Test Audi A6 Limousine e-hybrid quattro – piękne, wygodne, a do tego ma jeszcze zalety

Audi A6 Limousine szósta generacja modelu A6, która zadebiutowała w 2025 roku. Limuzyna, może niekoniecznie z najwyższego segmentu premium, która czaruję kierowcę na każdym kroku. Czy uda nam się znaleźć w niej jakieś poważniejsze wady?
...

Audi A6 Limousine szósta generacja modelu A6, która zadebiutowała w 2025 roku. Limuzyna, może niekoniecznie z najwyższego segmentu premium, która czaruję kierowcę na każdym kroku. Czy uda nam się znaleźć w niej jakieś poważniejsze wady?

Audi A6 Limousine to nienachalnie piękne auto. Na pierwszy rzut oka można je przegapić

Testowany wariant Audi A6 Limousine to auto, które dosłownie można przegapić, ale jak już się dostrzeże detale to lepiej nie oglądać go w ruchu, bo zderzenie ze słupem będzie gwarantowane.

Winny temu wszystkiemu jest pakiet Edition One połączony z brązowym lakierem Madeira metalik, który nie zawsze wygląda na brązowy. Bez niego nowe Audi A6 Limousine rzuci nam się w oczy prawdopodobnie ze względu na chromowane elementy. Tutaj zobaczymy, że obok przejechało coś fajnego ciemnego, ale możemy nie zobaczyć detali. Jak już je zobaczymy to prawdopodobnie będzie to miłość od pierwszego wejrzenia. Zobaczymy elegancko wkomponowane wloty powietrza, ogromny czarny grill i efektowne przetłoczenia.

Częścią pakietu jest też ciemny chrom wokół końcówek wydechów, które nie są w tym przypadku atrapami. Tu duży plus dla Audi, bo najnowsze generacje aut mają prawdziwe, widoczne wydechy i stało się tak pod naporem klientów. Presja ma sens.

W testowanym egzemplarzu widzimy największe dostępne fabrycznie, 21-calowe felgi, choć wcale nie z rekordowo niskim profilem opony. W standardzie auto stoi na 19-calowych obręczach. Co warto dodać, wybór felg jest spory. Są mnie i bardziej zabudowane lub mniej i bardziej wzorzyste. Jest w czym wybierać.

Ważnym elementem prezencji Audi A6 Limousine są też światła. LED z przodu, OLED z tyłu i spotkałem się z opiniami, że z jednej strony mega efektowne, ale z drugiej odbierają charakteru samochodom Audi ze względu na możliwość personalizacji. Do wyboru mamy siedem różnych par kształtu świateł, które możemy łatwo zmieniać z poziomu Ustawień, więc możemy wybrać te, które najbardziej nam pasują, ale faktycznie, po samych światłach z daleka trudno powiedzieć, z jakim modelem mamy do czynienia. Niemniej jest to perełka technologiczna.

Dodajmy jeszcze wymiary – 4 999 mm długości, 2 099 mm szerokości z lusterkami, 1 452 mm wysokości i 2 923 mm rozstawu osi. Limuzyna jak się patrzy.

Czytaj też: Test Audi S6 Avant e-tron – chcielibyście, żeby Wasze auto spalinowe tak wyglądało

Brak skórzanych foteli może zaskoczyć we wnętrzu Audi A6 Limousine

Wnętrze testowanego egzemplarza może mocno zaskoczyć, bo mamy tu podstawowe, materiałowe fotele pozbawione skórzanych elementów. Jak nie raz wspominaliśmy przy okazji testów – auta prasowe potrafią być przedziwnie skonfigurowane i to jeden z idealnych tego przykładów.

Nie zrozumcie mnie źle, pomimo materiałowego wykończenia wszystko jest tu zrobione bardzo porządnie i na najwyższym poziomie, ale zwyczajnie po takim aucie spodziewalibyśmy się czegoś krzyczącego z daleka – jestem premium! i to ze sportowym zacięciem.

W parze z fotelami idą też materiałowe obicia drzwi i częściowo deski rozdzielczej. Choć może to nie krzyczy pieniędzmi z daleka, to daje ciekawe uczucie przebywania w bardzo eleganckim, ale przytulnym i nieco swojskim wnętrzu. Wszystko jest miękkie, przyjemne w dotyku, a fotele bardzo wygodne. Oczywiście podczas konfiguracji mamy do wyboru o wiele bardziej wypasione warianty, a najdroższy kosztuje ponad 56 000 zł.

Niestety niezmiennie wadą w Audi jest umiłowanie do błyszczącego plastiku i nim pokryta jest cała konsola środkowa. Co oczywiście jest magnesem na kurz i z czasem lubi się mocno rysować.

Podłokietnik jest bardzo szeroki, ale zdziwić może schowany w nim bardzo płytki schowek. Jest długi i szeroki, ale zmieścimy w nim niewiele rzeczy.

Tylna kanapa jest bardzo wygodna. Miejsca na nogi nie brakuje, a pomimo tego, że auto jest dosyć niskie, osoby do 190 cm nie powinny narzekać na brak przestrzeni nad głową. Do dyspozycji mamy tu rozkładany podłokietnik z uchwytami na napoje, dwa porty USB i panel sterowania klimatyzacją na tunelu środkowym.

Nad głowami roztacza się w widok z opcjonalnego okna dachowego o zmiennym stopniu przezroczystości. Możemy ustawić ją też tylko na części szklanej powierzchni. Nie jest to rozwiązanie nowe na rynku, choć nadal bardzo efektowne i przydatne.

Bagażnik, jak to w limuzynowym sedanie, jest duży, ale dużych rzeczy w nim nie zmieścimy ze względu na mały otwór załadunkowy i dosyć niską przestrzeń. Dostępna pojemność to 404 litry, a do dyspozycji możemy mieć dodatkowe akcesoria, jak bardzo przydatna siatka. Hybryda plug-in zabiera sporo miejsca, bo w wariantach spalinowych pojemność bagażnika sięga 503 litrów.

Czytaj też: Test Chery Tiggo 4 HEV – nie uwierzysz, że tak wyposażone auto kosztuje 100 tys. złotych

Audi A6 Limousine z ekranem OLED. Szkoda, że tylko jednym

Ekran OLED w nowych modelach Audi to prawdziwa perełka. W Audi A6 Limousine ma on przekątną 14,5 cala, ale nie przytłacza swoimi rozmiarami ze względu na panoramiczne proporcje. Jakość obraz to klasa sama dla siebie. Perfekcyjna czerń, mocno nasycone kolory i genialny wygląd w nocy, kiedy elementy interfejsu zdają się dosłownie wisieć w powietrzu.

Interfejs jest bardzo minimalistyczny, ale pozostaje czytelny, a dostępne opcje są intuicyjnie rozmieszczone. W razie potrzeby są też dostępne dodatkowe, choć na ogół płatne, motywy. Obsługa jest niemal w całości dotykowa, wliczając w to sterowanie klimatyzacją. Co zawsze jest minusem, choć na pocieszenie jest fakt, że panel sterowanie temperaturą jest zawsze widoczny u dołu ekranu, nawet podczas korzystania z interfejsu Android Auto i Apple CarPlay, które działają bezproblemowo i bezprzewodowo.

Ekran kierowcy ma przekątną 11,9 cala i jak wspominałem przy okazji testów innych modeli Audi, trochę brakuje w nim większej liczby widoków. Dostępny jest bardzo minimalistyczny, mocno cyfrowy, co może nie każdemu przypaść do gustu. Mieści sporo informacji, jest bardzo czytelny, ale przydałoby się móc zmienić w nim coś więcej. Nad ekranem kierowcy możemy mieć duży, bardzo czytelny head-up wyświetlający wiele przydatnych informacji na temat m.in. przebiegu trasy.

Ekran pasażera jest opcjonalny. Można z jego poziomu sterować fabryczną nawigacją czy multimediami, ale bez dostępu do interfejsu podłączonego smartfonu. Jest czytelny, niewidoczny dla kierowcy w trakcie jazdy, choć zdecydowanie to dodatkowy bajer, niż faktycznie niezbędny element wyposażenia.

System kamer działa wzorowo. Mamy pełny widok 360 stopni z łatwym przełączaniem się pomiędzy kamerami i widokami. W pełni spełnia swoją rolę, a dodatkowo możemy go doposażyć w asystenta parkowania, który wyręczy nas w parkowaniu.

Dostępne technologie uzupełnia nagłośnienie sygnowane marką Bang&Olufsen, które faktycznie robi robotę. Dźwięk jest ciepły, bardzo przestrzenny (o ile taki lubimy i tak go ustawimy), z dynamicznym, miękkim basem, ogromem szczegółów. To idealny dopełnieni komfortu podczas długich podróży i bardzo dobrze współgra z bardzo dobrym wyciszeniem wnętrza.

Czytaj też: Test Volvo EX30 Cross Country – Volvo inne niż wszystkie, ale czy dobre?

Audi A6 Limousine e-hybrid quattro dysponuje dużą, ale nieprzytłaczającą mocą

Sylwia Januszkiewicz

Do wyboru macie dwa warianty: 299 KM lub 367 KM mocy systemowej. Dysponują one odpowiednio 450 Nm i 500 Nm momentu obrotowego, co pozwala na przyspieszenie 0-100 km/h w 6 sekund w przypadku wersji 299 KM i 5,3 sekundy dla wersji 367 KM. Można śmiało powiedzieć, że ten plug-in nie występuje w wersji powolnej. Dla osób ciekawych szczegółów: układ napędowy składa się z silnika TFSI o pojemności 2.0 l i mocy 252 KM oraz z silnika elektrycznego o mocy sięgającej 143 KM.

Silnik elektryczny jest zasilany akumulatorem trakcyjnym o pojemności 25,9 kWh brutto (20,7 kWh pojemności użytecznej), co stanowi około 45% wzrost w porównaniu do poprzedniej generacji – tam mieliśmy 17,9 kWh pojemności brutto (14,4 kWh pojemności użytecznej). Według producenta wystarcza to na przejechanie na samym prądzie do 106 km dla wersji 299 KM, natomiast dla wersji 367 KM – do 104 km. Mowa tutaj o cyklu mieszanym EAER.

Dla osób niezaznajomionych z EAER – rozwijamy to jako Equivalent All-Electric Range. Jest to parametr używany przy hybrydach typu plug-in, aby określić maksymalny zasięg na napędzie wyłącznie elektrycznym. Coś jak WLTP, ale dla plug-inów i tak samo jak w przypadku WLTP – jest to ustandaryzowany test, który ma za zadanie dać Wam porównanie. Tak, abyście wiedzieli, jak przy spełnieniu identycznych warunków będzie wyglądał zasięg na prądzie dla różnych hybryd typu plug-in. Tak samo jak w przypadku WLTP warto pamiętać o tym, że wartości te bywają nieco optymistyczne. Zakładają oszczędną, płynną jazdę, a jak bywa w prawdziwym życiu – wiadomo. Nie zmienia to jednak faktu, że jesienią dało się tym autem na spokojnie przejechać na prądzie 70 km po mieście, nie przejmując się specjalnie ekonomicznym stylem prowadzenia, więc narzekać raczej nie będziecie.

Co do mocy ładowania – nie mamy tutaj ładowania DC, wyłącznie AC o maksymalnej mocy 11 kW. Pozwoli to na naładowanie baterii w 2,5 godziny, natomiast jeżeli zdecydujecie się ładować auto przy użyciu zwykłego gniazdka, będziecie do tego potrzebować około 11 godzin. Tak naprawdę wystarczy podpiąć A6 do gniazdka po powrocie z pracy. Kiedy rano będziecie wyruszać z domu, bateria będzie w pełni naładowana.

Czytaj też: Test Renault 4 E-Tech – miejski elektryk w modniejszej formie niż Renault 5

Spalanie Audi A6 Limousine e-hybrid, jak to w plug-inie – to zależy…

Skoro poruszyliśmy temat ładowania, warto opisać pokrótce, ile to auto spala paliwa i ile prądu zużywa. Niestety, „pokrótce” się nie da. Nie w przypadku hybrydy typu plug-in. Najpierw musimy wiedzieć, w jakich trybach to auto pracuje. Nie chodzi mi o tryby jazdy typu sport, comfort itp. (takie również mamy, oczywiście), a o tryby dedykowane, z braku lepszego określenia, poziomowi elektryfikacji.

Audi A6 e-hybrid quattro może pracować w trybie EV lub w trybie hybrid. Tryb EV, jak sama nazwa wskazuje, to tryb wyłącznie elektryczny. Auto nie będzie korzystało z silnika spalinowego i będzie jechało na prądzie do momentu rozładowania baterii. Jasne, nie rozładuje baterii całkowicie, zostawi sobie pewną rezerwę, ale będzie to zaledwie kilka procent. O zasięgu w tym trybie już sobie powiedzieliśmy, warto dodać jeszcze to, że rekuperację możemy regulować manetkami przy kierownicy (mamy do wyboru 3 stopnie rekuperacji), a na samym prądzie nie rozwiniecie prędkości wyższej, niż 140 km/h. Całkiem nieźle, dokładnie tyle, ile wynoszą najwyższe limity prędkości w Polsce.

Drugi tryb nazywa się hybrid, ale nie mylcie tego ze zwykłą hybrydą. Standardowy HEV będzie korzystał z prądu głównie podczas ruszania i poruszania się w miejskim zakresie prędkości (niektóre potrafią jeździć na prądzie nawet do 100 km/h, ale to rzadkość). Każde agresywniejsze przyspieszenie, rozwinięcie wysokiej prędkości – wtedy takie auto korzysta z silnika benzynowego. Tryb hybrid w A6 plug-in polega na tym, że auto korzysta w ponad 90% z silnika elektrycznego. Od razu zaznaczam, że to nie są oficjalne dane producenta, ale po tygodniu obcowania z nim i jeżdżenia głównie po mieście, mogę śmiało napisać, że silnik spalinowy uruchamiał się wyłącznie, gdy dawałam mu naprawdę solidnego kopa, albo jechałam używając profilu jazdy dynamic. Reasumując, A6 zużywała wtedy 2,5-3,3 l/100 km benzyny i 15,5-17 kWh/100 km prądu. W cyklu mieszanym wartości były podobne. Nie mierzyliśmy tego na trasach szybkiego ruchu, bo po prostu nie miało to najmniejszego sensu. Zwyczajnie szkoda na to prądu, który trzeba by było później uzupełniać, wisząc pod ładowarką.

Ciekawiej robi się, jeżeli bateria się rozładuje, a Wy musicie jechać bez oglądania się na ładowarki. Wtedy auto spalało nam 6,2 l/100 km benzyny i 2,7 kWh/100 km prądu. Nie żebym narzekała – spodziewałam się czegoś zbliżonego do 10 l/100 km.

Skoro omówiliśmy jazdę z mieście oraz trasy mieszane z trzech różnych stron, przejdźmy do tras szybkiego ruchu. Używaliśmy tutaj trybu oszczędzania baterii bo… dokładnie do tego został stworzony. Jeżeli wiem, że mam do przejechania 200 km ekspresówką, a później muszę się przebić przez zatłoczone miasto, prąd znacznie efektywniej wykorzystam właśnie w mieście, a żeby go do tego miasta dowieźć, potrzeba trybu oszczędzania baterii. Auto nie korzysta z prądu, polega tylko na silniku spalinowym. W takim właśnie trybie A6 spaliła na ekspresówce 6,3 l/100 km przy tempomacie ustawionym na 120 km/h, natomiast na autostradzie (przy tempomacie ustawionym na 140 km/h) wskaźnik spalania pokazał 8,2 l/100 km.

Czytaj też: Test Ford Ranger MS-RT – terenowa bestia w wersji autostradowej

Audi A6 Limousine e-hybrid quatrro prowadzi się jak marzenie

Skoro wiemy już, jaką mocą i zasięgiem dysponujemy, wiemy, ile to pali/zużywa prądu i wiemy, jak to naładować, czas w końcu przejść do tego, jak się tym autem jeździ. Przede wszystkim zwrotnie. A6 zostało wyposażone w skrętną tylną oś w standardzie. Przy prędkościach sięgających 60 km/h tylne koła będą się skręcały w kierunku przeciwnym do przednich kół pod kątem do 5°, skracając średnicę zawracania do 12,4 m. Zanim zaczniecie zastanawiać się, czym tu się chwalić, przypominam – mamy tutaj do czynienia z autem o 5 metrach długości i prawie 3 metrach rozstawu osi.

Kolejna rzecz, która zwraca uwagę to cisza w kabinie i nie, nie mam na myśli tego, że przecież silnik elektryczny nie wydaje żadnych dźwięków. Nawet na trasach szybkiego ruchu, kiedy kierowca nie oszczędza A6, we wnętrzu panuje spokój i cisza, więc nawet długa trasa nie męczy i pozwala na zrelaksowanie się. Co do zawieszenia – cóż, producent rozbisurmanił swoich klientów już dawno, dawno temu, więc nie mogło zabraknąć cholernie komfortowej i sprężystej konstrukcji. W przeciwnym wypadku płaczom nie byłoby końca, z resztą słusznie, za takie ceny oczekuje się pewnego poziomu komfortu.

Ponieważ nie mamy tutaj do czynienia z kruszynką, zadbano również o wysokiej jakości system kamer 360°, który pozwala na sprawne manewrowanie po zatłoczonych parkingach, czy ciasnych uliczkach. Dodatkowo, wszelkie systemy asystujące typu monitorowanie martwego pola, monitorowanie ruchu poprzecznego, czy utrzymywanie w pasie ruchu są obecne i będą z Wami współpracowały.

Tak naprawdę Audi A6 jest wręcz śmiesznie proste w prowadzeniu. Będzie dbało o kierowcę, ułatwiało mu życie na każdym kroku, a jeśli najdzie go fantazja, będzie miał do dyspozycji porządną porcję koni mechanicznych, napęd quattro, sprawnie działający 7-biegowy automat z podwójnym sprzęgłem i elektromechaniczny progresywny układ kierowniczy ze wspomaganiem zależnym od prędkości. Tak, A6 potrafi dać frajdę z jazdy, w szczególności jeżeli wybierzecie profil jazdy dynamic. Wtedy zmieni się charakterystyka pracy skrzyni biegów, wspomagania, zawieszenia, zmieni się również reakcja na gaz. Jeśli zechcecie zaszaleć, będzie czym, oj będzie.

Krótko podsumowując temat – Audi A6 e-hybrid quattro jest świetnie zestrojoną konstrukcją. Potrafi być stateczna i ekonomiczna, potrafi być dynamiczna i pełna fantazji, ale w każdej odsłonie zapewni Wam komfort i uczucie podróżowania z klasą. Będziecie wiedzieć, za co zapłaciliście.

Czytaj też: Test Mercedes GLS 600 Maybach – inny wymiar luksusu

Ceny Audi A6 Limousine e-hybrid potrafią rozbudzić fantazję

Skoro już o płaceniu mowa, przejdźmy przez ceny A6. Wszystko zależy od tego na jaką moc (299 KM lub 367 KM) i nadwozie (Limousine widoczne na zdjęciach i Avant) się zdecydujecie:

  • A6 Limousine e-hybrid quattro 220 kW (299 KM): od 309 900 zł
  • A6 Avant e-hybrid quattro 220 kW (299 KM): od 322 400 zł
  • A6 Limousine e-hybrid quattro 270 kW (367 KM): od 363 000 zł
  • A6 Avant e-hybrid quattro 270 kW (367 KM): od 375 500 zł

Są to ceny bazowe, do nich dochodzą oczywiście wszelakiej maści pakiety dodatkowe, ale zgłębianie tych meandrów cennika A6 pozostawię handlowcom. Możecie również sprawdzić te pakiety w konfiguratorze i zobaczyć, ile będzie Was kosztowało wyposażenie, które chcecie mieć w swoim A6 e-hybrid quattro. Od siebie dodam tylko, że A6 Limousine e-hybrid quattro 367 KM da się zbliżyć do 500 000 zł, ale trzeba by było wybrać wszystkie dostępne w konfiguratorze opcje.

Czytaj też: Test Audi SQ5 – sportowo, komfortowo, ale z dziwnymi wpadkami

Audi A6 Limousine e-hybrid quatrro to limuzyna z krwi i kości

Tak wiem, jest nudna, ale co ja poradzę, przecież nie będę udawać, że auto mi się nie podoba, jak mi się podoba, prawda? A A6 A6 Limousine e-hybrid quattro podoba mi się bardzo. Poza tym, że auto jest urodziwe i robi wrażenie, jeździ się nim przyjemnie, jest komfortowe jak cholera, wyposażone we wszelkie udogodnienia jakich może oczekiwać bardzo wymagający klient. Nie ma się tutaj do czego czepiać, naprawdę. Jeśli rozglądacie się za zelektryfikowanym sedanem, nie wypada nie uwzględnić A6 na liście aut do obejrzenia.