Test Seat Ateca – agresywny z zewnątrz, komfortowy w środku

Seat Ateca to nie jest popularny widok na polskich drogach. Dużo częściej trafimy na bliźniacze modele z grupy Volkswagena. A szkoda, bo to jeden z ciekawych SUV-ów, z jakimi mieliśmy ostatnio do czynienia.
Test Seat Ateca – agresywny z zewnątrz, komfortowy w środku

Seat Ateca przyciąga wzrok agresywnym wyglądem

Arkadiusz Dziermański

Jeśli auto nawet w nudnym, białym kolorze przyciąga wzrok tak bardzo, jak Seat Ateca, to znaczy, że coś jest na rzeczy. To spory, ale nieprzesadnie duży SUV o długości 4381 mm, szerokości 2078 mm (z lusterkami) i wysokości 1601 mm (1615 mm z relingami).

W usportowionym wizualnie wariancie FR Seat Ateca wygląda bardzo… szybko. Szczególnie z boku, gdzie mamy efektowne przetłoczenia na całej długości, które świetnie komponują się z dużymi 19-calowymi felgami.

Przód nie jest zbyt mocno podniesiony jak choćby w SUV-ach BMW. Nie ma też tak dużego grilla i pokusiłbym się o stwierdzenie, że tańsza Arona wygląda od tej strony nieco bardziej agresywnie. Niektórym może to przeszkadzać, ale przed Atecą ludzie nie uciekają z pasa tak chętnie, jak choćby przed BWX X5.

Za to już w przeciwieństwie do Arony, Ateca nie ma aż tak mocno odstającego tylnego zderzaka, choć nadal tył w dolnej części sięga nieco dalej i warto o tym pamiętać podczas parkowania.

Ogółem Seat Ateca to subiektywnie jeden z najładniejszych SUV-ów, jakie można spotkać na polskim rynku.

Czytaj też: Test Seat Arona Xperience – zwinny, łaskawy dla portfela krasnolud

Wnętrze sprzed dotykowej ery Volkswagena to świetne wnętrze!

To już któryś test, w którym narzekamy na przesadnie dotykowe sterowanie nowych aut Volkswagena i zintegrowanie wszystkiego, co się da z systemem multimedialnym. Seat Ateca to auto wcześniejszej generacji, dzięki czemu jego wnętrza jest ogromną zaletą.

Niektórzy mogą powiedzieć, że jest nieco przestarzałe. Fakt, nie ma tutaj przesadnej efektowności, za to w kwestii funkcjonalności mamy tu solidne 11/10. Fizyczne przyciski i pokrętła, wszystkie funkcje pod ręką i w zasięgu ręki, świetnie wkomponowane ekrany. Przyczepić się można tylko do dotykowych przycisków regulacji głośności, ale kierowca może ją zmienić przyciskami na kierownicy.

Kolejną zaletą wnętrza Seata Ateca i to też pstryczek w kierunku Volkswagena, to brak błyszczących plastików. Wszystko jest matowe, skórzane lub gumowe. Poza obramowaniem ekranu. Może nie będzie to wyglądać najefektowniej w salonie sprzedaży, ale pod względem funkcjonalności i trwałości nie ma lepszego rozwiązania.

Wnętrze jest bardzo przestronne, w końcu Ateca to duże auto. Cztery osoby mogą tutaj podróżować bardzo komfortowo. Piąta może narzekać na twarde oparcie, pod którą kryje się podłokietnik, ale brak miejsca nie powinien stanowić problemu. Fotele z przodu są duże, wygodne i można się w nich bardzo dobrze czuć nawet przy długich trasach.

Duży jest też bagażnik. Ma pojemność 485 litrów. Pod podłogą znalazło się miejsce dla koła zapasowego, po bokach zamontowano haczyki na zakupy, a ogromny plus należy się za gniazdko 230V. Tylna kanapa jest dzielona w proporcjach 40/60, a dłuższe przedmioty można zmieścić poprzez otwierane przejście w jej środkowej części.

Trudno jest powiedzieć coś więcej o wnętrzu Seata Ateca, bo w zasadzie nie ma tutaj żadnych wyróżniających elementów, ale jego prostota, funkcjonalność i wykonanie powoduje, że w tym aucie można poczuć się bardzo komfortowo i dosłownie nie chce się z niego wysiadać.

Czytaj też: Test Nissan Ariya. Tak wygląda przyszłość

Seat Ateca z nagłośnieniem Beats Audio to jedno z lepiej grających aut

System multimedialny Seata będzie znany użytkownikom Volkswagena. To ten sam interfejs, ale z nieco inną nakładką i niestety, to będzie dobre określenie, działa lepiej niż w najnowszych modelach, choćby ID.5. Mamy tu czytelne grafiki, na przemian z nieco smartfonowymi listami opcji i przełączników, doprawione płynnymi animacjami o ogólnie sprawnym działaniem. Interfejs na pierwszy rzut oka wydaje się dosyć rozbudowany, ale jest na tyle przemyślanie zrobiony, że już po kilku dniach można poruszać się po nim na pamięć.

Ekran kierowcy to część pakietu Digital Cockpit. Do dyspozycji mamy trzy wyglądy zegarków, pomiędzy którymi możemy wyświetlić np. mapę fabrycznej nawigacji lub widok asystentów jazdy, a dodatkowo po bokach jest miejsce na dodatkowe informacje, choćby na temat spalania. Możemy zdać się na minimalizm albo umieścić tu dużo przydatnych informacji.

Przy okazji testu Seata Arona narzekałem, że po nagłośnieniu Beats Audio spodziewałem się nieco więcej. No i tutaj do gry wchodzi Ateca. Ponownie zaskoczył mnie brak dudniącego basu, z czego znane są słuchawki Beats, za to znajdziemy tu opcję dźwięku przestrzennego, który jest w czołówce aut, z jakimi się spotkałem. Lepszą jakość dźwięku, ale wcale nie tak dużo lepszą przestrzenność, znajdziemy dopiero w drogich pakietach nagłośnienia BMW, Mercedesa czy Volvo. Dźwięk jest dynamiczny, bardzo szczegółowy, słyszymy go wyraźnie dookoła nas, jakby docierał do nas z różnych stron auta. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

Do dyspozycji dostajemy rozbudowany system kamer 360, połączony z asystentem parkowania. Pochwalić trzeba dedykowane widoki ułatwiające parkowanie równoległe, wyjeżdżanie z parkingu prostopadłego oraz podpinanie przyczepki. Na plus jest również system Air Care, który w krótkim czasie potrafi dosłownie wymienić powietrze wewnątrz auta na pachnące o wiele przyjemniej.

Czytaj też: Test Kia Xceed GT-Line – kiedy kosmetyczne zmiany są rewolucją

Kapryśny Android Auto

Sylwia Januszkiewicz

Jest jedna, jedyna rzecz, która mnie w tym samochodzie drażniła pod kątem multimediów, a konkretnie Android Auto. Przyznaję – ciężko mi bez tego systemu funkcjonować, głównie ze względu na muzykę, ale też na rozmowy i SMS-y. Wiadomo – nie trzeba grzebać przy telefonie, czy ekranie dotykowym – wystarczą krótkie komendy, dzięki którym można swobodnie komunikować się z bliskimi, a do tego człowiek nie jest skazany na radio.

Ateca (tak jak pozostałe Seaty) obsługuje Android Auto bezprzewodowo, więc powinno być bajecznie, jednak nie obyło się bez problemów. Pojawiały się, kiedy odbierałam połączenia. Zdarzało się, że słyszałam i rozmówcę, i muzykę (system jej nie zatrzymywał), ale nie to było najgorsze. Najgorsze były sytuacje w których, po zakończeniu połączenia, muzyka przestawała działać. Radio śmigało, Tidal już niekoniecznie. O ile można to przeżyć przy krótkich kursach, na dłuższej trasie potrafi być denerwujące. Jeśli nie macie gdzie się zatrzymać na kilka minut, sprawa może się skończyć tak, że na dobrych kilkadziesiąt kilometrów będziecie po raz setny słuchać nieśmiertelnych klasyków typu In The Air Tonight w Radiu Z, czy tego chcecie, czy nie. Nie wystarczy bowiem wyłączenie pojazdu, wydostanie się z niego na minutę i ponowne uruchomienie, oj nie. Trzeba samochód i telefon rozparować, a następnie ponownie połączyć. Zostawienie go w spokoju na noc też pomaga, ale to słaba pociecha, kiedy człowiek ma do przejechania jeszcze 200 km.

Działo się tak przy ok. 30% odebranych połączeń – zdecydowanie zbyt często. Słyszałam, że samochody grupy VW bywają pod tym względem chimeryczne, ale nie zauważyłam tego przy żadnym Volkswagenie. Mam nadzieję, że ostatnia aktualizacja Android Auto rozwiązała ten problem.

Czytaj też: Test Volkswagen ID.3 – Pan elektryk do miasta

Silnik 2.0 i 190 KM potrafią skutecznie rozbujać Seata Ateca

Ateca występuje w trzech wersjach silnikowych – 1.0 110 KM (naprawdę nie chcę wiedzieć, jak to jeździ), 1.5 150 KM oraz 2.0 190 KM. Ta ostatnia, testowana przez nas wersja, jest wyposażona w automatyczną, 7-biegową skrzynię biegów i napęd na wszystkie koła. 2.0 TSI 190 KM DSG 4Drive, brzmi nieźle i, zapewniam Was, jeździ NAPRAWDĘ nieźle. Osiągnięcie prędkości 100 km/h zajmuje mu 7 sekund, rozpędza się maksymalnie do 200 km/h.

Jeśli zależy Wam na niskim (jak na taki silnik) spalaniu i jedziecie spokojnie, Ateca zachowuje się jak typowy, średnio przytomny przedstawiciel swojego segmentu. Jeśli jednak najdzie Was wena na odrobinę szaleństwa, a o tym, że macie dzieci, przypominają Wam tylko puste foteliki z tyłu, jest czym poszaleć. Wystarczy włączyć tryb Sport, wcisnąć pedał gazu i cieszyć się jazdą. Przyjemnie brzmiący silnik, sztywne zawieszenie i precyzyjne wspomaganie kierownicy pozwalają na zabawę. Pamiętajcie jednak, że Ateca to nie sportowe coupe, a SUV, więc trudno spodziewać się porządnego współczynnika oporu aerodynamicznego. Jeżeli macie do czynienia z silnym wiatrem, przy prędkościach rzędu 140 km/h trzeba auta pilnować, ale poniżej tej wartości nie będziecie mieć problemów. Właśnie w takich warunkach testowaliśmy aktywny tempomat i miło mi zameldować, że nie zawiódł naszych oczekiwań. Pomimo wysokiej (140 km/h) prędkości i silnego wiatru, Ateca dzielnie trzymała się w pasie i w zasadzie nie wymagała z mojej strony żadnej ingerencji.

Poza standardowymi trybami Normal, Sport, Eco i Individual, mamy również tryby jazdy w warunkach utrudnionych – Snow i Off-road. Ponieważ natura poskąpiła nam śniegu, nie napiszę Wam nic o trybie Snow, ale tryb Off-road udało się sprawdzić. Błoto, dziury, głębokie koleiny, luźny piach. Nic ekstremalnego, ale w ten teren osobówką na pewno bym się nie wybrała. Ateca spokojnie, statecznie pokonywała kolejne przeszkody. Nie zabrałabym jej na trasę dla off-roadowych maniaków, ale jeżeli często jeździcie w góry, dojazd do Waszych domów jest wątpliwej jakości, lub po prostu lubicie sobie pojeździć po lesie, Ateca wystarczy Wam w zupełności.

Czytaj też: Mercedes AMG EQE 43 4Matic – plusy i minusy dużej rakiety na prąd

Spalanie Seata Ateca może zawstydzić niektóre hybrydy

Silnik 2.0, 190 KM, czysta benzyna – będzie palił niemało. Tak sobie pomyślałam. Spojrzałam na deklaracje producenta – od 7,7 do 8,3 l/100 km w cyklu mieszanym. Sporo. Odebrałam samochód, wjechałam prosto w potężny korek – 11,1 l/100 km. Dużo. Na szczęście później było z górki.

Przepisowa jazda w cyklu miejskim, bez walki o życie i każdy centymetr asfaltu to już 8,5 l/100 km, a przy znikomym ruchu – 7,7 l/100 km. Po przejechaniu 50 km drogą krajową (ograniczenie do 90 km/h) przy średnim natężeniu ruchu spalanie zatrzymało się na 6,2 l/100 km, jazda drogą ekspresową na tempomacie ustawionym na 120 km/h – 7,7 l/100 km, a autostradą z tempomatem ustawionym na 140 km/h – 9,3 l/100 km. Nie ma biedy. Oczywiście, jeżeli zechcecie wycisnąć z tych 190 KM jak najwięcej, szybciutko przekroczycie 10 l/100 km, niezależnie od otoczenia, w którym się poruszacie, jednak przy racjonalnej jeździe, będziecie zadowoleni ze spalania.

Czytaj też: Test Nissan Juke Hybrid – to nie jest samochód dla ludzi o ciężkiej nodze

Dużo wariantów, dużo pakietów, duża rozbieżność cenowa

Ponieważ ilość pakietów i możliwych kombinacji elementów wyposażenia w Seacie niezmiennie przyprawia mnie o białą gorączkę, pozwólcie, że ten temat potraktuję pobieżnie. Ceny zaczynają się od 96 000 zł za podstawową, biedną wersję wyposażenia z silnikiem 1.0, 110 KM i manualną, 6-biegową skrzynią. Silnik o pojemności 1.5 l, 150 KM mocy i skrzynia manualna to już przedział 119 200 zł – 136 600 zł. Za 7-biegową, automatyczną skrzynię należy dopłacić 10 400 zł. W żadnej z powyższych opcji nie znajdziecie jednak napędu na wszystkie koła – jest on zarezerwowany wyłącznie dla testowanej przez nas wersji 2.0 190 KM. W standardzie otrzymacie również automatyczną, 7-biegową skrzynię, a przedział cen to 148 600 zł -167 200 zł.

Jeżeli jesteście zainteresowani dieslem, Ateca jest dostępna wyłącznie z silnikiem 2.0 i 150 KM mocy, a do Waszej decyzji pozostaje to, na jaką skrzynię i napęd się zdecydujecie. Jeśli Wasz wybór padnie na 6-biegową skrzynię manualną, szykujcie 129 600 zł – 148 100 zł w zależności od wersji wyposażenia, a jeśli na 7-biegową automatyczną – od 140 000 zł do 158 500 zł. Wersja z napędem na wszystkie koła jest dostępna wyłącznie ze skrzynią automatyczną i kosztuje 169 900 zł lub 173 600 zł – jest dostępna w dwóch najwyższych liniach wyposażenia (Xperience i FR).

Ceny wyglądają bardzo zachęcająco, ale zaznaczam – nie obejmują pakietów dodatkowych, których mamy sporo. Przykładowo: jeśli potrzebujecie asystenta parkowania z przyczepą, musicie za niego dopłacić od 1094 zł do 3898 zł (w zależności od linii wyposażenia), ale na tym Wasze wydatki się nie kończą, bowiem wymaga on również zamówienia składanego haka holowniczego oraz systemu kamer 360 z widokiem z góry. Hak to koszt 3771 zł, a system kamer 360 to 2626 zł lub 3581 zł. W najlepszym przypadku musicie więc dopłacić  7491 zł, a w najgorszym – 11 250 zł.

Jest to tylko jeden z przykładów, które można wręcz mnożyć. Osobom, które nakręciły się na wypasione wyposażenie, 190 KM mocy i napęd na wszystkie koła za niecałe 170 000 zł, radziłabym otworzyć sobie konfigurator i sprawdzić, czy nie będzie trzeba za nic dopłacić. Jeśli okaże się, że nie potrzebujecie niczego ponad standardowe elementy wybranej przez Was linii wyposażenia, to super, jednak jeśli kilku rzeczy Wam zabraknie, cena szybciutko poszybuje w górę.

Czytaj też: Test Honda Civic e:HEV. Auto, które nie chce spalać benzyny

Rodzinnie, wygodnie, funkcjonalnie i ze sportowym zacięciem? Seat Ateca to dobry wybór

Seat Ateca jest idealnym kompromisem dla osób, które z jednej strony potrzebują przestrzeni na dzieci i bagaże, a z drugiej – lubią sobie za kółkiem poszaleć. Tym samochodem możecie wybrać się z rodziną w góry, ale równie dobrze możecie uciec z domu, aby pocieszyć się samotnością i radością z jazdy przez kilka słodkich chwil. Do tego dostajecie 5 lat gwarancji i ciekawe finansowanie dla przedsiębiorców. Jeśli szukacie rodzinnego SUV-a z odrobiną fantazji, przyjrzycie się Seatowi Ateca.