Zacznijmy jednak od tego, że nowa generacja bazowej linii zegarków od Apple nie przynosi absolutnie żadnej rewolucji. To dość skromna ewolucja, która wnosi kilka mniej lub bardziej ważnych usprawnień, dopracowanie detali i jeszcze większe zaangażowanie smartwatcha w funkcje zdrowotne. Nie zmieniono kształtu koperty (okrągły Apple Watch, całe szczęście, można już raczej włożyć między bajki), nie pojawiły się żadne nowe rozmiary, nie ma też ogromnej baterii albo poważnie rewolucyjnych funkcji. I to specjalnie nie dziwi, bo zeszłoroczna okrągła generacja była na to idealnym momentem, więc na wielki redesign czy przełomowe funkcje przy „jedenastce” raczej nikt nie liczył.

Apple Watch Series 10 mimo braku wielkich rewolucji był zegarkiem naprawdę udanym, o czym pisałem w recenzji na łamach CHIP. Czy przesiadka na 11 jednak jest w stanie wzbudzić jakiekolwiek większe emocje? I czy… nowy zegarek jest tak naprawdę potrzebny, czy bazowy Apple Watch mógł wybrać się na roczny urlop, jak Ultra rok temu?
Czytaj też: Recenzja AirPods Max. Pierwszy raz wyszedłem z domu w słuchawkach nausznych
Design i wykonanie Apple Watch 11. Sprawdzona formuła w nieco odchudzonej formie
Choć Jony Ive nie projektuje już w Apple (szkoda), jego szkoła dalej tu wybrzmiewa. Prostokątna koperta o coraz bardziej zaokrąglonych krawędziach z Digital Crown na boku stała się dla zegarków z Cupertino równie rozpoznawalna jak samo logo. Okrągłe smartwatche, jak propozycje Huawei czy nowe Pixel Watche, cały czas pokazują, że klasyka potrafi być piękna i elegancka, ale to właśnie ten „nie-okrągły” sznyt Apple najbardziej do mnie trafia.




I w tej kwestii nic się nie zmienia, bo zegarek wygląda dla nas bardzo znajomo. Zamiast rewolucji, Apple postawiło na doszlifowanie detali. Apple Watch Series 11 pozostaje najcieńszym zegarkiem Apple i według oficjalnej specyfikacji ma 9,7 mm grubości — czyli grubość się nie zmienia od zeszłego roku, choć firma z nadgryzionym jabłkiem w logo nazywa go najsmuklejszym zegarkiem w swojej historii. Series 11 dostępny jest w dwóch wariantach: 46 mm (46 × 39 × 9,7 mm) oraz 42 mm (42 × 36 × 9,7 mm). Wersje aluminiowe ważą około 37,8 g (46 mm) i 30,3 g (42 mm), a tytanowe dochodzą do 43,1 g w większym rozmiarze. Całość leży na nadgarstku jednak bardzo naturalnie i nie ciąży ani nie przeszkadza w codziennym noszeniu.
Koperta 46 mm to wariant dla osób, które lubią mieć na nadgarstku więcej przestrzeni na treści. A ja noszę smartwatch po to, żeby mieć jak najwięcej danych na wyciągnięcie nadgarstka, więc jest mi to bardzo „na rękę” (to już ostatni żart słowny). Przy tej wielkości łatwiej odczytać dłuższe powiadomienie, odpisać na klawiaturze bezpośrednio z tarczy zegarka, szybciej przejrzeć listę deadline’ów w kalendarzu czy od razu zobaczyć wszystkie dane na tarczy.



Jeśli chodzi o kolor — od kiedy Apple wprowadziło kolor naturalnego tytanu, to kompletnie się w nim zakochałem i przepadłem. Wcześniej preferowałem głównie transparentną i czarną technologię, ale naturalny kolor materiału, z którego coś powstało, totalnie do mnie przemawia. To potężny wstęp do tego, żeby napisać, że Apple Watch Series 11 wcale tytanowy nie jest — ale testowany egzemplarz jest srebrny, a to kolor najbliższy mojemu faworytowi z zeszłego roku. Srebrne aluminium wygląda równie fantastycznie — to ten kolor, który nie będzie się gryzł ani ze zbyt dużą bluzą, ani dziurawym swetrem, ani z koszulą i marynarką. No i pasuje do niemal każdego paska, więc tutaj też mamy pełną dowolność.
Czytaj też: Recenzja AirPods Pro 3. To najlepsze słuchawki Apple!
W kwestii kolorów Watcha 11, Apple nie zdecydowało się na tak ekstrawagancki krok, jak przy iPhone’ach 17 Pro. Tutaj jedyną nowością jest kolor gwiezdnej szarości w kopercie z aluminiowym wykończeniem. Co ciekawe, niesławny Jet Black pozostał w ofercie — nie wiem, czy jest bardziej odporny na odpryski niż Series 10, ale mimo mojej głębokiej miłości do czarnego koloru, nadal bym go prywatnie nie wybrał.



Sama koperta pozostaje cienka i lekka, więc noszenie zegarka cały dzień i noc nie męczy nadgarstka. To jest szczególnie ważne w kontekście badania snu, co uskuteczniam od ponad roku — więc ważne jest to, żebym nie odczuwał obecności zegarka na nadgarstku w nocy, bo to zwyczajnie przeszkadza. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Apple od lat dba również o to, żeby zegarek leżał równo i nie przesuwał się przy pomiarach. W Series 11 ten charakterystyczny „apple’owy” komfort został zachowany — obudowa jest gładka, spód nie kłuje, a przy odpowiednio dobranym pasku czujniki mają stały kontakt ze skórą. To również ważne, bo część nowych funkcji zdrowotnych działa dopiero wtedy, gdy zegarek jest noszony konsekwentnie.
Ekran w Apple Watch Series 11 jest fantastyczny
Ekran w Series 11 jest wciąż zaoblony i zlewa się z krawędziami koperty. Mamy tu do czynienia z panelem OLED z szerokimi kątami widzenia i wyższą użyteczną jasnością — i w plenerze widać to od razu. Apple nazywa go Always-On Retina z LTPO3. W praktyce tarcze i komplikacje są czytelniejsze, a minimalna jasność potrafi zejść bardzo nisko, więc w nocy wyświetlacz nie wypali nam gałek ocznych. Na papierze to do 2000 nitów w szczycie i 1 nit minimum.
Czytaj też: Recenzja iPhone Air. Rewolucja i technologiczny statement Apple
Niezmiennie korzystam z wariantu 46 mm i nie wyobrażam sobie przesiadki na mniejszy smartwatch. Większy panel po prostu realnie daje więcej miejsca na treści. W treningach mieści dodatkowe pola danych, a pisanie na ekranowej klawiaturze przestaje być awaryjną opcją i bywa po prostu wygodne. Z drugiej strony rozmiar koperty ma swój minus, chociaż to może być też kwestia stricte konstrukcyjna, które model Ultra starał się rozwiązać — ale nadal regularnie łapię się na tym, że przy oparciu dłoni wciskałem jednocześnie Digital Crown, co wybudza Siri (która lubi wtedy wysyłać dziwne SMS-y do randomowych kontaktów, próbując zrozumieć wyrwany z kontekstu dialog po polsku), albo koronę razem z przyciskiem bocznym, co kończy się lawiną przypadkowych zrzutów ekranu. Ale takie chyba są uroki fizycznych przycisków w dużym rozmiarze.


Na koniec coś, co mnie pozytywnie zaskoczyło, czyli trwałość tafli. Każdy mój wcześniejszy Apple Watch potrafił złapać mikrorysy od zwykłego używania. Futryna, pas w samochodzie, krawędź blatu, biurko — kontakty z codziennymi przedmiotami zostawiały ślady na zegarku. Series 11 po niemal dwóch miesiącach i kilku solidnych spotkaniach z rzeczywistością wciąż wygląda jak nowy. Apple Watch Series 10 radził sobie lepiej niż mój wcześniejszy model SE, ale po takim czasie pojawiały się już ślady użytkowania. Tutaj do tej pory jest nienagannie.
I wygląda na to, że pomaga tu wspomniane ekranu szkłem Ion-X. Apple deklaruje, że jest on dwukrotnie bardziej odporny w porównaniu z poprzednikiem — i wygląda na to, że nie jest to tylko marketingowy chwyt, ale realna zmiana, którą widać i czuć. Innymi słowy — wreszcie nie mam wrażenia, że na ekran muszę chuchać i dmuchać.
Czytaj też: iPhone 17 po miesiącu. Najlepszy smartfon Apple w tym roku?
Codzienne użytkowanie i watchOS 26
Zegarek działa najlepiej wtedy, gdy po prostu pozwolimy mu robić swoje. Powiadomienia lądują na nadgarstku, ale nie ma wrażenia zalewu – watchOS 26 sprawniej je grupuje, priorytetyzuje i podsuwa w formie małych kart, które jednym ruchem Digital Crown albo gestem nadgarstka można przejrzeć i odhaczyć. Na większym ekranie Series 11 widać, że Apple dalej porządkuje interfejs — siatka aplikacji, Dock, widżety — wszystko jest bardziej „posklejane” i wymaga mniej przeklikiwania się, żeby dostać się do rzeczy, z których faktycznie korzystamy.




Nowością są też wizualne smaczki w postaci Liquid Glass. To ten efekt, który sprawia, że karty, widżety i komplikacje wyglądają jak półprzezroczyste tafle szkła, delikatnie reagujące na ruch i tło tarczy. Ważniejsze informacje zdają się dosłownie „wypływać” na wierzch, a mniej istotne elementy przygasają. W praktyce daje to poczucie, że interfejs jest bardziej trójwymiarowy i kontekstowy, a nie po prostu kolejną płaską listą ikon. Wiem, że Liquid Glass wzbudza mocno skrajne emocje, ale z mojej strony — jestem w tym absolutnie zakochany i wygląda to fantastycznie.
Czytaj też: Test Apple iPhone 17 Pro – zmiany duże, małe, przydatne i kontrowersyjne
Zdrowie i aktywność. Apple Watch 11 to idealny partner do spania
Apple od lat buduje nawyk regularności i Series 11 tego nie zmienia. Zegarek dalej zachęca do zamykania pierścieni, przypomina o wstaniu z krzesła czy chwili ruchu, ale robi to na tyle subtelnie, że trudno się na niego obrazić. Dużo ciekawsze są jednak rzeczy dziejące się w tle — analizy trendów, odchyłek i parametrów, które dopiero po czasie składają się na czytelną historię. To nie jest sprzęt medyczny, ale jest w stanie zauważyć, że coś odbiega od normy i zasugerować, że warto skonsultować to z lekarzem.



W tym kontekście dobrze wypada nowy Sleep Score. Zamiast samych wykresów faz snu dostajemy jedną, prostą wartość, która łączy długość snu, jego regularność i ciągłość. Widzimy, że poprzedniej nocy wynik był znacznie niższy niż zwykle i od razu możemy podejrzeć, czy to kwestia zbyt późnego pójścia spać czy częstych wybudzeń. Z czasem ten wynik zaczyna być czymś więcej niż cyferką do podziwiania — bo faktycznie pomaga załapać, po jakich wieczornych nawykach budzimy się wypoczęty, a po jakich tylko zerkamy rano na budzik z pretensjami.


Treningi pozostają jedną z najmocniejszych stron Apple Watcha. Bieganie, rower, siłownia, pływanie — wszystkie najpopularniejsze aktywności startują szybko, a zestaw danych jest sensownie dobrany i na tyle czytelny, że nie trzeba się zatrzymywać, żeby coś odczytać. Przy większym ekranie Series 11 łatwiej pilnować tempa, stref tętna czy interwałów, a całość jest zintegrowana z AirPods, więc jeśli trenujemy z słuchawkami, dostaniemy powiadomienia głosowe z wynikami na przykład po każdym kilometrze biegu. Chociaż w Polsce nie ma Workout Buddy, to jest to i tak całkiem przydatne — szczególnie, jeśli mamy AirPods Pro 3, które same też badają tętno podczas treningów. O wodę też nie trzeba się martwić — zegarek spokojnie zniesie basen, prysznic czy deszcz, więc nie ma potrzeby ściągania go przy każdej sytuacji, w której pojawi się więcej wilgoci.
Czytaj też: Apple szykuje rewolucję. iPhone 20 pożegna fizyczne przyciski?
Wydajność i bateria. Nie ma rewolucji, ale jest konkret
W najnowszej generacji czuć, że Apple przykręciło śrubę w zarządzaniu energią. Series 11 ma działać dłużej od poprzednika w typowym scenariuszu — cały dzień powiadomień, trochę treningu, wieczorne korzystanie z aplikacji i nocne monitorowanie snu. Ważne jest to, że przy takim rytmie nie trzeba od razu włączać agresywnych trybów oszczędzania. Zegarek po prostu „trzyma” lepiej, chociaż oczywiście nadal to nie jest poziom konkurencji.
Realnie 24 godziny wytrzymuje bez problemu. Ja korzystam z zegarka z włączonym AoD i wszystkimi sensorami. Zegarek ładuje przed snem, więc jak kładę się spać to zakładam go na nadgarstek ze 100% baterią. Po +/- 24 godzinach ma zazwyczaj około 30%, więc pozostaje zapas nawet na kolejną noc. Ostatnio pozytywnie mnie zaskoczył podczas długiej, łącznie 32-godzinnej podróży samolotem; bo co prawda z włączonym trybem niskiego zużycia energii, ale wytrzymał całą podróż i po ponad 30 godzinach podłączyłem go w hotelu do ładowania, gdzie miał jeszcze 19% baterii. Jak na Apple Watcha — solidny wynik!


Szybkość działania jest na poziomie, którego oczekujemy od smartwatcha tej klasy. Przełączanie aplikacji, podgląd treningu, wywołanie płatności — wszystko jest natychmiastowe. To nie jest sprzęt, w który będziemy klikać jak w telefon, ale dobrze, że nie trzeba czekać na reakcje interfejsu. To idealne uzupełnienie ekosystemu Apple i działa tak samo niezawodnie od lat; nie ma się nad czym rozwodzić. Chociaż, warto zaznaczyć, że nie zmieniono tutaj chipu — AW11 działa dalej na S10, który był w zeszłorocznym zegarku.
Czytaj też: Jednak bez cięć produkcji iPhone Air?
Łączność i funkcje dodatkowe w Apple Watch Series 11
Wariant 46 mm można mieć z samym GPS albo z łącznością komórkową. Ten drugi daje większą swobodę, bo pozwala zostawić telefon w domu i dalej korzystać z powiadomień czy streamingu muzyki, jeśli operator wspiera eSIM na zegarku. Nawet w wersji bez LTE Apple Watch 11 pozostaje bardzo użyteczny — iPhone w kieszeni wystarczy, żeby wszystko synchronizowało się na bieżąco. I ja osobiście nie widzę wielkiego sensu wersji z Cellular, bo przecież i tak zawsze mam iPhone’a w kieszeni.

Nie zabrakło też standardów, do których Apple już nas przyzwyczaiło. Są płatności zbliżeniowe, automatyczne wykrywanie upadku, tryby bezpieczeństwa i ścisła współpraca z aplikacjami na iOS. To jest ten ekosystemowy komfort, w którym konfigurujemy coś raz i później już „po prostu” działa.
Czytaj też: iPhone Pocket, czyli idą Święta – chowaj iPhone’a do skarpety
Podsumowanie. Apple Watch Series 11 to solidny smartwatch, ale niewielka poprawa
Apple Watch Series 11 to zegarek bardzo dobry, ale… wnosi na tyle mało zmian względem poprzedniej generacji, że właściwie mógłby nie powstać. Jak wspominałem na początku, Apple coraz bardziej odchodzi od cyklu premier rok do roku — i tutaj spokojnie również mogło się zdecydować na taki ruch. To produkt jednocześnie dobry i… po prostu niepotrzebny. Jeśli macie zeszłorocznego Apple Watcha, zmiana moim zdaniem po prostu nie ma sensu. Ale jeśli korzystacie z kilkuletniego już zegarka giganta z Cupertino i macie ochotę na zmianę — nie będziecie zawiedzeni.
Apple Watch Series 11 — specyfikacja techniczna
| Materiał i wykończenie | Koperta z aluminium Różowe złoto, srebrny, gwiezdna szarość, onyks Koperta z tytanu Złoty, naturalny, łupek |
| Wymiary i masa | Wysokość: 46 mm Szerokość: 39 mm Grubość: 9,7 mm 416 na 496 pikseli Powierzchnia wyświetlacza: 1220 mm² Masa (koperta z aluminium, GPS): 37,8 g Masa (koperta z aluminium, GPS + Cellular):36,9 g Masa (koperta z tytanu): 43,1 g Pasuje na nadgarstki o obwodzie 140–245 mm Wysokość: 42 mm Szerokość: 36 mm Grubość: 9,7 mm 374 na 446 pikseli Powierzchnia wyświetlacza: 989 mm² Masa (koperta z aluminium, GPS): 30,3 g Masa (koperta z aluminium, GPS + Cellular):29,7 g Masa (koperta z tytanu): 34,6 g Pasuje na nadgarstki o obwodzie 130–200 mm |
| Warstwa sprzętowa i przyciski | Wyświetlacz Pokrętło Digital Crown Mikrofon z funkcją izolacji głosu Przycisk boczny Przycisk odpinania paska Czujnik pracy serca wykorzystujący impulsy elektryczne Głośnik/odpowietrznik Czujnik natlenienia krwi i optyczny czujnik tętna Przycisk odpinania paska |
| Elementy sterujące | Pokrętło Digital Crown z dotykowym sygnałem zwrotnym Przycisk boczny Gesty dwukrotnego stuknięcia i kołysania dłonią |
| Czip | Czip S10 z 64‑bitowym dwurdzeniowym procesorem 4‑rdzeniowy system Neural Engine Pojemność 64 GB |
| Czujniki | Czujnik pracy serca wykorzystujący impulsy elektryczne Optyczny czujnik tętna trzeciej generacji Czujnik natlenienia krwi Czujnik temperatury Kompas Stale aktywny wysokościomierz Akcelerometr dużych przyspieszeń Żyroskop z szerokim zakresem dynamicznym Czujnik światła otoczenia Głębokościomierz do 6 m Czujnik temperatury wody |
| Zdrowie i samopoczucie | Apka Tlen we krwi Apka EKG Śledzenie cyklu z szacowaniem czasu owulacji na podstawie wcześniejszych danych Apka Tętno Powiadomienia o zbyt wysokim lub niskim tętnie Powiadomienia o arytmii Apka Leki Apka Uważność z sekcją Nastrój do śledzenia zmian samopoczucia Apka Hałas Apka Sen z monitorowaniem faz snu Wynik snu Powiadomienia o bezdechu sennym Powiadomienia o nadciśnieniu |
| Wyświetlacz | Niegasnący wyświetlacz Retina OLED LTPO3 o szerokim kącie widzenia Przednie szkło Ion‑X zapewniające 2x większą odporność na zarysowania (koperty z aluminium) Szkło szafirowe z przodu (koperty z tytanu) Nawet 2000 nitów jasności szczytowej Jasność minimalna 1 nit 326 pikseli na cal |
| Dźwięk | Głośnik Mikrofon Odtwarzanie multimediów |
| Zasilanie i wydajność baterii | Bateria na cały dzień, do 24 godzin standardowego użytkowania Do 38 godzin w trybie Niskie zużycie energii Wbudowana bateria litowo‑jonowa do wielokrotnego ładowania Możliwość szybkiego ładowania Ładowanie baterii do 80% w około 30 minut Do 8 godzin standardowego użytkowania po 15 minutach ładowania Do 8 godzin działania funkcji Śledzenie snu po 5 minutach ładowania |
| System operacyjny | watchOS watchOS ma potężne aplikacje i funkcje, które pomagają żyć aktywnie, zdrowo i bezpiecznie oraz pozostawać w kontakcie ze światem. |
| Treningi i aktywność | Bieganie Własne treningi Programowalne widoki treningu Obciążenie treningowe Strefy tętna Wyścig na trasie Tempo bazowe Długość kroku, czas kontaktu z podłożem i oscylacja pionowa Trening mieszany Wędrówka Kompas pokazujący położenie, nachylenie, wysokość n.p.m. i współrzędne Własne punkty trasy Automatycznie generowane punkty trasy z łącznością komórkową Dane GPS dla sesji Ślad Mapy topograficzne tysięcy parków narodowych i regionalnych (tylko USA) Setki starannie dobranych tras pieszych we wszystkich 63 parkach narodowych USA Jazda na rowerze Średnia szybkość, przewyższenie i odległość Podłączanie akcesoriów rowerowych przez Bluetooth Funkcjonalna moc progowa Strefy mocy Kadencja Wydarzenia na żywo na iPhonie Pływanie W basenie lub na otwartych wodach Spersonalizowane treningi basenowe Rundy i automatyczne zestawy Wynik SWOLF Automatyczne rozpoznawanie stylu pływackiego Wykrywanie pływania z deską Średnie tempo, łączny dystans i okrążenia Inne treningi Narty Snowboarding Wiosłowanie w plenerze Wiosłowanie Golf Marsz Orbitrek Ergometr Stepper HIIT Joga Funkcjonalny trening siłowy Taniec Schładzanie Trening core Pilates Tai chi Wózek inwalidzki Kick‑boxing Mieszany Inne |
| Bezpieczeństwo | Alarmowe SOS Międzynarodowe połączenia alarmowe Wykrywanie wypadków Wykrywanie upadków Monitorowanie poziomu hałasu Funkcja Ślad |
| Trwałość | Wodoodporność do 50 m Klasa odporności na pył IP6X |
| Łączność | GPS L1, GLONASS, Galileo, QZSS i BeiDou LTE i UMTS Wi‑Fi 4 (802.11n) Obsługa sieci Wi‑Fi 2,4 GHz i 5 GHz Bluetooth 5.3 Ultraszerokopasmowy czip drugiej generacji Apple Pay GymKit |
| Wymagania środowiskowe | Temperatura pracy: od 0°C do 35°C Temperatura przechowywania wyłączonego urządzenia: od −20°C do 45°C Wilgotność względna: od 5% do 90% bez kondensacji Wysokość eksploatacji: od 0 m do 3000 m |