Ford Ranger MS-RT pozostaje potężnym autem, ale nabrał dużo lekkości

Ford Ranger MS-RT nie wygląda jak auto seryjne, które w takiej formie zjechało z taśmy produkcyjnej. Model wręcz kultowy, który stał się stałym bywalcem polskich dróg wygląda przecież… mocno inaczej. A tutaj patrzymy na samochód wyglądający jak po porządnym tuningu.

Wpływ ma na to wiele elementów. Mamy tu poszerzona nadkola, nowe progi boczne, dyfuzor z tyłu, kompletnie nowy grill z mocno obniżonym zderzakiem, aerodynamiczne splittery i kaczy spoiler na końcu paki. A wszystko to w kolorze przywodzącym na myśl kultowy błękit Porsche, osadzone na 21-calowych, sportowych felgach. Jest jednak jedno ale… wszystkie wloty powietrza – z przodu i za przednimi kołami to atrapy. Zaślepione w środku. Szkoda.

Ford Ranger MS-RT wygląda szybko, ale to nadal ogromne auto, a nawet – jeszcze większe. Względem standardowego wariantu jest szerszy o 82 mm. Ma 5370 mm długości, 2208 mm szerokości z wieeelkimi lusterkami, 1884 mm wysokości i 3270 mm rozstawu osi.

Ranger MS-RT z jednej strony góruje nad większością aut na drodze. Któregoś dnia przed nami zaparkował Mercedes, bodajże Vito i wydawał się dziwnie zdominowany. Z drugiej strony dzięki sportowym dodatkom bryła auta wydaje się zaskakująco lekka. O ile z przodu wygląda, jakby miał ochotę wciągnąć grillem cały asfalt przed sobą, tak już z boku cała ta masywność znika.

Co by nie mówić, Ford Ranger MS-RT potrafi skutecznie przyciągać wzrok i jak każdy Ranger potrafi być prawdziwym straszakiem na kierowców lubiących wymuszać pierwszeństwo na drodze.
Czytaj też: Test Ford E-Transit Custom – przy tych cenach elektryk bije na głowę wariant spalinowy
Ford Ranger MS-RT ma wygodne, lekko usportowione wnętrze

Pakiet MS-RT to nie tylko dodatki na zewnątrz, ale też trochę zmian w środku. Nowa tapicerka, kolory, przeszycia, elementy ozdobne z logo MS-RT i sportowe fotele. Widać też, że producent raczej nie spodziewa się, że kupujący pojadą tym autem w teren i mamy tu klasyczne dywaniki, a nie gumowe.

Ford podjął dobrą decyzję i nie wsadził tu twardych kubłów. Pomimo sportowego usposobienia fotele pozostają komfortowe i bardzo duże, a dzięki mocno wystającym boczkom skutecznie trzymają w zakrętach. Nieco dziwne, że przy swojej cenie, w końcu wariant MS-RT to jeden z najdroższych Rangerów, fotel pasażera nie jest regulowany elektrycznie.

Wnętrze jest komfortowe i bardzo praktyczne. Szeroki podłokietnik, dwa schowki przed fotelem pasażera, dwa uchwyty na napoje na środku i dwa rozkładane pod bocznymi nawiewami na desce rozdzielczej. Wszystko jest dobrze wykonane, a do tego mamy bardzo przyzwoite wyciszenie. Oczywiście jak na ogromną bryłę i diesla pod maską.

Na swoim miejscu pozostały uchwyty nad drzwiami, co mocno ułatwia wsiadanie. Pomimo obniżonego zawieszenia to nadal wysokie auto i choć wsiada się tu nieco wygodniej, to osobiście nie pogardziłbym dodatkowym stopniem pod drzwiami. Choć to niezbyt pasowałoby to sportowej stylistyki auta.




Tylna kanapa wydaje się dosyć pionowa, ale jest odpowiednio nachylona i podróżuje się tu zaskakująco wygodnie. Jest miękko, miejsca nie brakuje zarówno nad głową, jak i na nogi. Choć czuję, że w przypadku wielu osób tylna kanapa będzie pełnić rolę bagażnika, w czym pomaga łatwe składanie oparcia.






A to dlatego, że zakupów raczej nie wrzucimy na pakę bez dodatkowych mocowań. Choć w testowanym egzemplarzu mieliśmy przesuwaną przegrodę i jest to duże ułatwienie. Przykładowo mieliśmy do przewiezienia nieduże skrzynki, których normalnie byśmy na pakę nie wrzucili, a tutaj wystarczyło je ustawić i docisnąć przegrodą. Dodatkowo, jak widzicie to na zdjęciach, możemy mieć elektrycznie przesuwaną roletę i do tego dwa gniazdka – zapalniczki i 230 V.









Czytaj też: Test Ford Ranger Raptor. Bestia w terenie i postrach ulic w mieście
Nietypowo umieszczony ekran Forda Rangera jest wygodny w codziennym użytkowaniu

Rangery Forda w obecnej generacji mają bardzo duży, pionowo umieszczony ekran centralny. Może się to wydawać niepraktyczne, ale jest on na tyle wysoko umieszczony, że brak nachylenia nie przeszkadza w codziennym użytkowaniu.

Ogromną zaletą jest pozostawienie na swoim miejscu fizycznych pokręteł i przycisków do sterowania klimatyzacją. Same parametry klimatyzacji są na stałe umieszczone na belce u dołu ekranu i są tam widoczne nawet podczas pełnoekranowego korzystania z Android Auto i Apple CarPlay, które działają bezprzewodowo. Sam interfejs jest przejrzysty, prosty, z logicznie pogrupowanymi opcjami.



Ekran kierowcy nie jest niestety tak duży i nie zajmuje całej dostępnej powierzchni jak w Raptorze. A szkoda, bo idealnie pasowałby do wariantu MS-RT. Mniejszy, który ma po bokach fizyczne wskaźniki temperatury i poziomu paliwa jakoś mocno kojarzy mi się z nieco siermiężnymi wariantami typowo terenowymi. Niemniej wyświetla wszystkie niezbędne opcje i oferuje dwa typy widoku.




Kamery w tak dużym aucie są bardzo ważne i mamy tu system 360, który pokazuje dosłownie wszystkie możliwe widoki. Wąskie, szerokie, z lusterek, ze zbliżeniem na hak holowniczy, co znacznie ułatwia podczepianie przyczepki.

W standardowym wyposażeniu wariantu MS-RT mamy nagłośnienie Bang&Olufsen z 10 głośnikami i subwooferem. Dźwięk jest ciepły, przyjemny dla ucha, idealny podczas podróżowania.
Czytaj też: Test BMW iX xDrive45 (2025). Elektryczny bóbr, który skradł moje serce
Do Forda Rangera MS-RT trafił 3-litrowy silnik diesla

Ranger MS-RT został wyposażony w wysokoprężny silnik EcoBlue V6 o pojemności 3.0 l, 240 KM mocy i 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego, współpracujący z 10-iegową automatyczną skrzynią biegów i napędem na cztery koła e-4WD. Rozpędza się maksymalnie do 180 km/h, a do osiągnięcia pierwszej setki potrzebuje mniej więcej 9 sekund. Całkiem nieźle jak na ponad 2-tonowego pickupa. Oczywiście wraz ze wzrostem obciążenia będzie rósł również czas przyspieszenia, a załadować go możecie równie zacnie, jak standardowego Rangera – ładowność auta to tona, natomiast co do holowania – pociągnie nawet 3,5 tonową przyczepę. Nie ciągałam nim żadnych ciężkich ładunków, jeździłam głównie po mieście i bardzo go sobie chwalę. Oczywiście, zanim silnik się nagrzeje, brzmi trochę pokracznie, ale trwa to zaledwie kilka minut po których wysokoprężne V6 zaczyna wydawać przyjemny dla ucha pomruk dzięki któremu można zapomnieć, że człowiek jedzie dieslem.

Pozostaje pytanie – czy diesel to dobry wybór do Rangera MS-RT? Do usportowionego auta zdecydowanie bardziej pasowałby wariant benzynowy z Raptora, który z kolei fajnie skomponowałby się z wysokim momentem obrotowym diesla. Szkoda, że Ford nie daje możliwości wyboru.

Wersja MS-RT nie jest jedynie pakietem stylistycznym. Auto w tym wariancie wyposażono w obniżone o 40 mm w stosunku do standardowego Rangera zawieszenie, dysponujące twardszymi amortyzatorami. Zostało zestrojone tak, aby zapewniać kierowcy większą stabilność w zakrętach, ale jednocześnie zadbać o jego komfort i faktycznie, da się to odczuć. W połączeniu z mięciutkimi fotelami wyposażonymi w porządne podparcia boczne, nasz amerykański pickup świetnie sprawdza się na krętych drogach, a jednocześnie pozwala na długą podróż bez uczucia dyskomfortu. 200 km bez zatrzymywania się? Żaden problem. Jeździliśmy, sprawdziliśmy, nikt nie narzekał. Czytając materiały o wersji MS-RT przed testem, spodziewałam się czegoś znacznie twardszego, na szczęście zachowano tutaj zdrowy balans między przyczepnością i komfortem. Muszę jednak przyznać, że Ranger bawił mnie na progach bezpieczeństwa i nierównościach – czułam absolutnie każdy tego typu mankament nawierzchni, ale miałam wrażenie, że pokonuję je, siedząc na antystresowej piłce – podskakiwałam niesamowicie, ale w tak wdzięczny sposób, że w ogóle mi to nie przeszkadzało.

Jeżeli martwicie się tym, że wraz z obniżonym o 40 mm zawieszeniem dostajecie auto wyglądające muskularnie, fancy fancy, ale w teren tym nie pojedziecie, uspokajam. Dalej mamy tutaj napęd 4×4, dalej mamy tryby terenowe typu mud, czy sand, mamy blokadę tylnego mechanizmu różnicowego, mamy asystenta zjazdu ze wzniesień i tak dalej. Oczywiście, ogranicza go mniejszy prześwit, ograniczają go 21-calowe felgi, nie mamy tutaj metalowej osłony silnika. Wjedziecie nim w las, w błoto, przejedzie po konkretnych wertepach, ale jeżeli potrzebujecie czegoś stricte terenowego, mam dla Was radę w postaci jednego słowa: RAPTOR. Jak powiedział szef Frod Pro Europe, Hans Schep: jeśli Ranger Raptor jest najlepszym pick-upem terenowym, to Ranger MS-RT jest najlepszym pick-upem ulicznym.
Czytaj też: Test Lexus LC 500 Convertible – takich samochodów możemy już nie zobaczyć
Ford Ranger MS-RT zapewnia bardzo pozytywne wrażenia z jazdy

Zaznaczam już na wstępie: podeszłam do tego testu nastawiona do Rangera MS-RT co najmniej przychylnie. Zakochałam się w Raptorze, spodobał mi się Wildtrack, więc jak mogłabym patrzeć na MS-RT inaczej niż z zachwytem? Wygląda przekozacko, wyposażono go we wszelkie udogodnienia na miarę XXI wieku, no i to Ford Ranger, więc jak miałabym się nie zachwycać?

Już sama prezencja sprawia, że człowiek uśmiecha się na widok MS-RT, ale pisał o tym Arek, nie będę po nim powtarzać. Kiedy wsiadłam, byłam oczywiście wysoko, ale jednocześnie nie czułam się, jakbym siedziała na taborecie, co niestety jest częstą przypadłością pickupów. Tutaj miałam wygodny fotel z podparciami bocznymi, świetnie przemyślane, praktyczne wnętrze z masą cieszących oczy detali (emblematy MS-RT, niebieskie przeszycia), 12-calowy ekran dotykowy z prostym, intuicyjnym interfejsem Forda, bezprzewodowe połączenie z Apple CarPlay. Kiedy jechałam, widziałam wszystko, widoku nie przesłaniały mi żadne miejskie SUV-y, jedynie autobusy i auta dostawcze, ale tego człowiek nie przeskoczy. Przyspieszenie jest zadowalające, auto miło trzyma się drogi, fotele pomagają utrzymać ciało w zakrętach, a kiedy manewrowałam tą kobyłą po parkingach, pomagał mi system kamer 360°. Musiałam ostrożnie dobierać miejsca parkingowe, bo przy takich wymiarach nie każde się nadawało, ale jeśli to miałaby być cena za posiadanie tego auta, zapłaciłabym ją z uśmiechem na ustach. Tak, nawet gdybym 90% czasu miała nim jeździć właśnie po mieście.

Kiedy wyjeżdżałam w trasę i nie miałam ochoty brać na siebie całego ciężaru prowadzenia, korzystałam z półautonomicznej jazdy, kiedy chciałam jechać na grzyby…. Cóż, MS-RT poszedł w las jak dzik w żołędzie, eliminując preludium w postaci długiego spaceru przez teren często uczęszczany przez hardcore’owych grzybiarzy, którzy wyzbierają człowiekowi wszystkie grzyby o wschodzie słońca (z takimi nigdy nie wygrasz). Mogłam wjechać głęboko i zacząć zbierać w zasadzie od razu po wydostaniu się z auta. Miło, miło. Efektywnie.

Tak naprawdę mogłabym się przyczepić do jednej rzeczy – do kierownicy. Jeśli powierzchowność Rangera MS-RT nie krzyczy wystarczająco głośno, że jest to auto zaprojektowane głównie z myślą o męskich gustach, kierownica przesądza o sprawie. Nie chodzi tylko o jej pokaźny rozmiar, ale też o grubość. Nie należę do filigranowych kobiet, a mimo wszystko, w niektórych miejscach nie byłam w stanie objąć tej kierownicy dłońmi. Nie jest to wielki problem, jednak przy dłuższych trasach moje dłonie nieco się męczyły. Czy to dyskwalifikuje Rangera MS-RT? Absolutnie nie. Drogie Panie, jeśli lubicie pickupy, obejrzyjcie go! Tym bardziej, że paleta kolorów jest wybitnie zachęcająca.
Czytaj też: Test Mercedes GLS 600 Maybach – inny wymiar luksusu
Ford Ranger MS-RT to diesel z gatunku łasych na paliwo

Wiem, że wcześniej pisałam o tym, że Ranger MS-RT to pickup uliczny, ale miejcie świadomość, ile będziecie za tą jazdę uliczną płacić:
| Miasto | 12,3 l/100 km |
| Trasa do 90 km/h (70-90 km/h) | 9 l/100 km |
| Droga ekspresowa (tempomat 120 km/h) | 11,4 l/100 km |
| Autostrada (tempomat 140 km/h) | 12,5 l/100 km |
Wyniki nie są zaskakujące. Takich wartości należy się spodziewać po aucie, któremu razem z kierowcą i pasażerem niewiele brakuje do 2,5 tony, wyposażonym w 3-litrowe V6. Zalanie go do pełna będzie bolało, bo bak ma 80l pojemności, ale jeżeli już to zrobicie, trochę na tym paliwie pojeździcie.
Czytaj też: Test Toyota GR Yaris – unikat na kołach. Nie ma drugiego takiego auta
Ford Ranger MS-RT bez promocji kosztuje spore pieniądze

Nie ma co tańczyć wokół tematu – wersja MS-RT jest najdroższym wariantem Rangera i tak, nawet Raptor jest tańszy. Niech pocieszy Was fakt, że jest jednocześnie najlepiej wyposażonym Rangerem, jakiego dostaniecie.

Cena regularna to 318 650 zł netto, ale w tej chwili jest na niego promocja – kosztuje 262 090 zł netto plus ewentualne opcje dodatkowe. Osobiście dobrałabym do niego 2 dodatkowe elementy – pakiet Technology za 4 750 zł (hak holowniczy, system ułatwiający cofanie z przyczepą, system kamer 360°, asystent monitorowania martwego pola z funkcją Cross Traffic Alert&Trailering) oraz elektryczną, aluminiową roletę skrzyni ładunkowej za 8 650 zł. No i oczywiście jeden z trzech dedykowanych wersji MS-RT lakierów za 3 650 zł. Do wyboru macie niebieski, fioletowy lub neonowo zielony i tak, wybranie jakiegokolwiek innego lakieru to byłby grzech.
Czytaj też: Test Mazda MX-5 – sportowy samochód, który nie przyśpiesza, a i tak daje dużo emocji
Ford Ranger MS-RT to idealny wybór dla osób szukających nieterenowego pickupa

Mogłabym się tutaj rozpisać na temat tego, jak dobrze przemyślany jest wariant MS-RT. Wiecie, bajerancki i robiący wrażenie, ale w dalszym ciągu do bólu praktyczny pickup. Jeżeli macie firmę, w ramach działalności potrzebujecie auta roboczego, ale jednocześnie chcecie, żeby był on Waszą wizytówką, a klienci (obecni i potencjalni) wiedzieli, że mają do czynienia ze świetnie prosperującym podmiotem, bohater dzisiejszego odcinka będzie jak znalazł. To wszystko prawda i doskonale o tym wiecie, a teraz pozwólcie, że wtrącę tutaj swoje całkowicie subiektywne odczucia.
Uwielbiam to auto. No co ja mogę Wam powiedzieć? Nie miałabym dla niego absolutnie żadnego praktycznego zastosowania, ale gdyby było mnie na nie stać, pewnie kupiłabym je bez wahania. Ranger MS-RT po prostu sprawiał, że czułam się świetnie. Czułam się świetnie widząc go, wsiadając do niego i jeżdżąc nim, po prostu. Od czasów testu Raptora przestałam się dziwić męskiej części społeczeństwa i często spotykanej u nich namiętności do pickupów. Panowie, rozumiem Was i popieram.