Recenzja Samsung Galaxy Z Flip7. Rewolucja na pół gwizdka

Ten rok okazał się najbardziej rewolucyjny dla składaków Samsunga w historii. Koreański gigant dogonił konkurencję, w pewnych aspektach nawet ją wyprzedził — i rzeczy, które mógł wprowadzać przez minimum trzy kolejne generacje, upchał do tegorocznej edycji swoich składanych smartfonów. Potężny Fold z flagowym aparatem, który jest niewiarygodnie wręcz cienki, recenzował już Arek na łamach CHIP.pl — tu możecie znaleźć test. Mi za to przyszło spędzić sporo czasu z mniejszym, bardziej lifestylowym składakiem i postaram się odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy Samsung Galaxy Z Flip7 to rewolucja i smartfon, który zmieni postrzeganie flipów?
Zdjęcia: Arkadiusz Dziermański

Zdjęcia: Arkadiusz Dziermański

Składane smartfony — lata mijają, a one dalej znajdują się w obszarze ciekawostek

Rynek składanych smartfonów narodził się z odważnej wizji, która na początku wydawała się zbyt futurystyczna, by szybko podbić masową wyobraźnię i przede wszystkim portfele użytkowników. Kiedy Samsung zaprezentował swój pierwszy prototyp elastycznego ekranu w 2011 roku, branża jeszcze nie była gotowa przyjąć technologii zmieniającej kształt telefonu. Przełom nastąpił osiem lat później, czyli 20 lutego 2019 roku — to właśnie wtedy świat ujrzał Galaxy Fold, pierwszy komercyjny smartfon z elastycznym wyświetlaczem, a już pół roku później, 11 lutego 2020, do oferty Samsunga dołączył Galaxy Z Flip, ikonizując pomysł kompaktowego składaka na nowo.

Od tego czasu foldables nie tylko przeszły ogromną ewolucję technologiczną. Rozwój bardziej zaawansowanych mechanizmów zawiasów, wprowadzenie ultracienkiego szkła (UTG) oraz coraz lepsze parametry baterii, ekranów i procesorów sprawiły, że smartfony typu „flip” na nowo zdefiniowały pojęcie mobilności. Samsung przez lata budował swoją dominację w tej niszy, wyznaczając trendy, kreśląc granice możliwości materiałowych i dostarczając modele, które — mimo początkowych wyzwań związanych z trwałością i integracją oprogramowania — wyznaczyły kierunek rozwoju całego rynku. Z czasem zdawało się jednak, że chociaż Samsung świetnie zaczął, to dalej szło mu coraz gorzej.

Czytaj też: Test Samsung Galaxy Z Fold7 – w końcu wygląda jak powinien, a mi się zebrało na narzekanie

Mamy 2025 rok, minęło już sporo czasu od pierwszych składaków i większość z nas absolutnie oswoiła się z myślą o zginanych ekranach — a jednak foldables nadal stanowią niszowy segment rynku mobilnego, mimo rosnącej popularności i postępu technologicznego. W skali globalnej składane modele odpowiadają za około 1,5% całkowitej sprzedaży smartfonów, co wskazuje, że choć technologia zyskuje na znaczeniu, to wciąż jest daleka od masowego przyjęcia. Samsung pozostaje liderem tego rynku, choć jego udział spadł z prawie 50% w 2024 roku do około 35% w 2025, ze względu na coraz bardziej kuszące propozycje ze strony takich marek jak Huawei, motorola, Honor czy Google. Teraz jednak zdaje się, że koreański gigant chce wrócić na właściwe tory.

Gdyż właśnie — dziś składane smartfony to już nie eksperyment, a stale rosnący segment. Samsung Galaxy Z Flip7 jest efektem tej ewolucji, łącząc nowoczesny design, znacznie większy zewnętrzny ekran oraz innowacyjne funkcje AI, które mają szansę otworzyć zupełnie nowe scenariusze użycia dla codziennych użytkowników. Model ten jest ukoronowaniem dekady eksperymentów, poprawek i odważnych decyzji, które uczyniły składany smartfon realnym wyborem nie tylko dla geeków, ale także dla osób, które szukają czegoś więcej niż zwykłego telefonu. Tylko czy ta rewolucja wystarczy, żeby znów pokazać konkurencji i użytkownikom, czyje miejsce jest na tronie?

Czytaj też: Samsung wkracza w nową erę jakości obrazu. Oto pierwszy na świecie telewizor z matrycą Micro RGB

Samsung Galaxy Z Flip7 — co w pudełku?

Jeśli chodzi o zestaw, jaki otrzymujemy kupując nowego Flipa, to jest typowo dla Samsunga — minimalistycznie. Smartfon przychodzi do nas w czarnym, designerskim opakowaniu; i muszę przyznać, że sam design pudełek od Samsunga jest całkiem niezły. Czarne, minimalistyczne opakowanie ze szkicem tego, co czeka na nas w środku, i skromną czcionką napisaną nazwą urządzenia w górnej części opakowania do mnie jak najbardziej trafia. Wiem, że na pudełko smartfona patrzymy tylko raz, w momencie jego rozpakowywania, ale jednak dobrze, żeby produkt prezentował się godnie od początku do końca. A prostota często wygrywa.

W środku jednak zdecydowanie mniej rewelacji. Na start wita nas oczywiście sam smartfon. W górnej części opakowania mamy za to makulaturę (w tym nowość — etykieta energetyczna), kluczyk do szufladki na kartę SIM, czarny kabel USB-C – USB-C i… to tyle. Jest więc naprawdę skromnie i bez szału, ale był już czas do tego przywyknąć. 

Czytaj też: Samsung rusza z wakacyjną promocją – kup smartfon i odbierz świetny gratis

Design Samsung Galaxy Z Flip7. Największe zmiany widać od razu

Samsung wreszcie przestał się bawić w ekrany w kształcie folderów (mając na uwadze główną linię i nie licząc Flipa7 FE) i ekran zewnętrzny wreszcie pokrywa całą powierzchnię, z wyłączeniem dwóch aparatów i flash. Nowy Flip wygląda więc jak motorola, ale to jak najbardziej komplement — to była jedna z koniecznych zmian, które zdecydowano się tu zaimplementować. Do ekranów wrócimy jednak jeszcze za chwilę.

Jest to również najcieńszy Flip Samsunga w historii, chociaż nie wychudł tak rekordowo, jak tegoroczny Fold. Flip7 rozłożony ma 6,5 mm grubości w porównaniu do 6,9 mm we Flipie6, co sprawia, że tegoroczny model jest o 6% węższy. Jeśli chodzi o wymiary złożonego smartfona, to jest o 8% węższy — mówimy o 13,7 mm w porównaniu do 14,9 mm w zeszłym roku. Smartfon jest też naprawdę lekki, bo waży zaledwie 188 g. Dokładne wymiary to:

  • rozłożony: 166,7 x 75,2 x 6,5 mm;
  • złożony: 85,5 x 75,2 x 13,7 mm.

Jeśli chodzi o wytrzymałość, to mamy tutaj do czynienia z Gorilla Glass Victus 2 na przedniej i tylnej części oraz ramy z Armor Aluminum, czyli te same materiały, które zostały wykorzystane w Samsungu Galaxy S25+. Nowy zawias Armor FlexHinge działa płynniej i jest bardziej wytrzymały, co dobitnie udowodniły testy wytrzymałości JerryRigEverything i sprawiają, że zwyczajnie nie wypada obawiać się jakkolwiek o wytrzymałość tego smartfona; Samsung pod tym względem zrobił prawdziwą magię. Wisienką na torcie jest certyfikat IP48, który zapewnia ochronę przed wodą i większymi cząstkami pyłu.

Jeśli chodzi o kwestie estetyczne, to mamy do wyboru matowe wykończenie w kolorach Blue Shadow (granatowy, widoczny na zdjęciach), Jetblack (czarny), Coral Red (czerwony, choć mocno jaskrawy, bez dwóch zdań najbardziej rzucający się w oczy ze wszystkim) oraz ekskluzywnym Mint (miętowy, dostępny tylko na stronie Samsunga). Smartfony są ładne, chociaż brakuje mi chociaż jednego bardziej „szalonego” designu, coś jak drewniane plecki w razr 60 ultra — w tak lifestylowych propozycjach aż się prosi o podobny dodatek. Matowe plecki jednak skutecznie maskują odciski palców, co jest sporym plusem przy codziennym korzystaniu. 

Czytaj też: Samsung rozpoczyna wdrażanie sierpniowej łatki bezpieczeństwa. Sprawdź, czy Twój Galaxy już ją otrzymał

Lewa krawędź telefonu nie ma żadnych przycisków i znajdziemy tam tylko miejsce na kartę SIM. Na dole znajdziemy standardowo złącze USB-C, a po prawej stronie mamy dwa przyciski — blokady, z czytnikiem linii papilarnych, oraz do kontrolowania głośności.

Ekrany w Samsungu Galaxy Z Flip7. Najjaśniejszy i jednocześnie najciemniejszy element?

Wyświetlacze to bez dwóch zdań jeden z najmocniejszych punktów Z Flip7. Zewnętrzny ekran Super AMOLED, nazwany Infinity FlexWindow, urósł do 4,1 cala z rozdzielczością 948 x 1048 pikseli i osiąga imponującą jasność 2600 nitów. Cieńsze ramki i brak wycięcia nadają mu nowoczesny wygląd, a płynność zapewnia odświeżanie 120 Hz i technologia Vision Booster, poprawiająca widoczność w słońcu. Na papierze jest to więc ekran idealny, ale… no właśnie. Jest jakieś „ale”.

Czytaj też: Samsung rezygnuje z Galaxy S26 Plus na rzecz nowego modelu Edge. Czy smukła konstrukcja podbije rynek smartfonów?

Chociaż ekran jest dużo większy i spokojnie — jak u konkurencji — można na nim robić wszystko, to Samsung dalej blokuje tę opcję i nie jest ona włączona domyślnie. Jest to dla mnie absolutnie niezrozumiała decyzja — bo przecież wszyscy sobie doskonale zdajemy sprawę z tego, że korzystanie z takich aplikacji jak X, Facebook, czytanie artykułów w przeglądarce czy odpisywanie na wiadomości na małym ekranie nigdy nie będzie tak wygodne, jak na dużym. Z tym, że jeśli mam już takiego Flipa, to chcę mieć możliwość robienia z małego ekranu wszystkiego, co tylko mi się zapragnie; tym bardziej, że często w zaludnionej komunikacji miejskiej czy w kolejce w sklepie to jest po prostu dużo wygodniejsza opcja.

Aplikacji dostępnych natywnie na zewnętrznym ekranie jest dosłownie kilka — Google Maps, Netflix, Wiadomości, YouTube i WhatsApp. To cała lista. Z tym, że wszystkie z nich nadal działają w okienku folderu — jest czarny pasek na całej długości dolnej części ekranu, kończący się na wysokości wyspy na aparaty, więc bez kombinowania, chociaż ekran jest faktycznie większy, to użytkownik nie ma z tego żadnych realnych korzyści. Jeśli chcemy, żeby Infinity FlexWindow był bardziej użyteczny, znów musimy grzebać w ustawieniach.

Możecie, jak w poprzednich latach, zainstalować Good Lock ze sklepu Samsunga, albo włączyć to w Ustawieniach smartfona. Tyle, że nie w Ustawieniach ekranu, gdzie domyślnie byśmy tego szukali, tylko musimy wejść w Ustawienia, znaleźć niżej „Zaawansowane funkcje” i tam wybrać „Labs”. Tutaj wybieramy opcję „Aplikacje dozwolone na ekranie okładki”, scrollujemy na sam dół i klikamy „Pobierz MultiStar”. Po pobraniu musimy ręcznie zaznaczyć wszystkie aplikacje, z których chcemy korzystać na zewnętrznym ekranie.

Czytaj też: Samsung walczy z oszustami głosowymi w nowym One UI 8. Twój telefon ostrzeże przed fałszywymi połączeniami

Wtedy to działa, podobnie jak u konkurencji — nawet jeśli jakieś elementy UI schowają się za aparatem i nie są możliwe do kliknięcia, co zdarza się dość często, to możemy w każdej chwili zmienić orientację wyświetlanych treści na tryb folderu, więc to problem do obejścia. Tylko, na litość boską, dlaczego to nie jest domyślnie włączone? Ilu realnie użytkowników pofatyguje się tak daleko i będzie szukać poradników w Internecie, żeby znaleźć miejsce, gdzie można to włączyć? Dlaczego dalej musimy korzystać z jakiś dziwnych zewnętrznych narzędzi? Dlaczego przy pobraniu każdej nowej aplikacji będziemy musieli przeklikiwać się przez Ustawienia i zaznaczać ją w MultiStarze? Nie potrafię zrozumieć tej decyzji koreańskiej firmy.

W teorii mamy więc większy ekran o świetnych parametrach, do którego trudno się przyczepić — ale z drugiej strony, jeśli nie wiecie o Good Locku czy MultiStarze, nie ma to żadnego znaczenia. Dalej FlexWindow będzie absurdalnie wręcz ograniczone i nieprzydatne. Naprawdę szkoda, że Samsung postawił na takie rozwiązanie. Większy ekran zewnętrzny w istocie ułatwia obsługę powiadomień, robienie selfie czy szybkie zadania bez otwierania telefonu, ale brak natywnego wsparcia dla pełnych aplikacji czy opcji auto-rotacji to potężne niedociągnięcia. 

Czytaj też: Niespodziewana aktualizacja dla serii Galaxy S20. Samsung nadal dba o te modele mimo zakończenia wsparcia

Przechodząc jednak do bardziej optymistycznych kwestii: wewnętrzny ekran to Dynamic AMOLED 2X o przekątnej 6,9 cala i rozdzielczości 1080 x 2520 pikseli, który zachwyca żywymi kolorami i głęboką czernią, również wspierając adaptacyjne odświeżanie 1-120 Hz. Choć zagięcie ekranu jest mniej widoczne niż w poprzednich modelach, wciąż można je wyczuć pod palcem — ale to jest coś na ten moment raczej nie do przeskoczenia. Zmieniły się także proporcje wewnętrznego ekranu Flipa7, co jest świetną informacją — teraz to 21:9, czyli jest o 13% szerszy od poprzednika (68,6 mm szerokości). Dzięki temu korzysta się z niego jak z normalnego smartfona, a nie jest już tak nienaturalnie wąski i wysoki jak wcześniej. To mi doskwierało najbardziej przy poprzednich Foldach, ale cieszy, że Samsung postawił na bardziej naturalne proporcje również we Flipie.

Bebechy nowego Flipa. Lifestylowy nie oznacza słaby!

Pod maską Z Flip7 kryje się procesor Exynos 2500, wykonany w 3 nm procesie technologicznym, z 10-rdzeniową konfiguracją i GPU Xclipse 950. To dość zaskakujący wybór, szczególnie, że Z Fold7 korzysta ze Snapdragona 8 Elite — za to w jego mniejszym i tańszym rodzeństwie postawiono na autorski chip koreańskiej firmy. W codziennym użytkowaniu wydajność jest bez zarzutu i trudno na coś narzekać, chociaż w testach benchmarkowych ustępuje nieco rywalom. Wyniki możecie zobaczyć poniżej.

3D Mark
Geekbench 6
Geekbench 6
Geekbench 6
AnTuTu

Telefon może się nagrzewać przy intensywnych zadaniach, jak granie czy nagrywanie wideo. Exynosowi 2500 towarzyszy 12 GB RAM (LPDDR5X) i pamięć 256 GB lub 512 GB (UFS 4.0) bez slotu na kartę pamięci. Z Flip7 działa na Androidzie 16 z nakładką One UI 8, która oferuje 7 lat aktualizacji — i zawias również powinien tyle wytrzymać. Łączność obejmuje 5G, Wi-Fi 7, Bluetooth 5.4, NFC i USB-C 3.2. Telefon obsługuje także eSIM.

Czytaj też: Samsung wykreślił kolejne smartfony z listy wsparcia. Te modele nie dostaną już aktualizacji zabezpieczeń

Bateria i ładowanie

Nowy Flip został wyposażony w akumulator o pojemności 4300 mAh, co jest niezłym, ale nie najlepszym wynikiem na rynku. Realnie wystarczy to na prawie cały dzień intensywnej pracy, chociaż już w drugiej części dnia możliwe, że będziecie musieli podładować smartfon przy intensywnym użytkowaniu — z tym, że to raczej norma. Jeśli chodzi o ładowanie, to niezmiennie szału nie ma.

Galaxy Z Flip7 obsługuje, jak to nazywa Samsung, superszybkie ładowanie, jednak realnie mówimy o maksymalnej mocy 25 W po kablu i 15 W bezprzewodowo. Szału więc nie ma i po prostu nie porywa to na tle tego, co oferuje konkurencja. Dla porównania, wspominana motorola razr 60 ultra ma baterię 4700 mAh i ładuje się z mocą 68 W przewodowo i 30 W bezprzewodowo. Przepaść.

Czytaj też: Twój Galaxy dostanie Android 16 szybciej niż myślisz. Samsung ujawnił harmonogram aktualizacji One UI 8

Nowe funkcje AI, przydatne jak zawsze

Samsung chwali się również nowymi funkcjami opartymi na sztucznej inteligencji. Flip7 pozwala na korzystanie z asystenta Google Gemini na zewnętrznym ekranie, który współpracuje z takimi aplikacjami Samsunga jak Kalendarz, Zegar, Notatki czy Reminder, więc możemy nie tylko zadawać mu dowolne pytania, ale także wydać polecenie głosowe z prośbą o wpisanie spotkania do kalendarza, przygotowanie listy zakupów w notatniku czy przypomnieniu nam o czymś o wybranej godzinie. To akurat całkiem przydatna funkcja i dobrze, że nie trzeba do tych wszystkich rzeczy rozkładać telefonu.

Na pokładzie jest również Now Bar, który życzy nam cały czas dobrego dnia i w postaci ładnych widżetów informuje nas o nadchodzących wydarzeniach, oraz Now Brief, który podsumowuje nasz nadchodzący dzień. Ta druga funkcja ma wszystko, żeby być całkiem przydatna, ale różnie z tym bywa — uporczywie zachęca mnie do korzystania ze Spotify, na którym nie jestem zalogowany i nie mam subskrypcji Premium, za to ignoruje sugestie z Apple Music, które mam zainstalowane i z którego korzystam na co dzień. Zabrałem także nowego Flipa w podróż i podczas pobytu w Austrii pokazywał mi obecny kurs euro, lokalną pogodę (co robi zawsze, bazując na lokalizacji), ale mylnie przez wszystkie dni wyjazdu życzył mi „miłej podróży”, chociaż miał w kalendarzu dokładnie wpisaną datę lotu powrotnego. Pomysł więc na plus, ale wymaga doszlifowania; na ten moment to raczej ciekawostka niż przydatny asystent w codzienności.

Jest także ulepszone Studio portretu, które pozwala teraz eksperymentować nie tylko z naszymi własnymi zdjęciami, ale także z fotkami naszych zwierzaków. Możemy więc przekształcić zdjęcie swojego psa czy kota w portret w stylu kreskówki 3D, obiektywu z rybim okiem czy obrazu olejnego. Takie nowości akurat zawsze są spoko. Do tego usuwanie niechcianych dźwięków z nagrań trafiło do dyktafonu i można to zrobić jednym kliknięciem.

Czytaj też: Samsung kusi dużymi telewizorami. W gratisie soundbar, ale trzeba spełnić pewne warunki

Aparaty w Samsung Galaxy Z Flip7. Co oferuje nowy składak?

Aparaty w Z Flip7 to solidna, choć nie rewolucyjna propozycja. Główny sensor 50 MP z przysłoną f/1.8, optyczną stabilizacją i technologią Dual Pixel PDAF robi niezłe zdjęcia, a Enhanced Nightography i 10-bitowy HDR poprawia jakość fotografii przy słabym świetle. Jest lepiej, ale nie jest to absolutnie poziom flagowych smartfonów. Próbki zdjęć możecie zobaczyć poniżej.

Do tego w zestawie mamy ultraszerokokątny obiektyw 12 MP z kątem widzenia 123 stopni, który sprawdza się w krajobrazach. Brak teleobiektywu ogranicza jednak możliwości zoomu optycznego i sprawia, że nie jest to idealny fotosmartfon. Do selfie czy szybkich zdjęć na relację na Instagramie jak najbardziej się nada, ale przy bardziej ambitnych zdjęciach telefon ten może nie podołać. To jednak oznacza, że spełni oczekiwania większości klientów, więc nie czepiałbym się specjalnie w tej kwestii.

Przednia kamera 10 MP jest wystarczająca do selfie i wideorozmów, ale nie wyróżnia się na tle konkurencji — dlatego selfie lepiej robić przy zamkniętym telefonie, korzystając z głównych aparatów. Ogólnie system kamer oferuje dobrą jakość, chociaż nie przełamuje barier w segmencie składanych smartfonów.

Czytaj też: Samsung nareszcie dogania konkurencję w kwestii nawigacji. Użytkownicy Galaxy będą zachwyceni nową funkcją

Ile kosztuje Samsung Galaxy Z Flip7? Nie jest to tania zabawa

Samsung Galaxy Z Flip7 kosztuje 4999 zł za wersję 12 + 128 GB i 5499 zł za 12 + 256 GB. Trzeba przyznać, że cena jest dość wysoka, jednak w przypadku składanych smartfonów nie stanowi to żadnego zaskoczenia. Biorąc pod uwagę specyfikację i ogólne możliwości urządzenia, wydaje się ona całkiem uzasadniona.Na premierę dostępne były również promocje, które pozwalały skutecznie zaoszczędzić — większa pamięć w cenie niższej (czyli za 256 GB można było zapłacić 4999 zł), a do tego dochodził trade-in, gdzie można było oddać starszy telefon Samsunga dla zbicia ceny, oraz multi buy który gwarantował 400 zł zniżki przy zakupie zestawu telefon + zegarek.

Czytaj też: Samsung Galaxy S26 rozwiąże największy problem płatności zbliżeniowych. Koniec z niezręcznym przykładaniem telefonu do terminala

Czy Flip7 to rewolucja?

Samsung Galaxy Z Flip7 to zdecydowanie krok naprzód w ewolucji składanych smartfonów, choć rewolucja wciąż odbywa się na własnych warunkach producenta. Urządzenie łączy nowoczesny design, solidną specyfikację, innowacyjne rozwiązania i — jak pisałem wcześniej — w jedną generację wprowadza mnóstwo udoskonaleń, które można było rozbić na kilka lat, co jest świetną sprawą. Jednocześnie trudno nie odnieść wrażenia, że… to zmiany na pół gwizdka. Flip7 miał wszystko, żeby absolutnie pozamiatać, a finalnie pozostawia niedosyt. I abstrahując od takich kwestii jak na przykład ładowanie, to największą łyżką dziegciu w tej beczce miodu pozostaje zewnętrzny ekran.

Samsung Galaxy Z Flip7 — specyfikacja techniczna

EkranWewnętrzny:
Dynamic AMOLED 2X
Odświeżanie 1-120 Hz
Rozdzielczość 1080 x 2520 pikseli
Przekątna 6.9 cala
Zagęszczenie pikseli 397 ppi
Szczytowa jasność 2600 nitów

Zewnętrzny:
Super AMOLED
Odświeżanie 1-120 Hz
Rozdzielczość 948 x 1048 pikseli
Przekątna 4,1 cala
Szczytowa jasność 2600 nitów
WymiaryRozłożony:
166,7 x 75,2 x 6,5 mm

Złożony:
85,5 x 75,2 x 13,7 mm

Waga:
188 g
AparatGłówny sensor 50 MP z przysłoną f/1.8, optyczną stabilizacją i technologią Dual Pixel PDAF

Ultraszerokokątny obiektyw 12 MP z kątem widzenia 123 stopni

Kamera selfie 10 MP
ProcesorExynos 2500, wykonany w 3 nm procesie technologicznym, z 10-rdzeniową konfiguracją

GPU Xclipse 950
Pamięć12 GB + 128 GB
12 GB + 256 GB
Bateria4300 mAh
ŁadowaniePrzewodowo 25 W
Bezprzewodowo 15 W
WodoszczelnośćIP48
System operacyjnyAndroid 16
OneUI 8.0
Łączność5G
LTE
Wi-Fi 7
Bluetooth 5.4
NFC
USB-C 3.2
SIMnSIM / eSIM
KoloryGranatowy, Czarny, Czerwony, Miętowy (tylko na samsung.pl)