpowiednio potraktować. Musimy pamiętać, aby odczytać mu jego prawa w trakcie zatrzymania oraz traktować go zgodnie z procedurami. W odpowiedniej kolejności musimy sprawdzić jego dokumenty, przeszukać i postawić zarzuty, następnie zdecydować, czy wystawiamy mandat, zatrzymujemy czy puszczamy wolno.

Lista zarzutów jest spora. Przykładowo posiadanie nielegalnych przedmiotów czy broni, jazda po alkoholu, opór przy aresztowaniu, rozbój, próba zabójstwa, atak na funkcjonariusza… Zarzutów możemy postawić kilka i jeśli zrobimy to dobrze, dostaniemy więcej punktów doświadczenia, ale jeśli zrobimy to źle, dostaniemy punkty ujemne. To samo dotyczy się mandatów zaparkowanie, bo może być parkowanie za blisko skrzyżowania, blokowanie hydrantu, parkowanie przeciwnie do kierunku jazdy, koniec czasu wykupionego w parkometrze i musimy wybrać odpowiednią kategorię mandatu.

Skąd mamy wiedzieć, jak zachować się w danej sytuacji? Gra oferuje dostęp do bardzo rozbudowanego kodeksu przestępstw z dokładnym opisem poszczególnych procedur i na początku gry warto to przeczytać i zapamiętać. W przeciwnym razie nasza policyjna kariera będzie iść bardzo opornie.

Czytaj też: Wideorecenzja Keychron K2 HE. Przez palce do serca, a ta klawiatura kompletnie mną zawładnęła

The Precinct wygląda bardzo ciekawie i oferuje rzadko spotykany sposób rozgrywki

Zawsze lubiłem gry z widokiem izometrycznym i szkoda, że na ogół robione są w ten sposób tylko typowe gry RPG. W The Precinct grę widzimy właśnie w rzucie izometrycznym z opcją obracania kamery. Kadru nie możemy przybliżyć, ani oddalić, co przywodzi na myśl GTA 2 i jednocześnie wymaga od nas sporo refleksu podczas jazdy samochodem. A już szczególnie w trakcie pościgów, bo mamy ograniczone pole widzenia i musimy sprawnie reagować na to, co spotkamy za ekranem. Pole widzenia jest jednak na tyle duże, że nie jest to wadą.

Gra ma nieskomplikowaną, ale dopracowaną i klimatyczną grafikę. Dzięki temu nie ma wysokich wymagań sprzętowych. Pod względem tego, jak prezentuje się miasto, moim pierwszym skojarzeniem było GTA 4. Wygląd ulic i detale są bardzo podobne do Liberty City z Niko Bellikiem. Bardzo fajnie wypada też oprawa muzyczna, która jest jak wprost wyjęta z Beat Cop. Melodyjne retro-klimaty idealnie pasują do tej gry.

Nasz bohater nie potrafi walczyć wręcz, ale może dogonić i powalić uciekiniera. Możemy też zatrzymać przestępcę siłą, co polega na odpowiednio szybkim wciskaniu odpowiedniego klawisza do czasu napełnienia się widocznego na ekranie pasku. Do tego możemy korzystać z broni palnej. Strzelanie jest proste, ale satysfakcjonujące. Widzimy linię poprowadzoną od naszej postaci z celownikiem na końcu. Celujemy w osi poziomej i pionowej, a do tego musimy korzystać z zasłon. Brakuje tu co prawda strzelania zza zasłony, musimy się koniecznie wychylić przed oddaniem strzału, ale mimo wszystko strzelaniny są dynamiczne i satysfakcjonujące.

Rozgrywkę w The Precinct zacząłem od przedpremierowej wersji oznaczonej jako beta i momentami zdarzyło mi się kilka problemów. Jak zatrzymany, który uparcie wysiadał z radiowozu po tym, jak go tam zamykałem czy momentami blokujące się przejścia. Były to na szczęście pojedyncze sytuacje, które z czasem zniknęły. Poza tym gra działa bardzo stabilnie i nie sprawia najmniejszych problemów.

Czytaj też: Recenzja Paradox Ultimate Black Raven. Gamingowy nie znaczy kiczowaty i nieergonomiczny 

Zabawa The Precinct wypada bardzo pozytywnie

The Precinct oferuje rozgrywkę na ok 12-14 godzin i przyznam, że nie zdarzały mi się dłuższe sesje niż 40-60 minut. Gra idealnie nadaje się do krótkich sesji, kiedy odpalamy ją na 1-2 dni wirtualnej pracy. Co nie znaczy, że jest nużąca czy monotonna, wręcz przeciwnie. Twórcy zadbali o to, aby co chwilę działo się coś innego. Miasto żyje, przestępstwa nie powtarzają się zbyt często, choć czasem bywają nieco przesadzone, kiedy byle szarpanina na ulicy kończy się strzelaniną. Można jednak na to przymknąć oko.

Podczas grania w The Precinct bawiłem się bardzo dobrze. Świat gier to nie tylko wysokobudżetowe, epickie produkcje, ale również proste tytuły, które nierzadko dają ogrom zabawy i właśnie coś takiego w tym przypadku dostajemy.