Początki Seata — zmotoryzowanie Hiszpanii i współpraca z Fiatem
SEAT, czyli Sociedad Española de Automóviles de Turismo, powstał 9 maja 1950 roku w specyficznych okolicznościach. Hiszpania, wciąż odbudowująca się po wojnie domowej, marzyła o zmotoryzowaniu społeczeństwa. Rząd Franco, we współpracy z włoskim Fiatem, stworzył Seata, by zrealizować ten cel. Pierwszym modelem był Seat 1400 — licencyjna kopia Fiata, produkowana w fabryce Zona Franca w Barcelonie. Na wystawie w Barcelonie można było go podziwiać na samym początku ekspozycji i można go spokojnie uznać za prawdziwą, luksusową klasykę. Ciekawostka? W 1953 roku powstawało tylko pięć egzemplarzy dziennie, a samochód kosztował tyle, co kilkuletnie zarobki przeciętnego Hiszpana. Dla wielu był symbolem luksusu, choć dziś patrzymy na niego jak na relikt epoki; ale niezwykle dostojny i dumny.

W tamtych czasach Seat nie miał łatwego startu. Hiszpania była odcięta od świata, a przemysł motoryzacyjny raczkował. Mimo to marka szybko stała się symbolem zmian — fabryka w Barcelonie dawała pracę tysiącom ludzi, a samochody zaczęły pojawiać się na ulicach. Szczególnie po premierze Seata 600.
Czytaj też: SEAT i CUPRA w 2024 roku. Rekordowy zysk w cieniu wyzwań





Seat 600 — samochód, który zmienił wszystko
Jeśli jest jeden model, który definiuje Seata, to bez wątpienia jest to Seat 600. Wprowadzony w 1957 roku, stał się hiszpańskim odpowiednikiem Volkswagena Garbusa. Mały, tani i niezawodny, pozwolił wielu rodzinom wyjechać na pierwsze wakacje czy przeprowadzić się do miasta. Produkcja tego modelu osiągnęła niemal 800 tysięcy egzemplarzy, a Hiszpanie do dziś wspominają go z sentymentem. Na Automobile Barcelona widziałem świecący, odrestaurowany egzemplarzy „Seiscientos”.




Co ciekawe, Seat 600 był czymś więcej niż samochodem. W latach 60. pojawiał się w filmach, piosenkach, a nawet… w lokalnych żartach. Hiszpanie mówili, że „600” to jedyny samochód, który można zaparkować w salonie. Był tak mały, że kierowcy czasem wnosili go na klatki schodowe, by uniknąć kradzieży. Ten model ukształtował wizerunek Seata jako marki dla zwykłych ludzi, dostępnej dla każdego.
Czytaj też: Test Seat Leon Sportstourer – rodzinne kombi nie musi być nudne jak Passat TDI
Od Zona Franca do Martorell
Przez pierwsze dekady Seat działał w fabryce Zona Franca, ale w latach 90. marka potrzebowała zmiany. W 1975 roku otwarto nowoczesny zakład w Martorell, który do dziś jest sercem produkcji. Fabryka zajmuje powierzchnię 2,8 miliona metrów kwadratowych, czyli mniej więcej 400 boisk piłkarskich. Tempo tej fabryki potrafi zrobić wrażenie — co 40 sekund z taśmy zjeżdża nowy samochód. W porównaniu do pięciu aut dziennie w 1953 roku… różnicy chyba nie muszę przedstawiać.

Martorell to nie tylko produkcja. To także Centrum Techniczne Seata, które w 2025 roku obchodzi 50-lecie. To tam powstał SEAT 1200 Sport, znany jako „Bocanegra” (z hiszpańskiego „czarna buzia”) ze względu na charakterystyczny przód. Był to pierwszy model w pełni zaprojektowany stylistycznie przez Seata, co dało marce pewność siebie. Na wystawie w Barcelonie „Bocanegra” przyciągała spojrzenia — jej retro design wciąż robi wrażenie, a połączenie jaskrawego zielonego koloru całego samochodu z czarnym przodem przykuwa wzrok z daleka.
Czytaj też: Test Seat Ateca – agresywny z zewnątrz, komfortowy w środku
Nie tylko Bocanegra. Najciekawsze Seaty w ciągu 75 lat
Z ciekawych egzemplarzy, które powstały na przestrzeni tych 75 lat, warto wyróżnić jeszcze pierwszego elektrycznego Seata — i nie chodzi mi o Mii. Seat swój pierwszy elektryczny samochód zaprezentował bowiem w 1992 roku, podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie — był to Toledo Eléctrico Olímpico. Nie był jednak dostępny w sprzedaży, a został stworzony specjalnie na potrzeby maratonu, gdzie regulacje wymagały pojazdu bezemisyjnego, ten unikatowy model powstał w zaledwie trzy miesiące. Wyposażony w 16 ołowiowych akumulatorów o wadze 500 kg, Toledo oferował skromny zasięg 55 km w cyklu miejskim; ale nie o to w nim chodziło. Zasięg miał być wystarczający, by poprowadzić maraton i towarzyszyć sztafecie z ogniem olimpijskim — i to się udało. Zasilany silnikiem o mocy 22 KM, osiągał maksymalnie 100 km/h. Co ciekawe, ze względu na nowatorski charakter, samochód musiał być najpierw zarejestrowany w Niemczech, bo w Hiszpanii nie wiedziano, jak to zrobić.


Warto jeszcze wspomnieć o tym, że w 1969 roku SEAT osiągnął historyczny kamień milowy, produkując swój milionowy samochód — model 124. To wydarzenie było tak znaczące, że firma zorganizowała loterię dla pracowników, w której nagrodą był właśnie ten wyjątkowy egzemplarz. Milionowy samochód ma kremowy kolor z granatowymi wstawkami, takimi jak wielki napis „SEAT Un Million” na bokach czy masce. Co ciekawe, zwycięzcą loterii okazał się 18-latek… bez prawa jazdy. Świeżo żonaty, postanowił odsprzedać ten samochód Seatowi, a za zyskane w ten sposób pieniądze kupił mieszkanie w Barcelonie. Wyjątkowy egzemplarz został więc z hiszpańską firmą do dziś.




Czytaj też: Test Cupra Terramar VZ – powiekszony Formentor czy jednak coś więcej?
Ibiza — bestseller na pięciu generacjach
W 1984 roku Seat wprowadził model, który stał się jego wizytówką — Ibizę. Nazwana na cześć imprezowej wyspy, była pierwszym samochodem zaprojektowanym bez udziału Fiata. Współpraca z włoskim studiem Giugiaro i Porsche (tak, Porsche!) sprawdziła się świetnie: Ibiza była stylowa, przystępna i niezawodna. Przez 41 lat sprzedano ponad sześć milionów egzemplarzy, co czyni ją najlepiej sprzedającym się modelem Seata.

Na Automobile Barcelona miałem okazję zobaczyć wszystkie generacje Ibizy — od kanciastej pierwszej wersji po smukłą, nowoczesną piątą. Każda generacja odzwierciedlała ducha swoich czasów. Pierwsza Ibiza była buntownicza, druga praktyczna, a obecna stawia na technologię i ekologię.
Czytaj też: Szybki weekend z Cuprą Leon VZ Cup. Zalety są tu wadami i… odwrotnie
Cupra: od sportowej linii do rewolucji
W 2018 roku Seat zaskoczył, przekształcając linię sportowych modeli Cupra w osobną markę. Nazwa pochodzi od „Cup Racing”, co oddaje jej charakter — to auta zdecydowanie bardziej żwawe, emocjonujące, z ekscentrycznym (w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu) designem, które od razu wzbudzają emocje. Cupra szybko zdobyła popularność, sprzedając ponad 800 tysięcy samochodów w siedem lat. Modele jak Formentor, Terramar czy miejski Born to połączenie designu, osiągów i nowoczesnych technologii. Zresztą wiele testów samochodów marki ze stolicy Katalonii możecie znaleźć zarówno na naszej stronie, jak i na naszych kanałach YouTube.

Na Automobile Barcelona, wśród historycznych Seatów i nowoczesnych modeli Cupra, w oko chyba mimo wszystko najbardziej wpadła mi przyszłoroczna Cupra Raval. Ten kompaktowy, elektryczny hatchback, mierzący około 4 metrów, to najmniejszy model marki, stworzony dla młodych kierowców szukających stylu i dynamiki w miejskim wydaniu. Bazujący na platformie MEB Grupy Volkswagen, Raval obiecuje sportowe emocje w przystępnej cenie — od około 25 000 euro. Na wystawie prototyp zachwycał odważnym designem, który już teraz zapowiada, że to auto wyróżni się na ulicach.
Czytaj też: Test Cupra Formentor VZ i Cupra Formentor VZ5 – czysta moc na czterech kołach


Raval czerpie inspirację z konceptu UrbanRebel, choć w wersji produkcyjnej jest nieco mniej ekstrawagancki. Z przodu królują trójkątne reflektory LED i zamknięta atrapa grilla, nadające mu drapieżny wygląd — a na środku maski widać podświetlane na biało logo. Z boku dynamiczne linie i krótkie zwisy podkreślają sportowy charakter, co tylko potęguje brak klamek (najprawdopodobniej będziemy musieli dotknąć w wybranym miejscu drzwi, by te się otworzyły), a tylny pas świetlny LED i subtelny spojler dodają elegancji i futurystycznego klimatu. Miedziane akcenty, typowe dla Cupry, oraz felgi o agresywnym wzorze dopełniają całość. W środku czeka minimalistyczna kabina z 12,9-calowym ekranem dotykowym, sportowymi fotelami z recyklingowanych materiałów i ambientowym oświetleniem, które tworzy niemal gamingowy klimat.


Z silnikiem o mocy 226 KM, Raval przyspieszy od 0 do 100 km/h w 6,9 sekundy, a bateria 56 kWh zapewni do 440 km zasięgu (WLTP). Szybkie ładowanie (125 kW) i obniżone zawieszenie sprawią, że będzie to nie tylko praktyczne, ale i emocjonujące auto miejskie. Produkowany w Martorell, Raval powalczy z Renault 5 E-Tech czy Mini Cooper SE, łącząc hiszpański temperament z futurystycznymi rozwiązaniami — i może naprawdę ramię w ramię walczyć z wymienionymi samochodami. Nazwany na cześć artystycznej dzielnicy Barcelony, zapowiada się jako buntownik, który w 2026 roku doda miastom kolorytu.
Czytaj też: Test Cupra Ateca – sportowy SUV nie musi pochodzić z Niemiec




Globalny zasięg z hiszpańską duszą
Seat od początku miał ambicje wykraczające poza Hiszpanię. Pierwsza zagraniczna sprzedaż miała miejsce w 1965 roku w Kolumbii, a dziś modele Seata i Cupry jeżdżą w ponad 70 krajach. Dołączenie do Grupy Volkswagen w 1986 roku otworzyło przed marką nowe możliwości — od dostępu do technologii po globalną sieć sprzedaży. Co ciekawe, ponad 80% produkcji trafia na eksport, a największe rynki to Niemcy, Wielka Brytania i Meksyk.
Czytaj też: Test Cupra Born – po co nam szybki samochód do miasta?
Za liczbami — 20,5 miliona wyprodukowanych samochodów, 77 modeli — stoją ludzie. Seat zatrudnia ponad 14 tysięcy osób, a przez 75 lat przez firmę przewinęło się niemal 79 tysięcy pracowników. Ciekawostką jest Szkoła Apprenticeship, działająca od 1957 roku, która wyszkoliła ponad 3 tysiące młodych mechaników, inżynierów i projektantów. W 2024 roku Seat przeprowadził 170 tysięcy godzin szkoleń. Seat zaznacza również, że w 2020 roku, podczas pandemii, fabryka w Martorell produkowała wentylatory medyczne, a marka pomagała w szczepieniach. Teraz Fundacja Seat Cupra wspiera młode talenty, organizując programy edukacyjne i kulturalne.



Podróż trwa
Seat to na tym etapie marka, która łączy przeszłość z przyszłością. Od luksusowego retro 1400 po elektryczne Cupry, każdy model opowiada historię innowacji, pasji i bliskości z ludźmi. Zobaczyć pełną historię marki i na żywo mieć szansę obejrzeć absolutnie każdy model, jaki wyszedł spod ręki Seata, to naprawdę ciekawe doświadczenie — i chociaż zdecydowanie bardziej rezonują ze mną samochody Cupry niż Seata, to całość zrobiła na mnie spore wrażenie. Kawał pięknej historii, z pięknymi (w większości) samochodami, w pięknym mieście.