Pierwsza cyfrowa postać w kinie nie była w żadnym stopniu tym, co dziś może osiągnąć każdy z nas na tradycyjnych komputerach po chwili nauki. Już 40-letni słynny rycerz z kościelnego witrażu nadal się jednak broni, bo nie tylko wyskakuje efektownie z szyby, ale też wiarygodnie dzieli kadr ze światłem, kamerą i aktorami. Sekwencja powstała w Graphics Group przy Lucasfilm Computer Division, czyli zespole, który rok później stał się Pixarem i do dziś pozostaje wzorcową lekcją tego, jak projektować CGI pod ograniczenia technologiczne.
Kiedy postać z komputera przestała być tylko tłem?
Czy powyższy rycerz był pierwszym cyfrowym tworem na wielkim ekranie? Oczywiście nie, bo wcześniej mieliśmy komputerowe światy i obiekty, które pojawiły się w dziełach pokroju Tron, The Last Starfighter czy w Westworld. Zrobiły one oczywiście swoje, ale nie rozwiązały najtrudniejszego problemu, a więc tego, jak sprawić, żeby stworzenie z komputera dzieliło kadr z prawdziwym aktorem i wyglądało wiarygodnie? W Young Sherlock Holmes zrobiono to akurat sprytem, bo zamiast udawać skórę i materiał, postawiono na znacznie więcej wybaczające szkło.
Czytaj też: Moja pierwsza gra na Steam. Ledwie prototyp nauczył mnie, jak wymagające jest tworzenie gier
Postać złożona z płaskich, lśniących płytek lepiej znosiło ograniczenia ówczesnego antyaliasingu (ograniczania poszarpanych krawędzi), oświetlenia i teksturowania, a na dodatek nie rodziło potrzeby symulowania mięśni czy włosów. Wtedy wystarczyło, aby to światło i ruch były przekonujące… i to właśnie się udało. Przede wszystkim dlatego, że szkło ma czytelną logikę zachowania. Kiedy “przechodzi” przez światło, widz rozumie, co się dzieje, bo zna takie odbicia po prostu z codziennego życia.
Czytaj też: Pozycja obowiązkowa. Wszyscy ciągle mówią o tej grze wideo, a ona sama zniechęca do grania
Obraz dopełniają krótkie ujęcia, kontrolowany ruch kamery i światło na planie dostosowane do tego, co widzimy na powierzchni rycerza. Wisienką na torcie jest sam scenariusz, bo gdyby zrobić z tego rycerza oratora zajmującego kilka minut taśmy, jego odbiór byłby zupełnie inny. Szklany rycerz nie musiał jednak mówić, biegać czy siadać na krześle. Miał tylko wskoczyć do kadru, przerazić aktora i odbiorcę, a przy okazji rozpalić wyobraźnię.
Jak powstał rycerz z witrażu?
Dziś wiemy, że stworzenie takiej sceny było nie lada przedsięwzięciem. Najpierw twórcy nakręcili scenę z aktorami, projektując cały plan i ruch kamery z myślą o późniejszym matchowaniu. Potem powstał model wielokątny rycerza, pocięty na segmenty przypominające tafle witrażu. Iluzję szkła zbudowano głównie na mapowaniu środowiskowym, przez co odbicia otoczenia były kluczem, bo prawdziwy ray-tracing (coś, co dziś dostajemy nawet w grach wideo) pozostawał jeszcze marzeniem. Następnie nadszedł czas renderowania każdej kolejnej klatki długimi godzinami, a później składania ich z materiałem z planu. Jeśli coś się rozjeżdżało, to poprawiała to rotoskopia (technika animacji), w której klatki trzeba było rysować (lub poprawiać) ręczne “rysowanie”.
Czy to naprawdę “pierwsza cyfrowa postać” w filmie aktorskim?
Jeśli kręcicie nosem na to, czy aby na pewno rycerz z witrażu był tym rzeczywiście pełnoprawnym bohaterem wygenerowanym komputerowo, to musimy trzymać się wspomnianej definicji. Mowa o tworze, który nie tylko istnieje na ekranie, ale też współgra ze światłem i nakręconymi kadrami. Wcześniejsze produkcje pokazywały obiekty i środowiska, a nie jakąkolwiek istotę wchodzącą do kadru i grającą ramię w ramię z człowiekiem.
Czytaj też: ROG Ally X w akcji. Sprawdziłem, czy granie na pecetowym handheldzie ma sens
Efekt? Scena z rycerzem otworzyła drzwi, przez które kilka lat później przeszły kolejne wielkie osiągnięcia – wodny pseudopod w The Abyss, ciekłometalowy T-1000 w Terminatorze 2 i dinozaury w Jurassic Park. Każdy z tych cyfrowych widowisk był znacznie trudniejszym problemem, ale niezmiennie korzystał z prostych reguł wypracowanych wcześniej i podobnie jak “rycerz z witrażu”, był lekcją pokory. Ograniczenia? Te nie istnieją, kiedy w grę wchodzi spryt, pomysł i… dobry plan na oszukanie widza.